//4//

447 27 2
                                    

Następnego dnia nie wychodziłam z swojego pokoju, gdzie stwierdziłam, że zacznę to miejsce nazywać swoją komnatą. Po chwili okazało się, że nie możliwym jest siedzenie tu cały czas, ponieważ zgłodniałam. Wyszłam kierując się do kuchni, ale ja oczywiście nie znam tego zamku za grosz. Dlatego skręcałam randomowo w każdym korytarzu, przez co trafiłam do pokoju Vlada. Nie chcąc tam wchodzić poszłam dalej, ale po chwili znowu stałam pod tymi samymi drzwiami.

- Przecież to bez sensu.- westchnęłam i otworzyłam drzwi. Powinnam żałować, że to zrobiłam, ale widząc Vlada w samym ręczniku i jego umięśnioną sylwetkę, to nie mam czego tak naprawdę żałować.

Z uśmiechem na twarzy weszłam do środka. Naprawdę nie wiedziałam co mnie tak do niego ciągnie i dlaczego momentami czułam się przy nim tak swobodnie. On również spojrzał na mnie i wziął gwałtownie powietrze do płuc, a ja nie rozumiałam o co mu chodzi. Byłam tylko w satynowej halce, bo przez niego nie mam innych ubrań na obecną chwilę. Kiedy się uspokoił, podszedł do mnie, nadal w samym ręczniku i z uśmiechem na twarzy, a ja przybrałam gwałtownie kamienną minę.

- Masz mi teraz wszystko wyjaśnić.- powiedziałam krótko. Ciężko jest mi żyć kiedy nie znam kogoś, ale czuję, jak byśmy znali się od dawna i byli ze sobą blisko.

- Księżniczko...- dotknął mojego policzka.- Jeszcze nie czas.

Znowu coś zobaczyłam, tym razem coś potwornego.

- Jesteś nic nie warta!

Zamarłam, nie wiedziałam co powiedzieć.

- Co się stało?- zapytał zdenerwowany Vlad, kiedy zauważył, że nie oddycham od dłuższej chwili.

- Dlaczego jestem nic nie warta?- zapytałam go z łzami w oczach, a on zesztywniał.

- Co jeszcze pamiętasz?-zapytał mnie.

- Proszę, powiedz mi co się tu dzieje, ja mam tego dość. Czego ode mnie chcesz...- płakałam.

- Nie!- chwycił mnie gwałtownie za rękę i zaprowadził do mojej komnaty, zamykając mnie na klucz.

Nie mogłam uwierzyć w to! Tak on chce się ze mną bawić? Ta początku miły i kochany, a teraz cham jakich mało? On chyba nie wie na co mnie stać! Nienawidzę go!

***

Zrobiłam się taka głodna... W pokoju zawiał mocniejszy wiatr przez otwarte okno. Poczułam cudowny zapach, czegoś naprawdę pysznego. Pizza. Bez jaj, że ktoś tu je pizze.

Podeszłam do drzwi, które okazały się otwarte. Tym razem poszłam do salonu i też tam trafiłam.

- W czym pomóc, panience?- obok mnie pojawił się lokaj. Pierwszy raz widzę go w tym budynku na oczy, chociaż... jest on tak wielki, przez co możliwe, że go po prostu nie zauważyłam.

- Albert?- zapytałam, miałam dziwne przeczucie...

- To zaszczyt, że pamięta panienka moje imię.- ukłonił się.- Jest pewnie panienka głodna, proszę za mną.- poszłam za nim.

Idąc za nim zdałam sobie sprawę z jednej bardzo ważnej rzeczy, a mianowicie te "wizje", które nie wiem jak inaczej nazwać, to są wspomnienia o ile się nie mylę, lecz dalej nie klei mi się to w całość. Poszłam za nim do kuchni, gdzie dostałam spaghetti.

- Dziękuję. - powiedziałam, po czym zaczęłam jeść.- Albert, czy możesz mi wyjaśnić co ja tu robię i co się dzieje? - zapytałam, robiąc przerwę w jedzeniu.

- Powinna panienka porozmawiać z paniczem o tym. - w tym samym momencie do kuchni wszedł Vlad.

- Jak wyszłaś z pokoju? - powiedział zdenerwowany.

- Mniej wiesz, lepiej śpisz. - mruknęłam pod nosem.

- Szacunku trochę. - podszedł do mnie.

- Ty mnie traktujesz jak rzecz, więc nie licz na żaden szacunek!- uniosła głos. - Wychodzę. - wstałam od stołu.

- Wracaj tu bo inaczej porozmawiamy, księżniczko. - w jego głosie było słychać sam jad.

- Pierdol się! - trzasnęłam drzwiami. - Dupek. - skwitowałam.

- Uważaj. - przede mną znikąd się znowu on pojawił.

- Powiedz mi co się tu do cholery wyprawia! - krzyknęłam na cały zamek, poczułam jak krew mi szybciej krąży, a gniew dawał się weznaki.

- Żeby to było takie łatwe- prychnął i usiadł na kanapie.- Z resztą, po co ci ta informacja? Świata nią nie naprawisz.

- Nie zdajesz sobie sprawy do czego jestem zdolna.- podeszłam do niego z zaciśniętymi pięściami, z których kapały już na podłogę stróżki krwi.

- Przestań.- powiedział próbując się opanowań.

- Zapach mojej krwi ci przeszkadza?- zacisnęłam mocniej pięści, aby krew mocniej leciała. Nie czułam bólu wbijania sobie paznokci, byłam w amoku, który bardzo mi się podobał.

- Nie chodzi mi o krew, tylko o ciebie.- podbiegł do mnie, ale ja go natychmiastowo odepchnęłam, przez co wylądował na ścianie na wprost.

- Masz mi wszystko powiedzieć.- powiedziałam z wyższością w głosie.

Nagle jego silne ramiona oplotły mnie od tyłu, a ja nie mogłam się wydostać.

- Uspokój się Vian.- szarpałam się bez skutku.- Uspokój się, a opowiem ci o wszystkim. Obiecuję.- adrenalina w moich żyłach opadła, przez co zaczęłam czuć nie małe szczypanie na wewnętrznej stronie obu dłoni.

Hrabia DraculaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz