- Kaja? - zapytałam głupio, prawdopodobnie blada jak ściana. - Co ty tutaj robisz?
- Mieszkam, jak widzisz? Przecież to nasz wspólny pokój. - Kuzynka wstała z miejsca i z rękami skrzyżowanymi na piersi, zbliżyła się do mnie. - Pytanie raczej gdzie ty się podziewałaś? - pochyliła się w moją stronę. - Piłaś?
- Co? Nie. To znaczy niewiele, dwa drinki.
Już nieco bardziej opanowana zdjęłam torebkę i odłożyłam na krzesło, odsuwając się od nowo przybyłej współlokatorki.
- Jak tutaj weszłaś? - zapytałam, choć wolałabym raczej, dowiedzieć się, czy rodzice wiedzieli o mojej nieobecności.
- Spokojnie. Nikt nic nie wie o twojej eskapadzie - uśmiechnęła się do mnie podejrzliwie, od razu zgadując moje myśli. - Zagadnęłam jedną ze sprzątaczek i mnie wypuściła - mrugnęła do mnie. - Ma się ten urok osobisty, co nie? - W to nie wątpiłam. - A teraz siadaj koło mnie - wskazała na łóżko - i jak na spowiedzi mów gdzie byłaś.
- Może pierwsze wezmę prysznic?
- Jasne - parsknęła. - I przygotujesz sobie w tym czasie jakieś kłamstwo. Nie ma mowy. Siadasz i gadasz! - Poklepała miejsce obok siebie.
No tak. Z Kajką ciężko było wygrać w jakiejkolwiek dyscyplinie, ale zawsze warto było spróbować. Moja kuzynka była starsza ode mnie o trzy lata, co jednak nie stanowiło problemu ku temu, byśmy się dobrze dogadywały i przyjaźniły. Co prawda od jej wyjazdu na studia nasz kontakt nieco się rozluźnił, ale już od października miało to ulec diametralnej zmianie.
Otóż Kaja mieszkała w stolicy w mieszkaniu po dziadkach i zgodziła się mnie do siebie przygarnąć. Tata był wniebowzięty, gdyż opłaty za wynajem w Warszawie potrafiły być bardzo wysokie, a kuzynka chciała głównie podzielić między nas media i czynsz. Jej mieszkanie składało się z salonu połączonego z kuchnią i niedużego pokoiku, który miał być właśnie dla mnie przygotowany, za co chciałam być jej dozgonnie wdzięczna.
Ona chyba naprawdę mnie lubiła, skoro chciała zamieszkać w salonie. I przez to też, głupio mi było ją okłamywać. Dlatego wybrałam wariant optymalny. Czyli powiedzenie prawdy bez szczegółów, plus przemilczenie niektórych faktów. Tak by chociaż ona mogła spać spokojnie, wszak niewiedza to błogosławieństwo.
Spojrzałam na kuzynkę i jej profil. Niewiele zmieniła się od świąt Wielkanocnych, kiedy to widziałyśmy się ostatnio. Kontakt utrzymywałyśmy głównie telefonicznie i przez komunikatory na necie.
Była wysoką brunetką, z obłędnie zielonymi oczami i piegami na nosie, które to jednak niczego jej nie ujmowały i nie sprawiały, że mogłaby wyglądać jak zagubiona sierotka Marysia. Była naprawdę atrakcyjną dziewczyną, która na dodatek znała swoją wartość. Zawsze obracała się w towarzystwie chłopaków, nie tylko z racji kierunku, jaki studiowała, ale dlatego, że jej wesołe usposobienie i dystans do siebie zaskakująco ich do niej przyciągał.
Co prawda nigdy nie widziałam jej z żadnym facetem trzymającej się za ręce, ani też nie mówiła o żadnym ze znajomych jako swoim chłopaku, ale z pewnością była bardziej doświadczona w relacjach damsko-męskich ode mnie.
W sumie to pewnie mało kto, mając obecnie dziewiętnaście lat, był tak zielony, jak ja. Przecież dopiero co, po raz pierwszy się całowałam, plus ten orgazm na stojąco. Byłam beznadzieja.
Czasami miałam nawet wrażenie, że Kaja martwi się o mnie i za cel wzięła sobie opiekę nade mną, bym przypadkiem nie skończyła jak moja mama. Czyli kura domowa ze słabym, średnim wykształceniem i bez zawodu. No cóż, gdy mama zdawała maturę była już w ciąży ze mną. I tym sposobem „utknęła" z ojcem pod jednym dachem, choć nigdy nie słyszałam, by narzekała na swój los.
CZYTASZ
Sunrise Baby
Short StoryWiktoria spędza po raz ostatni wspólne wakacje z rodzicami nad morzem. Jedyne czego pragnie, to wyprowadzić się w końcu z domu i rozpocząć samodzielne życie na własny rachunek. Czy jednak owa swoboda i wolność będą się równoważyć ze słowem szczęście...