8. I just need to get it off my chest

475 55 8
                                    

Moja kuzynka krążyła po pokoju niczym zdenerwowany lew w klatce. Sama nie wiedziałam, czego się mogę po niej spodziewać, ale liczyłam na odrobinę wyrozumiałości. Ciekawa byłam, co miała mi do powiedzenia. Widząc mnie, zatrzymała się nagle.

- No i? Kiedy stąd zniknie, skoro już wstał?

A więc tak miała wyglądać nasza rozmowa. Dla niej mój chłopak był niczym jakaś rzecz, a ona nie liczyła się z niczym, włączając w to moje uczucia. Czy naprawdę uważałam ją jeszcze nie tak dawno, bo wczoraj, za kogoś bliskiego? Patrzyłam na nią w milczeniu, więc kontynuowała.

- Chyba nie sądzisz, że to przyjemne uczucie, gdy we własnym domu czuję się skrępowania? Chciałabym, jak najszybciej odzyskać swoją prywatność – mówiła podenerwowana, a ja nie do końca rozumiałam, w czym tkwi problem. Czy rzeczywiście chodziło tylko o to? O taką bzdurę? – Przecież musiał gdzieś wcześniej mieszkać.

- Owszem, ale chwilowo nie jest w stanie tam wrócić – odparłam spokojnie, nie dając się wciągnąć w nerwową atmosferze, która wytwarzała wkoło siebie.

- Więc co? Podaj mi jakąś datę?

- Nie wiem.

- Doprawdy?! W takim razie ja, jako właścicielka mieszkania oświadczam, że on ma się stąd wynieść do piątku. Nie chcę go tu widzieć w weekend.

- On ma na imię Remik i nie wiem, kiedy opuści mój pokój.

- Twój pokój – parsknęła. – Jest początek miesiąca, a ty jeszcze nie zapłaciłaś za czynsz.

- Dobrze wiesz, że tata robi przelew po dziesiątym, gdy sam dostaje wypłatę.

- A może obchodzi mnie to tyle samo, co ciebie moje uczucia odnośnie tego dzikiego lokatora?

Chyba nieco przesadzała, przecież Remik nie był tu jeszcze doby.

- Skąd on w ogóle się wziął i jak długo to trwa? – ponownie wchodziła w rolę mojej matki.

- To długa historia ...

- A! I jeszcze długa historia. Więc ukrywałaś to przede mną?

- Nie. To znaczy, spotykam się z nim od dwóch tygodni, bo nie było okazji, byś mogła go poznać. Ale poznaliśmy się jeszcze w wakacje.

- Więc chłopak, którego ledwo znasz, jest dla ciebie ważniejszy od naszej przyjaźni?

Zamurowało mnie na moment to stwierdzenie.

- A co to ma do rzeczy?

- Nie widzisz tego? Już się przez niego kłócimy. Poza tym, kim on jest? Widziałam, w jakim był wczoraj stanie. Pobity i naćpany. Na kilometr jechało od was wódą. Wiki, on nawet nie miał butów. W co ty się pakujesz? Przecież zadając się z nim, wpadniesz w to samo bagno, co on? Nie dostrzegasz tego! On pociągnie cię za sobą na samo dno.

- Dlaczego musisz go tak bezwzględnie oceniać? Przecież nic o nim nie wiesz. Nie zapytałaś nawet, co się stało? Uważasz się za wszechwiedzącą? Może nie wiesz niczego, zarówno o mnie, jak i o nim. A ja miałam cię zawsze za kogoś bliskiego. Kogoś, na kim mogłam polegać. Kogoś, kto pomoże mi w potrzebie, a nie odwróci się do mnie plecami. Nie zapytałaś nawet, jak Remik się czuje? Nie chciałaś nam pomoc, a tego wymaga zwykła ludzka przyzwoitość. Czy ty w ogóle masz serce?

Moje ostatnie słowa musiały na nią jakoś podziałać, bo jej twarz się zmieniła.

- Nie waż się nawet wspominać o moim sercu, ty, ty ...

- No kim dla ciebie jestem? Powiedz to na głos. Wyznaj w końcu prawdę na temat tego, co o mnie sądzisz. Bo jak widać, ja również mało o tobie wiem.

Sunrise BabyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz