Sama nie wiedziałam, kiedy usnęłam, pogrążając się w coraz to dziwaczniejszych rozmyślaniach. Leżałam w łóżku sama, więc usiadłam prędko i rozejrzałam się dookoła.
- Cześć – usłyszałam za sobą głos i od razu się odwróciłam. – Dobrze spałaś?
Remik siedział na krześle przy stole, przed moim włączonym laptopem.
- Tak – odparłam. – Która godzina?
- Dochodzi dziesiąta.
- Dziesiąta!
- Nie chciałem cię budzić – dodał od razu. – Tak mocno spałaś, zapewne dlatego, że poprzednią noc nie miałaś lekką.
- Jadłeś śniadanie? – zapytałam, widząc pusty talerz na blacie.
- Tak, sam się obsłużyłem. Twojej kuzynki nie było – wyjaśnił.
No tak, dzisiaj miała widocznie poranną zmianę. Może i lepiej, przynajmniej do południa będziemy mieć spokój. Choć później ja muszę wyjść do pracy, a Remik zostanie z nią sam na sam. Trudno.
- Wiesz, wczoraj całkiem zapomniałem, że żyjemy już w dwudziestym pierwszym wieku i istnieje coś takiego jak Internet. Zalogowałem się na poczcie i fejsie, wysyłając wiadomości do ludzi odnośnie mieszkania. Może akurat ktoś będzie coś wiedział. Możemy też razem czegoś poszukać? – skinęłam jedynie głową. Miło, że nie zostałam z tym problemem całkowicie sama. – Chodź, coś ci pokażę.
Wstałam z łóżka i zbliżyłam się do niego, a on od razu przyciągnął mnie do siebie, tak iż wylądowałam na jego kolanach. Otoczyłam go ramieniem, uważając przy tym, by nie dotykać jego zranionego boku. Remik tymczasem otworzył w nowym oknie stronę Facebooka i wyszukał kogoś ze znajomych. Po chwili na ekranie ukazało się zdjęcie kobiety w towarzystwie mężczyzny i dwóch nastoletnich dziewczyn. Jej imię i nazwisko brzmiało Margaret Murry.
- To twoja mama? – zapytałam.
- Uhm – mruknął.
- Czyli Małgorzata to jej imię?
- Zgadza się i tak wygląda obecnie, a to jej rodzina: Jeffrey oraz Meghan i Doria.
- Twoje siostry – stwierdziłam, nachylając się bliżej ekranu. – Całkiem duże już są.
- No pewnie. Starsza ma szesnaście, a młodsza czternaście lat.
- Bardzo ładne i wcale nie są grube.
- Grube? – parsknął. – A niby dlaczego miałby być grube, co? A że, w Stanach są same tłuściochy, bo tam wszyscy jedzą w fast-foodach – sprostował rozbawiony.
- Tak jakoś mi się skojarzyło.
- A czy one wiedzą, że mają brata? – zapytałam szybciej, niż zdążyłam pomyśleć.
Zmieszana odwróciłam twarz w jego stronę, a wtedy on skinął głową.
- To znaczy, tak mi powiedziała. Że jej rodzina wie – uzupełnił.
Sprawiał wrażenie szczęśliwego i zadowolonego. Jakby miał się przede mną, czym pochwalić. Czymś innym od tego, co zobaczyłam u niego w domu. Kimś, kto reprezentował sobą jakieś pozytywne emocje. I dziwiło mnie to, a zarazem imponowało w jego postawie, gdyż cieszył się szczęściem swojej matki, która go puściła. Wcale nie był na nią zły, nie złorzeczył i nie miał pretensji o to, że zostawiła go samego z psychopatą, a sama ułożyła sobie życie od nowa. Oczywiście nie było w tym nic prostego, bo podobno została zmuszona do tego, by go porzucić, ale mimo wszystko ... Był tylko dzieckiem skrzywdzonym przez los, a i tak patrzył na to w pozytywny sposób.
CZYTASZ
Sunrise Baby
Short StoryWiktoria spędza po raz ostatni wspólne wakacje z rodzicami nad morzem. Jedyne czego pragnie, to wyprowadzić się w końcu z domu i rozpocząć samodzielne życie na własny rachunek. Czy jednak owa swoboda i wolność będą się równoważyć ze słowem szczęście...