Nie było nic łatwego w tym, co musiałam Remikowi powiedzieć. Zarówno w tym, jak potraktował mnie mój ojciec, jak i tym, co mówił na jego temat. Mogłam jedynie spróbować wyrazić sens tamtych gorzkich słów w łagodniejszych i mniej dosadnych określeniach.
Chłopak pocieszał mnie, jak tylko umiał, mówiąc, że przecież na razie jest nas w stanie utrzymać.
- Poza tym wakacje dopiero się zaczynają. Do końca września jest jeszcze sporo czasu, byś mogła znaleźć jakąś pracę i odłożyć pieniądze na później. Kto wie, co się jeszcze w tym czasie wydarzy?
No dokładnie! Kto wie?! – rozpaczałam w myślach. Teraz kierowało nim poczucie winy lub wdzięczności, ale czy za miesiąc lub dwa między nami nadal będzie tak dobrze? A jeśli on się znudzi tego typu zabawą? Będzie chciał czegoś innego? Wolność i możliwość wyboru zmienią jego sposób myślenia? A ja? Co stanie się ze mną? Gdy zaczną się studia, będę całkowicie od niego uzależniona, a to może wiele zmienić i to nie tylko w jego stosunku do mnie, ale głównie moim odnośnie jego.
I dlaczego ponownie to robiłam? Wróżyłam sobie najgorsze, możliwe scenariusze. Gdzie była ta druga, jaśniejsza strona medalu? Niestety siedział za niej mój ojciec i jego humory. Jedynie jego odmienna decyzja, mogła coś tutaj zmienić.
To było straszne, ponieważ nie potrafiłam dokonać tak trudnego wyboru między dwoma bliskimi mi osobami. Kochałam ojca na swój dziecięcy sposób, ale to, co czułam do Remika, zwłaszcza teraz, siedząc na jego kolanach, obejmowana i wtulona w jego bok, było czymś znacznie silniejszym. Nie potrafiłam go zostawić. Nie mogłabym dać mu odejść tak samo, jak tacie. I wolałam sobie tego nie wyobrażać. Nie chciałam o tym nawet myśleć. Najlepiej zapomnieć o problemach i troskach. I cieszyć się tym, co mam w zasięgu ręki teraz.
Dlatego też odegnałam od siebie troski w najprostszy i najprzyjemniejszy sposób, jaki przyszedł mi do głowy w tamtej chwili.
Zaledwie kilka chwil wystarczyło, by pocałunki zamieniły się w pragnienie silniejszych doznań. Usiadłam na nim, otaczając go nogami i bezwiednie poruszając biodrami. Kiedy tylko pogłębiłam swój ruch, chłopak jęknął mi w usta, a ja wiedziałam, że w ten sposób będziemy się tylko męczyć. Odsunęłam się nieznacznie i zaczęłam rozpinać jego spodnie. Remik wyjął z tylnej kieszeni prezerwatywę. Czułam się dziwnie, patrząc, jak sprawnie ją zakłada, nie przez sam widok, ale to jak na mnie działał. Byłam jeszcze bardziej podniecona i wydawało mi się, że przez to nie oddycham, a sapię. Remik jednak nie tracił czasu i od razu przyciągnął mnie ponownie do siebie, unosząc wyżej materiał mojej spódnicy i odsuwając na bok bieliznę. Zniecierpliwiona nie myślałam już nawet o tym, czy będzie bolało. Chciałam jedynie ponownie poczuć się dobrze i wspaniale. Wyjątkowo.
Mimo to początek ponownie nie był dla mnie łatwy, ale Remik nie pozwolił mi się wycofać. On także był zdeterminowany do tego, by dokończyć to, co zaczęliśmy. Jedna z jego dłoni silnie trzymała zwinięty materiał mojej bielizny, przez co czułam, jak ociera i wbija się moją skórę. Druga natomiast pomiędzy moim biodrem a pośladkiem wymuszała coraz to szybsze i głębsze ruchy. Nie całowaliśmy się, nie pieściliśmy, jakby oboje skupieni wyłączenie na sobie. Było w tym coś odmiennego i być może brutalnego, jednak nie trwało to długo. O nie, skończyło się zaskakująco szybko i głośno.
Kiedy wszystko się zatrzymało, poczułam, jak mnie puszcza. Jego dłonie bezwiednie opadły na tapczan, a ja oparłam się czołem o jego obojczyk. Dyszeliśmy ciężko, bez ruchu, choć nasze ciała nadal się unosiły i padały. Wdech – wydech.
Kiedy zrobiło się ciszej i spokojniej, ponownie mnie objął, a następnie całując w głowę, powiedział:
- Nic się nie martw. Wszystko będzie dobrze.
CZYTASZ
Sunrise Baby
Short StoryWiktoria spędza po raz ostatni wspólne wakacje z rodzicami nad morzem. Jedyne czego pragnie, to wyprowadzić się w końcu z domu i rozpocząć samodzielne życie na własny rachunek. Czy jednak owa swoboda i wolność będą się równoważyć ze słowem szczęście...