Rozdział 1

56 3 0
                                    

 Dziś o godzinie dwunastej odbędzie się trzecie - i ostatnie – posiedzenie w sprawie użyciu magii na grupie licealistów. Pół roku temu trzy wiedźmy zostały oskarżone o torturę i morderstwo dziesięciu nastolatków w wieku od szesnastu do osiemnastu lat. Dzisiaj oskarżone usłyszą ostateczny wyrok.

  Przeklęte wiedźmy  zaklął Roman Zając, słysząc poranne wiadomości.  Powinno się je umieścić w jednym miejscu. A najlepiej pozbyć się ich w całości. Z nimi są tylko problemy.

— Tak  przytaknęła najstarsza z córek, Julia.  Nawet nie można wyjść spokojnie na miasto, żeby nie zostać napadniętym. I najgorsze, że wyglądają ... normalnie. Może nawet pani Jadzia z końca ulicy może nią być. W końcu rzadko kiedy wychodzi i nie widać po niej, że jest taka stara.

— Pani Jadzia nie jest wiedźmą  oznajmiła stanowczo Alina, druga i ostatnia córka w rodzinie Zając. Spuściła głowę i zajęła się jedzeniem ulubionych płatków czekoladowych z mlekiem. 

Na resztę śniadania nastała cisza, która przeplatała się z dźwiękami pochodzącymi z telewizora. Alina miała dzisiaj wolne,więc nie musiała się śpieszyć. Nie musiała, ale chciała, jak najszybciej uciec do swojego pokoju i pozostać tam do obiadu. Czuła, jak ręce zaczynają ją świerzbić, dlatego zjadła najszybciej,jak mogła, umyła po sobie i pomaszerowała do siebie. Nie miała daleko, tuż za rogiem. Gdy weszła i zamknęła za sobą drzwi,osunęła się na ziemię, opierając o drewno. Dłonie jej drżały.Oczami wyobraźni widziała ohydne niewidzialne macki, które chciały wydostać się przez nie. Musiała tylko przeczekać kilka minut.Albo dać ujściu tym mackom. Pokręciła głową zła, że w ogóle o tym pomyślała.

Ile to już czasu tak spędzała ataki? Kiedy się one zaczęły? Alinie trudno było to dokładnie wyliczyć. Na początku nie były one tak regularne czy widoczne. Dziewczyna myślała, że to było spowodowane głodówką, jaką sobie urządziła pomiędzy pierwszą a drugą klasą gimnazjum. Prawda była jednak gorsza. Pewnego wieczoru, po burzliwej kłótni ze znajomymi, zamknęła się w łazience i płakała. Miała ochotę zrzucić wszystkie rzeczy na podłogę, rozdeptać je i w ogóle rzucić to wszystko w cholerę.No i się stało. Szczoteczki do zębów, pasty, gąbki – latały i obijały się o ściany.

Od tamtego incydentu Alina próbowała nie ponieść się emocjom.Jednak magia szukał wszelkich sposób, żeby tylko dać o sobie znać.

Nie wiedziała, ile dokładnie czasu zajęło jej powrócenie do normalności. Plecy ją bolały, mięśnie ciągle miała sztywne.Gdy wstawała, ktoś zapukał do drzwi.

 Masz chwilę?  Julia.  Mama ma kilka pytań, co do twojego wyjazdu.

 Już wychodzę  powiedziała, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Szukała jakiegoś dowodu, jakiejś zmiany w jej ciele. Nie mogła pozwolić, żeby ktoś dowiedział się o tym sekrecie. Nikt nie mógł wiedzieć, iż była zdolna do używania magii.

 Jest tam, gdzie zawsze  poinformowała Julia siostrę, kiedy ta wyszła z pokoju.

Alina skierowała się do sypialni rodziców, która znajdowała się na tyłach domu. Nie była w nim od bardzo dawna. Już nawet zapomniała,jak on wyglądał. Czy nadal pachniał jak cynamonowe ciasteczka? Czy nadal na ścianach wisiały zdjęcia z wakacji? Czy nadal w szafie poniewierały się różnego rodzaju koce?

Dziewczyna zapukała lekko, a następnie weszła niepewnie. Z początku zaatakowała ją duchota, później strach i smutek. Okna były zasłonięte ciemnymi roletami, nawet nie można było zobaczyć,jaki kolor miały ściany – niebieskie. Na podłodze walały się skarpetki i bluzki. W pomieszczeniu śmierdziało potem i czymś, co Alina nie mogła zidentyfikować. Weszła głębiej do środka. Przy łóżku zauważyła lampkę nocną, więc ją włączyła i powoli usiadła na materacu, uważając, żeby nie dotknąć leżącego pod narzutą ciała. Kiedy po raz ostatni uściskała rodzicielkę?

 Mama? Śpisz?  zapytała po cichu, jakby bała się, że może spłoszyć kobietę.  Julka powiedziała, że chcesz ze mną pogadać.

 Tak  potwierdziła, chrząkając. Skierowała wzrok w stronę córki. Była zakryta pod samą szyję, chociaż była końcówka maja.   Opowiedz mi więcej o tym swoim wyjeździe.

 No, razem z Justyną jedziemy za tydzień do Łodzi, do jej chłopaka. A później do Gdyni. Justyna ma tam znajomych, więc nie musimy się martwić o miejsce do spania.

 Masz już dziewiętnaście lat, więc ci ufam  przyznała kobieta, ściskając lekko dłoń córki.

Ten gest zdziwił Alinę. Ręka Renaty Zając była sucha i mała. Uścisk był słaby, więc Alina mogła bez problemu zabrać swoją dłoń.Popatrzyła na twarz rodzica. W tym świetle nie widziała tak dobrze jej zmarszczek, czy ziemistej cery. Wiedziała jednak, że jej blond włosy straciły swój kolor, stały się cieńsze i częściej wypadały od ciągłego noszenia kucyka. A jej duże, brązowe oczy się zapadły. Alina jeszcze pamiętała, jak kiedyś Renata była piękną kobietą, a jej urody zazdrościły wszystkie matki w okolicy. Pamiętała nawet, jak sąsiadki mówiły jej, że wygląda kropla w krople jak Renata. Wtedy była z tego dumna. Teraz na samo wspomnienie ściskało ją w żołądku. Nie chciała skończyć jak ona.

 Dzięki. Ale muszę już lecieć. Umówiłam się z Justyną  skłamała. Nie mogła dłużej wysiedzieć w tym miejscu. Czuła, jak to pomieszczenie odbierało jej siły.

Zanim kobieta zdążyła coś dodać, dziewczyny już nie było. Zamknęła za sobą drzwi i odetchnęła z ulgą. Kochała swoją mamę i bardzo za nią tęskniła. Jednak nie mogła znieść jej widoku.

Wróciła do swojego pokoju, usiadła na fotelu przy biurku, włączyła laptopa i zaczęła przeglądać strony. Wszędzie widziała artykuły o nienawiści do wiedźm. W tamtych czasach ludzie od dziecka mieli wpajany wstręt do nich. Alina też nie była ich fanką. Zaczęło się od pewnych historii usłyszanych od rodziców czy sąsiadów. W czasie dojrzewania, podczas napadów magicznych, klęła na wiedźmy,na siebie, na wszystko. Była pewna, że jakaś czarownica rzuciła na nią klątwę.

 Westchnęła gniewnie, puszczając najnowszy odcinek ulubionego serialu. Musiała przestać o tym myśleć. Chciała żyć, jak normalna dziewiętnastolatka, więc właśnie to robiła.

Zakazana Magia [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz