Rozdział 9

5 0 0
                                    

Nie ma to, jak w domu.
Alina weszła do domu, zamykając drzwi z hukiem. Zostawiła torby na podłodze i pobiegła do salonu, wiedząc, że tam może znaleźć resztę rodziny. I miała rację. Jej tata siedział rozluźniony na kanapie z puszką piwa w jednej ręce i pilotem w drugiej. Oglądał program o zdesperowanych mężczyznach szukających drugiej połówki.

- Tak myślałem, że wróciłaś. - Uśmiechnął się, ściszając serial. - Wypoczęłaś trochę? Podobno miałaś całkiem niezłą pogodę tam.

- No, trochę nawet się opaliłam.

- Wreszcie przyjechałaś! - krzyknęła Julia,rzucając się na siostrę. - Już myślałam, że się gdzieś zgubiliście. Jak było nad morzem?

- Opowiem wam później - obiecała dziewczyna. - Ale najpierw muszę się umyć. Trochę się spociłam.

Roman przytaknął, mówiąc coś o upale. Alina wzięła swój bagaż do swojego pokoju. Zanim jednak zamknęła drzwi, spojrzała na tył domu, gdzie rodzice mieli swoją sypialnię. Miała ochotę porozmawiać z mamą chociaż na chwilę, jednak coś ją powstrzymywało. Może się bała. Może po prostu nie lubiła przebywać w tamtym pomieszczeniu. Nigdy tam nie wchodziła, dopóki nie była zmuszona.

Nawet nie wiedziała, kiedy się zbliżyła do drzwi. Już miała zapukać, kiedy się otworzyły. Przed dziewczyną stanęła przygarnięta Renata. Miała na sobie stary podkoszulek swojego męża z logiem Batmana oraz szare spodnie od dresu. Ciemne wory pod oczami uwidaczniały kiepski stan kobiety.

- Kochanie, jesteś - wychrypiała. Uniosła chudą jak szkielet rękę i delikatnie dotknęła policzka córki. Alina spięła się, próbując z całej siły się nie wzdrygnąć.

- Tak, jestem - odpowiedziała oschle. - Chciałam tylko się pokazać.

Kobieta przytaknęła, obserwując dziewczynę. Nie mogła uwierzyć, jak bardzo się zmieniła w ciągu kilku lat. W końcu miała już dziewiętnaście lat. Legalnie była już dorosła.

Alina spuściła głowę, uciekając do swojego pokoju. Dlaczego tak ją bolało patrzenie na matkę? Powinna mieć z nią świetne relacje. Powinna pytać ją o rady, piec razem ciasta. Dlaczego zatem nie mogła znieść ani chwili w jej towarzystwie? Czemu nienawidziła tego, jak są do siebie podobne? Te same rysy twarzy, ten sam odcień włosów, te same okrągłe brązowe oczy. Nawet odziedziczyła po niej lekko szeroki nos oraz pełne usta. Nigdy się nad tym nie zastanawiała, ale żaden element jej ciała nie przypominał jej ojca. Nie miała bujnych brwi ani całkiem prostych zębów jak Roman i Julia. Nawet dołeczka w podbródku, który podobno jest genem dominującym.

Alina klapnęła na łóżko, chowając buzię w dłoniach. Nie chciała dalej rozwijać tej myśli, lecz ona zakradała się do niej i nie odpuszczała. Przecież to nic nie znaczyło. Biologia nie była jej dobrą stroną, więc musiało być jakieś wytłumaczenie tego wszystkiego. Może oprócz tego, że mogła używać magii, mimo że była normalnym człowiekiem. Jej rodzice nie parali się tego typu rzeczami. Ba, Roman nienawidził wiedźm jak większość społeczeństwa. Więc jakim sposobem Alina potrafiła, to co potrafiła?

I w tamtym momencie dziewczyna całkowicie się wyłączyła na wszelkie myśli tego typu. Jeszcze tego jej brakowało, żeby wykryła najciemniejszy sekret rodziny Zając. Dlatego zajęła się czymś innym. A dokładniej, zapoznawaniem się ze swoją energią.

- No więc ... - zaczęła. Dziwnie się przy tym czuła. Nie miała w zwyczaju rozmawiać z samą sobą. - Moja energio ... Co tam? Jak u ciebie słychać?

Chciała strzelić sobie facepalma. Jak miała słuchać swojej energii, jak ta się nie odzywała? Nawet nie wiedziała, od czego zacząć.

Alina zamknęła oczy, wyobrażając sobie macki, pojawiające się obok niej. Były ciemne, grube oraz obślizgłe. Leżały bezruchu na podłodze. Czekały na rozkaz. Dziewczyna wahała się przez chwilę, jednak pozwoliła im się ożywić. Unosząc powieki, nakazała mackom unieść czarny długopis spoczywający na biurku. Koncentrowała się nad tym dobre pięć minut, zanim odpuściła. Nie wiedziała, co robiła nie tak. Przecież potrafiła unieść dziesięć razy tyle bez skupiania się. Więc dlaczego tym razem było inaczej?

Ćwiczyła jeszcze godzinę przed zrezygnowaniem na dobre. Macki nie słuchały jej. Nie ruszyły się nawet o centymetr. Jak na złość.

Z desperacji postanowiła posłuchać się Marty i zaczęła medytować.Nigdy wcześniej tego nie robiła, więc musiała odszukać instrukcji w sieci.

Usiadła wygodnie po turecku na podłodze, opierając się o wysokie łóżko.Wyprostowała się i położyła ręce na udach. Zamknęła oczy. Powoli i głęboko oddychając, skupiała się na oddechu. Starała się oczyścić umysł, jednak nie ważne, jak długo to robiła, nie była w stanie. Po jej głowie latały przeróżne myśli i nie zamierzały zniknąć.

Wieczorem spróbowała ponownie. Tym razem podjęła się tego z innym nastawieniem. Zasiadła na wcześniejszym miejscu i zamknęła oczy.Macki już na nią czekały. Czuwały i wypatrywały okazji, żeby spożytkować rzadko używany żar. Wyczuwały determinację dziewczyny.

Alina stworzyła imitację samej siebie w myślach. Stała ona niedaleko mrocznej energii. Kucnąwszy, wyciągnęła rękę jak do psa, żeby poznał jej zapach. Czekała tak, dopóki macki się nie zbliżyły. Musiała nawiązać z nimi kontakt, dać do zrozumienia, że ich nie skrzywdzi. Po tym trzeba było ujarzmić energię, by więcej nie powodować problemów.

Tak też zrobiła.

Uformowała się pomiędzy nimi nitka porozumienia. Alina obiecała, iż będzie używała energii od czasu do czasu. Ta przyrzekła bycie posłuszną.
Gdy dziewczyna otworzyła oczy, od razu wzięła się za naukę magii.

Zakazana Magia [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz