15.

182 11 2
                                    

-Rozpoczynamy drugą połowę! Zawodnicy ustawiają się już na pozycjach! Dwie minuty pozostały do pierwszego gwizdka w drugiej połowie tego spotkania!!

Dwaj napastnicy Zeusa ustawili się za piłką z tajemniczymi uśmieszkami nie opuszczającymi ich ust.
Sędzie podszedł do nich i chwilę później zaczęła się gra. Byron śmignął między Raimonem niepostrzeżenie, pozostawiając po sobie ślady w postaci małych huraganów porywających przeciwników i zrzucających ich na ziemię z zdecydowanie zbyt dużej wysokości. Po drobnej zabawie z obrońcami stał już z tryumfującym uśmiechem na ustach, przed gotowym do obrony Markiem. Bramkarz spodziewał się ataku, wiedział, że tym razem zanosi się na coś większego. Byron stał w dość sporej odległości od niego, normalnie żaden napastnik nie decydowałby się na atak z takiej odległości... chyba, że posiadałby jakieś wystarczająco potężne hissatsu.

-Jesteś gotowy Mark?- uśmiech nie schodził z ślicznej buźki Byrona.

Pomimo tego, że chłopak to mówił, bramkarz nie miał problemu z usłyszeniem tych słów. Czas jakby się zatrzymał. Czas i miejsce przestały mieć znaczenia, na boisku stała ta dwójka tocząc między sobą niewidzialną bitwę, w której o zwycięstwie decydować miała wewnętrzna wola walki.

-Nie boję się Ciebie i twoich strzałów- odparł w końcu kapitan Raimona.

-Dobrze Mark. Bardzo dobrze.

Po tych słowach blondyn ruszył do przodu. Najpierw powoli, po czasie przechodząc w trucht, aż do zawrotnego pędu. W jego dłoni pojawiła się błyskawica.
Tłum wstrzymał oddech widząc co dzieje się przed bramką gości.
Walka pomiędzy kapitanami drużyn. Niekończąca się wojna między przeciwnymi zespołami. Kolejna bitwa między tą dwójką. Jak skończy się tym razem...
Grom został wystrzelony w stronę bruneta, który teraz całą swoją uwagę skupił właśnie na nim. Ni stąd ni zowąt pojawił się Byron z piłką przed nogami. Kopnął futbolówkę prosto w błyskawicę. Po połączeniu razem popędziły z ogromną mocą w stronę siatki, wypalając trawę na murawie. Obrona Marka, choć stawiała silny opór i długo powstrzymywała strzał, nie mogła uniknąć tego co hissastu niosło za sobą. Blask gromu oślepił wszystkich.

-Błyskawica Zeusa- powiedział Byron z wyższością w głosie nazwę swojego hissatsu.

Gdy gwizdek sędziego oznajmił zdobycie kolejnego gola dla Zeusa, na trybunach, murawie i pomieszczeniu dla komentatora panowała głucha cisza. Zwęglona bramka i dym unoszący się w tym miejscu mówiły same za siebie. Siła rażenia była na tyle ogromna, że nawet stojący najbliżej obrońcy czuli na sobie jej efekty. Aż trudno sobie wyobrazić co w takim razie musiał czuć Mark, który znajdował się bezpośrednio w centrum 'wybuchu', a teraz nadal nie podnosił się z ziemi. Nie, nie przez moc strzału, która go powaliła, a jedynie przez przytłaczającą go własną bezradność, która nie pozwalała mu wstać.
Zaciskał pięści coraz mocniej leżąc na murawie i myśląc gorączkowo o sytuacji w której się przed chwilą znalazł.
Znów nie dałem rady obronić bramki. Jestem za słaby. Dziadku czemu to nie działa. Co robię źle.... Muszę stać się silniejszy. Dużo silniejszy! Muszę zatrzymać ten strzał. Dziś... musimy wygrać!!

Przeciwnicy powoli wrócili na swoje pozycje nie oszczędzając sobie głośnych komentarzy odnośnie gry Raimona. Axel westchnął ciężko i spojrzał na Nelly.

-To będzie prostsze niż myślałem- powiedział poprzez śmiech Demeter, a Hera mu przytaknął.

-Spodziewałem się chociaż odrobimy wyzwania, a tu.. gorzej niż w zeszłym roku... - tym razem obaj się zaśmiali
Axel ze skoncentrowaną miną analizował sytuację w jakiej się znaleźli.
Zeus wygrywali 2:1, ale to była różnica tylko jednego gola, więc wciąż była nadzieja. Wystarczyło się jej tylko mocno chwycić, by wyjść z tarczą z tego meczu...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 24, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

To Tylko Ja... ❁INAZUMA ELEVEN❁Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz