Rozdział 24.

2.5K 152 10
                                    

*Oliwia.

Dłużej nie wytrzymam. Muszę wiedzieć co z ojcem moich dzieci.

Oskar nic mi nie mówi, chodź nie odstępuje nas na krok. Zwłaszcza swoją małą Dawcznie, zachowuję się jak fanatyczny ochroniarz. Mała będzie miała z nim przekichane.

Z trudem wstaję z łóżka i udaję się do wyjścia .

- A ty gdzie? -Woła za mną Oskar.

- Idę poszukać Lukasa.

Czuję, że coś jest nie tak i chyba mam rację. Oskar uśmiecha się smutno i pozwala mi wyjść . Nie muszę mu przypominać, że ma pilnować dzieci sam sobie obrał to za sprawę honoru.

Przemierzam korytarz szukając pokoju mojego kochania.

Zza zakrętu wychodzi Rico.

- Rico ty krwiopijco, gdzie on jest - krzyczę do niego.

Zaraz łamiącym się głosem proszę by mnie do niego zaprowadził.

- Rico ja go kocham - błagam.

*Rico.

Co mam zrobić Lukas zakazał nam mówić Oliwi o swoim stanie i także przyprowadzić ją do siebie.

Ale jeśli nie na piję się jej krwi umrze.

Widzę strach jego żony.

- Dobra ale najpierw muszę ci coś powiedzieć.

Oliwia bladnie , przez chwilę mam wrażenie ,że zaraz mi tu zemdleje.

Myślę, czy dobrze robię.

- No mów w końcu - ponagla mnie kobieta.

- Podczas walki Lukas został ciężko ranny. Rana zadana została ostrzem z specjalnego metalu.

Nie mogę już nic więcej zrobić. Do leczenia jest potrzebna twoja krew.

Lecz, Lukas odmawia picia z ciebie. Nie chcę Cię skrzywdzić, co jest nie wskazane w twój przypadku. Rodziłaś nie dawno i straciłaś sporo krwi. - wyznał mi co się dzieje z moim ukochanym.

Jestem wściekła na niego.

Łapię Rico za koszulę i mówię wściekłym głosem by mnie to niego wpuścił, nie poddam się tak łatwo, chcę się zobaczyć z mężem, a oni mi tego nie zabronią. A jeśli faktycznie Lukas im kazał bym się z nim nie widywała, tylko dlatego, że jest w poważnym stanie, to mój mąż się grubo myli.

W końcu Rico, pozwala mi go zobaczyć. Otwieram drzwi do pokoju w którym leży mój ukochany.

*Lukas

Leżę w tej sali wszystko mnie boli rana nie chcą się gojć. Wiem co by mi pomogło, ale nie mogę narażać mojej ukochanej. Wiem, że Oliwia urodziła mi zdrowe dzieci. Sama też dostała nieźle w kość.

Moja dzielna kobieta, moja miłość.

*Oliwia

Wchodzę na salę cichutko ale przecież wampiry mają doskonały słuch. I Lukas się budzi, nie chciałam tego uniknąć.

Jego wygląd mi się nie podoba jest osłabiony, blady i ma drgawki , jak u narkomana.- On potrzebuje krwi i to w tej chwili.

- Hej - mówię cichutko.

-Masz piękne zdrowe i różowiutkie dzieci. Potem je do ciebie przyniosę, byś mógł je zobaczyć.

Uśmiecham się . On też odwzajemnia uśmiech, lecz u niego to raczej grymas bólu.

Nocny Łowca [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz