Kilka wypracowań, dużo kurczaków i lodów, jeden szlaban, mnóstwo przekomarzanek z Łapą, trochę psikusów zrobionych ślizgonom później, nastąpił kolejny atak.
Tym razem jednak byłam przygotowana. Nastąpił dużo później niż zazwyczaj, co mnie zdziwiło. Był dzień przed świętem duchów i razem z Lily siedziałam w bibliotece. Akurat dobrze się złożyło, bo akurat to pomieszczenie Huncwoci omijają szerokim łukiem.
Na początku, to było to tylko lekka zmiana. Coś jakby lekkie puknięcie, ale ja je zauważyłam, bo akurat nic mnie nie rozpraszało. Podniosłam gwałtownie głowę znad podręcznika.
- Co się stało?- zapytała zdziwiona Lily podnosząc na mnie wzrok, kiedy wstałam z krzesła.
- Weźmiesz moje rzeczy, prawda?- zapytałam, ale nie czekając na odpowiedź ruszyłam biegiem w stronę wyjścia.
Musiałam dotrzeć do Zakazanego Lasu i zmienić się w swoją zwierzęcą postać. Biegnąc jakby mnie coś goniło zignorowałam witającego mnie Jake'a i niemal wpadłam na Jamesa.
Na szczęście tym razem był sam. Nie zwróciłam na niego uwagi i wyminęłam go w biegu.
- Hej Rin włosy ci pojaśniały, co ci znowu zrobił ten Wąchacz?- zawołał za mną, ale ja nie odwróciłam się żeby mu odpowiedzieć.
Mój epicki wyścig z czasem był tym bardziej ciekawy, że musiałam wymijać i przepychać się przez ludzi na korytarzach. Że też biblioteka musiała być tak daleko.
W końcu wypadłam na dwór gdzie nie było nikogo z powodu padającego deszczu. Było mi to na rękę, jedyne na co mogłam narzekać to ślizganie się po mokrym podłożu.
Kiedy wpadłam za linię drzew gdzie nikt nie mógł już mnie zobaczyć, zmieniłam się w psa. Byłam już niemal całkiem biała. Puki jeszcze miałam kontrolę zaczęłam biec jak najdalej od zamku. Jeszcze tego mi brakowało, żeby ona wpadła do szkoły jako pies i zaczęła wszystkich gryźć.
Powoli bóle się nasilały, ale nie zwracałam na to uwagi.
Nagle jak z pod ziemi wyrósł przede mną wielki pająk przerastający mnie w psiej postaci o kilka cali. Wyhamowałam ostro w tworzącym się pod moimi łapami błotem i przerażona stanęłam w bezruchu.
Nie wiedziałam co mam zrobić. Uciekać? Bałam odwrócić się tyłem do tych klekoczących szczęk. Do tego wszystko bolało mnie coraz bardziej.
Kiedy się tak zastanawiałam co zrobić zauważyłam pająki wychodzące z różnych stron.
Kiedy już myślałam nad zmianą w człowieka, mimo zagrożenia jakie niosło ze sobą oddanie jej ludzkiej postaci, pierwszy pająk rzucił się w moją stronę.
Warknęłam głośno i niewiele myśląc również rzuciłam się do ataku. Mimo to nie mogłam nic zrobić zwierzęciu przed którym z trudem udawało mi się odskakiwać. Tym czasem inne pająki były tuż tuż.
Wtem ona przejęła kontrolę, a moje oczy stały się całkiem czerwone. Nawet moje mięśnie jakby zmieniły odrobinę swoją strukturę.
Kiedy już byłam tylko obserwatorem widziałam jak ona nie wahając się ani sekundy dopada głowy stworzenia. I jednym kłapnięciem mocnych szczęk ukróca jego życie.
Z innymi poradziła się tak samo szybko. Poruszała się jak smuga mknąc to tu, to tam. Idealnie zwinna, szybka, niezawodna. Była niepowstrzymana, a pająki nie miały z nią szans. Perfekcyjna maszyna do zabijania. Była potworem bezlitosnym i trudnym do powstrzymania. A teraz była tylko w psiej postaci.
To dlatego w domu nigdy nie było rodzinnej atmosfery. Wszyscy się bali.
Następne godziny spędziłam zapamiętując drogę powrotną. Jednak nie okazało się to konieczne. Ku mojemu przerażeniu bowiem, ona dotarła na skraj lasu. Bezradnie patrzyłam jak otrząsa się z deszczu i kieruje swoje krwiste oczy na zamek. Zaczęła warczeć.
CZYTASZ
I Dlatego Właśnie Lubię Wanny || Syriusz Black
FanfictionCo powiesz na nieregularne ataki bólu w zamian za zabójcze wcięcie w tali, tyłek mogący reklamować stringi i nieskazitelną cerę połączoną z rysami twarzy, których nie powstydziłaby się sama Afrodyta? Chyba brzmi nieźle, a przecież i tak nie będzie...