_Ruth_
Co mnie podkusiło do cholery, żeby to z nim wczoraj zrobić?! Jestem głupia, czy głupia?
- Kochanie, helikopter przyjechał. Musimy już iść. - powiedział Isaac, kiedy stałam w kuchni. Westchnęłam. Ostatni raz spojrzałam na piękną plażę, odwróciłam się i podeszłam do mężczyzny.
- Obiecuję, że tutaj jeszcze przylecimy. Obiecuję. - powiedział, łapiąc mnie za dłoń. Pocałował w czoło i pociągnął do drzwi. Zamknął je na klucz, wziął nasze bagaże, czyli dwie torby. Jedną zawiesił na ramieniu a drugą wziął do ręki. Tylko, żeby mieć ze mną kontakt cielesny. Jakby wczoraj miał go za mało... Kiedy doszliśmy do helikoptera, przywitał nas pilot kobieta. Mogę powiedzieć, że była całkiem ładna. Wysoka, duży biust i tyłek, niebieskie jak morze oczy, blondynka. Jest na czym oko zawiesić. Spojrzałam na Isaaca, który z uśmiechem pokiwał jej głową na przywitanie. Kobieta zareagowała od razu a jak? Można się domyślić. Cycki do przodu, dupa do tyłu i mina "patrz, podziwiaj a najlepiej dotknij i daj orgazm". Złapałam Isaaca za rękę i zmroziłam kobietę wzrokiem. Mężczyzna zareagował dopiero wtedy, kiedy cicho zawarczałam, wyrywając swoją dłoń i wymijając ją.
- Ruth, kochanie czekaj! - krzyknął, ale miałam go gdzieś. Po jaką cholerę się mu wczoraj oddałam?! Widać efekty... Zapięłam pasy i nie zaszczyciłam Isaaca wzrokiem, gdy ten usiadł obok. Obróciłam głowę w stronę okna i nie zmieniałam pozycji.
- Skarbie, co się stało? - zapytał blondyn nie podając się. Robił dosłownie wszystko, bym na niego spojrzała. To mnie dotykał za dłoń, smyrał palcem po policzku, bawił się włosami. Zdenerwowana spojrzałam na niego i z sztucznym uśmiechem odpowiedziałam:
- Mam nadzieję, że spotkamy po drodze jakiegoś przystojniaka z sześciopakiem. Kiedy będę się do niego ślinić, zrozumiesz czemu jestem zła i co takiego zrobiłeś. - Isaac zawarczał głośno, odpiął pasy i stanął przede mną. Zmarszczyłam brwi.
- Usiądź do cholery! Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam, gdy klęknął przede mną. Mężczyzna nic sobie nie robiąc z moich słów, złapał za moją dłoń i pocałował ją delikatnie. Złość z jego twarzy zniknęła.
- Kochanie, kocham tylko ciebie. Jestem głupi, wiem! - powiedział. Chciałam wyrwać rękę ale nie pozwolił mi na to. Położył głowę na moich kolanach i mówił dalej:
- Wybacz mi to, błagam. Wybacz mi moją głupotę. Błagam... - wyszeptał. Zrobiło mi się go szkoda.
- Dobrze, ale miało to być ostatni raz. A teraz usiądź w końcu, proszę. - poprosiłam. Isaac podniósł głowę zadowolony, pocałował mnie szybko w usta i usiadł. Zapiął błyskawicznie pasy, złapał mnie za dłoń i co chwilę całował knykcie. Uśmiechnęłam się na to, oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy.
- Śpij skarbie. Obudzę cię, kiedy będziemy na miejscu. - usłyszałam jeszcze cichy głos mężczyzny.
_Isaac_
~ Masz szczęście, że ci wybaczyła, debilu. ~ odezwał się Ivo, gdy nasza ukochana zasnęła.
~ Tak kundlu, mam szczęście. Coś jeszcze?
~ Tak. Sam jesteś kundel! ~ warknął. Westchnąłem. Ile razy można się z tym psem użerać?Zostawiłem to jednak bez odpowiedzi. Czasem zazdroszczę ludziom. Nie dzielą ciała ani głowy z jakimś wilkiem, który dopierdziela się do każdego małego błędu. Mają normalne życie, bez wojen o tereny czy pozycję. Ale są też zalety bycia wilkołakiem. Pierwszą taką zaletą jest więź mate. Gdy znajdujemy swoją drugą połowę duszy, kochamy się do samej śmierci. Nie możemy wtedy zdradzać ukochanych. Nie chorujemy, nie jest nam nigdy zimno. Szybko się regenerujemy...
~ No właśnie. Nie to co nasza mała mate. ~ mruknął Ivo. Zmarszczyłem brwi.
~ Co to był cholera za ton, co?!
~ Widać, że nie zrozumiałeś... Chodzi mi o to, że Ruth może umrzeć w każdym wypadku. Może się przeziębić, dostać gorączki... Nie uzdrawia się tak szybko jak my. Może szybko nas opuścić. ~ powiedział przygnębiony. Przełknąłem ślinę na jego słowa. Ivo ma rację. Muszę pilnować czerwonowłosej. Nigdzie nie puszczać jej samej.
~ Ty wiesz, że to nic nie da?
~ Wiem. Kurwa mać wiem! Nie możemy jej stracić! Dlaczego moja mate nie mogłaby być wilkołakiem tylko człowiekiem?! ~ zapytałem zdenerwowany. Ruth w tym czasie zmarszczyła brwi i otworzyła oczy. Spojrzałem na nią, jednak kobieta nie patrzyła w moją stronę.
~ Nie wierzę... ~ mruknął Ivo. Westchnąłem głęboko i zamknąłem oczy uspokajając się. Muszę wyczyścić umysł...
_Nie wierzę... Jak on mógł..._ - otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem na ukochaną. Uchyliłem usta. Powiedziałem to na głos? Nie, na pewno nie! Wiedziałbym o tym, więc jak? Ruth nie odwracała wzroku od szyby. Postanowiłem jej to wyjaśnić, kiedy wylądujemy. A powinniśmy wylądować za niedługo. Złapałem jej dłoń i nie puściłem. Nawet wtedy, kiedy zaczęła ją wyrywać. Zacząłem kreślić kciukiem kółeczka na jej skórze. Po kilkunastu minutach ciszy, zaczęliśmy się zniżać. Uśmiechnąłem się wiedząc, że to już koniec lotu. Spojrzałem przez szybę i miałem rację. Pilotka zniżała się do lądowania. Kiedy już to nastąpiło odpiąłem szybko pasy bezpieczeństwa moje jak i mojej ukochanej, wstałem z fotela i puszczając na chwilę jej dłoń, otworzyłem drzwi. Wyskoczyłem z helikoptera i złapałem Ruth za biodra, przyciągając ją do siebie i mocno przytulając. Pocałowałem ją w skroń i wyszeptałem do ucha:
- Cieszę się, że moją mate jesteś ty. Nie zamieniłbym cię na żadną inną wilczycę. Chcę tylko ciebie. Bo tylko ciebie kocham.
- Ale przecież myślałeś... - uśmiechnąłem się i przerwałem jej.
- Wiem co myślałem, ale to tylko głupie myśli. Jestem zrozpaczony świadomością, że w każdej chwili możesz mnie opuścić. Dlatego tak pomyślałem. - Ruth przegryzła wargę i zmarszczyła brwi. W tym samym momencie na lotnisku pojawił się czarny Chevrolet camaro. Uśmiechnąłem się i poprowadziłem kobietę do samochodu. Otworzyłem jej drzwi, poczekałem aż weszła pierwsza i zająłem miejsce obok niej, zamykając drzwi. Pokiwałem kierowcy głową na znak, że może jechać. Wilkołak ruszył z piskiem opon, wyjeżdżając z lotniska. Teraz szybko do domu. Spojrzałem na Ruth, która w dalszym ciągu czymś zamartwiała swoją śliczną główkę.
- Co cię niepokoi serduszko? - zapytałem, biorąc ją na kolana. Ruth westchnęła i wtuliła się we mnie, odpowiadając:
- Martwi mnie to, że... Że mogłam usłyszeć co myślisz. Nigdy tak nie miałam. Ja... Ja się boję tego, co to może oznaczać. - zmarszczyłem brwi.
- Oznacza to, że jesteś wyjątkowa. Wyjątkowa i moja.
~*~
~ Musimy poszukać w bibliotece co to oznacza. ~ powiedział nagle Ivo budząc siebie, przy okazji mnie. Przetarłem oczy dłonią i wyjrzałem przez okno. Wjeżdżaliśmy do lasu. To dobrze. Spojrzałem na moją mate, która spała przytulona do mnie.
~ Wiem, wiem. Najlepiej pogadać najpierw z rodzicami a potem do biblioteki się pójdzie. A teraz dzięki, że mnie obudziłeś. ~ mruknąłem.
~ Nie ma sprawy. I nie musisz dziękować, do usług. ~ zaśmiał się krótko. Przewróciłem oczami, wzdychając.
- Ile jeszcze zajmie droga? - zapytałem półszeptem kierowcę. Ten spojrzał na mnie w lusterku i odpowiedział:
- Niecałe pięć minut. Może dziesięć. - pokiwałem głową, dziękując.
![](https://img.wattpad.com/cover/148055826-288-k435048.jpg)
CZYTASZ
Nie musisz się mnie bać |Tom II
WerewolfDruga część "Otwórz oczy, skarbie" Wspomnienia czasem przynoszą ulgę. A czasem są torturą. Kurczowo trzymamy się wspomnień, ponieważ tylko one nam zostały. Pragniemy pamiętać i wspominać dawne czasy. Trzymamy się ich tak długo, jak tylko możemy. C...