_Isaac_
- Żartujesz tato... - mruknąłem niedowierzająco, gdy ojciec powiadomił mnie o moich "wakacjach". Ruth spała cały czas, więc szeptaliśmy, by jej nie zbudzić.
- Nie żartuję. Będziecie na tej samej wyspie, co kiedyś ja i twoja mama. Gdy Ruth się poprawi, możecie wsiąść w samochód i jechać na lotnisko. Tam będzie czekał na was helikopter. - powiedział, klepiąc mnie w ramię. Spojrzał jeszcze na moją ukochaną i z uśmiechem wyszedł z sypialni. Westchnąłem. Co zrobić?
- Isaac?
- Jestem kochanie. Jestem tutaj. - powiedziałem głośno i położyłem się obok Ruth, biorąc ją w ramiona, gdy ta się zaczęła przebudzać. Westchnęła cicho i wtuliła się w mój tors. Co zrobić? Jechać czy zostać? Oczywiście moja mate jedzie ze mną. Innej opcji nie widzę.
- Coś się stało? - zapytała powoli kobieta. Uśmiechnąłem się delikatnie i pocałowałem jej czółko.
- Tato powiadomił mnie, że mamy małe wakacje... na wyspie. - mruknąłem. Ruth podniosła gwałtownie głowę i spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Żartujesz?
- Nie, nie żartuję. Jedziemy razem. Gdy będziesz czuła się lepiej, wsiądziemy w samochód, pojedziemy na lotnisko a później helikopterem na wyspę. - odpowiedziałem ze spokojem patrząc, jak na twarzy ukochanej pojawia się szeroki uśmiech. Uśmiechnąłem się, gdy pocałowała mnie nagle w usta.
- Już jest mi lepiej.- powiedziała szybko, odepchnęła się ode mnie i wstała szybko z łóżka. Zachwiała się delikatnie, więc szybko pojawiłem się przy niej.
- Już ok... Za szybko wstałam... - mruknęła, gdy objąłem ją w talii. Wtuliła się we mnie mocno. Położyłem głowę na jej głowie i staliśmy tak kilka minut.
- Dobrze kochanie. Połóż się jeszcze...
- Isaac, czuję się naprawdę dobrze. Możemy jechać nawet dziś. - przerwała mi Ruth podekscytowana. Zaśmiałem się i wziąłem ukochaną na ręce. Usiadłem na łóżku a kobieta została na moich kolanach. Oczywiście zaczęła patrzeć na mnie, robiąc słodką minkę.
~ No zgódź się... Będziemy tylko we dwoje... Nadzy w wodze... ~ Ivo się już nawet rozmarzył.
~ Uspokój testosteron, stary... Sam nie wiem...
~ Lekarz pozwoli jej jechać. Zresztą, im szybciej tam będziemy, tym lepiej. Ruth nie będzie się bać każdej wilczycy w stadzie, że jej coś zrobi. Już dwa razy była poszkodowana! ~ krzyknął na końcu. Westchnąłem i przygryzłem wargę.
- No proszę, wilczku... Odpoczniemy i wrócimy... - powiedziała cichutko moja mate. Spojrzałem w jej oczy.
~ Będzie szczęśliwa. ~ zajebisty argument... Nie ma co.
- W porządku. Spakuj kilka naszych ubrań a ja pójdę powiedzieć tacie, że wyjeżdżamy jeszcze dziś.
- Aaa! Dziękuję, dziękuję!! - pisnęła Ruth i wręcz spadła z moich kolan. Na szczęście szybko objąłem ją w talii i zaśmiałem się, gdy zarzuciła mi ręce na szyję.
- Ty zacznij pakować nas a ja zaraz wracam. - powiedziałem, po czym wstałem z łóżka. Ruth podeszła do szafy a ja skierowałem się do drzwi. Biegiem pokonałem odległość do gabinetu ojca. Nie pukając w drzwi, otworzyłem je z rozmachem i to był kurwa błąd.
- Hańba ci, albowiem ledwo się gibiesz! - krzyknął mój ojciec patrząc w laptop. Widocznie jeszcze mnie nie zauważył, ponieważ mówił dalej...
![](https://img.wattpad.com/cover/148055826-288-k435048.jpg)
CZYTASZ
Nie musisz się mnie bać |Tom II
VlkodlaciDruga część "Otwórz oczy, skarbie" Wspomnienia czasem przynoszą ulgę. A czasem są torturą. Kurczowo trzymamy się wspomnień, ponieważ tylko one nam zostały. Pragniemy pamiętać i wspominać dawne czasy. Trzymamy się ich tak długo, jak tylko możemy. C...