^43^

2.2K 111 9
                                    

_Isaac_

Do domu dojechałem szybciej niż bym tego chciał. Koty przez całą drogę siedziały cicho, rozbudziły swoje struny głosowe, kiedy wysiadłem z samochodu i wziąłem transporter do ręki. 

- Zamknijcie się. - mruknąłem.

~ Nie trzeba było ich brać. - odezwał się wilczur. Nie odpowiedziałem mu na to nic. Jest też duże prawdopodobieństwo, że Ivo z czasem polubi kociaki.

~ Prędzej wgryzę ci się w dupę...

~ Nie marudź już. Nie robię tego dla ciebie tylko dla naszej mate. Więc pysk.

~Idź czyść kible. - mruknął na koniec. Westchnąłem i otworzyłem drzwi do naszego domu. Zaniosłem futrzaki do sypialni, położyłem transporter na podłodze i wyprostowałem się. 

- Co by wam tu dać... - zastanawiałem się na głos. Jeden zamiauczał, jakby chciał odpowiedzieć.

- Mleko... - mruknąłem. Zostawiłem je w pokoju i szybkim krokiem, wręcz biegiem, poszedłem do kuchni po mleko. Nalałem ciecz do miseczki i wróciłem do sypialni. Dałem miseczkę z mlekiem i poszedłem na dwór. Musiałem wziąć samochód, oddać go ojcu. Zamknąłem drzwi i ruszyłem w stronę pojazdu i ruszyłem w stronę domu głównego.

- Zabrałeś mój samochód. - odezwał się alfa, kiedy wysiadłem z samochodu. Uśmiechnąłem się i rzuciłem mu kluczyki.

- Nie zarysowałem, wypadku nie miałem. Auto jest całe, więc nie musisz się o nie martwić. 

- Idź już, bo jak cię kopnę... - mruknął. Ze śmiechem pobiegłem do domu po moją mate. Od wejścia słyszałem jej śmiech. Była w salonie, więc skierowałem się tam. Ruth siedziała na kanapie obok mojej mamy i jadła czekoladę. Mało tego, na stole leżały cukierki, żelki różnego rodzaju i ciasto z lodami. Westchnąłem. Tak to jest, kiedy kobiety mają jeść zdrowo. Wszedłem do środka, czym zwróciłem uwagę kobiet.

- Isaac! Wróciłeś. Gdzie ty byłeś? - zapytała moja mate. Spojrzałem na nią, a później na stół pełen słodyczy.

- Po niespodziankę dla ciebie. Czeka w domu.

- Co tak stoisz kochanie? Usiądź. Tu masz ciasto, żelki... Bierz co chcesz. - powiedziała moja mama. 

- Mamo, dlaczego karmisz Ruth słodyczami? Musi się zdrowo odżywiać. - powiedziałem. Czerwonowłosa uśmiechnęła się do mnie, oblizała palce z czekolady, po czym wstała z kanapy i podeszła do mnie. Obserwowałem ją uważnie. Objęła mnie w talii i musnęła moje usta. Zamruczałem cicho, czując słodki smak czekolady. Złapałem ją w talii i przytuliłem.

- Idziemy do domu? - zapytała moja malutka, patrząc na mnie z dołu.

- Coś cię boli? Źle się czujesz, skarbie? - zapytałem zaniepokojony.

~ Pewnie to przez te słodycze... - mruknął Ivo.

- Senna jestem... - wziąłem ukochaną na ręce w stylu panny młodej i pocałowałem ją w czoło. Ukochana położyła głowę na  moim ramieniu. Spojrzałem na mamę, która uśmiechała się, patrząc na nas.

- To normalnie skarbie. Musisz teraz dużo odpoczywać i się nie stresować. Musisz też wiedzieć, że ciąża trwa krócej u nas, niż u ludzi. Może to już wiesz, ale wolę przypomnieć. - powiedziała. Moja mate pokiwała głową. 

- Cieszę się cholernie, że się odnaleźliście.

- Co to za przeklinanie? - do domu wszedł tata i spojrzał na mamę. Ta machnęła ręką.

Nie musisz się mnie bać  |Tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz