_Isaac_
Do domu dojechałem szybciej niż bym tego chciał. Koty przez całą drogę siedziały cicho, rozbudziły swoje struny głosowe, kiedy wysiadłem z samochodu i wziąłem transporter do ręki.
- Zamknijcie się. - mruknąłem.
~ Nie trzeba było ich brać. - odezwał się wilczur. Nie odpowiedziałem mu na to nic. Jest też duże prawdopodobieństwo, że Ivo z czasem polubi kociaki.
~ Prędzej wgryzę ci się w dupę...
~ Nie marudź już. Nie robię tego dla ciebie tylko dla naszej mate. Więc pysk.
~Idź czyść kible. - mruknął na koniec. Westchnąłem i otworzyłem drzwi do naszego domu. Zaniosłem futrzaki do sypialni, położyłem transporter na podłodze i wyprostowałem się.
- Co by wam tu dać... - zastanawiałem się na głos. Jeden zamiauczał, jakby chciał odpowiedzieć.
- Mleko... - mruknąłem. Zostawiłem je w pokoju i szybkim krokiem, wręcz biegiem, poszedłem do kuchni po mleko. Nalałem ciecz do miseczki i wróciłem do sypialni. Dałem miseczkę z mlekiem i poszedłem na dwór. Musiałem wziąć samochód, oddać go ojcu. Zamknąłem drzwi i ruszyłem w stronę pojazdu i ruszyłem w stronę domu głównego.
- Zabrałeś mój samochód. - odezwał się alfa, kiedy wysiadłem z samochodu. Uśmiechnąłem się i rzuciłem mu kluczyki.
- Nie zarysowałem, wypadku nie miałem. Auto jest całe, więc nie musisz się o nie martwić.
- Idź już, bo jak cię kopnę... - mruknął. Ze śmiechem pobiegłem do domu po moją mate. Od wejścia słyszałem jej śmiech. Była w salonie, więc skierowałem się tam. Ruth siedziała na kanapie obok mojej mamy i jadła czekoladę. Mało tego, na stole leżały cukierki, żelki różnego rodzaju i ciasto z lodami. Westchnąłem. Tak to jest, kiedy kobiety mają jeść zdrowo. Wszedłem do środka, czym zwróciłem uwagę kobiet.
- Isaac! Wróciłeś. Gdzie ty byłeś? - zapytała moja mate. Spojrzałem na nią, a później na stół pełen słodyczy.
- Po niespodziankę dla ciebie. Czeka w domu.
- Co tak stoisz kochanie? Usiądź. Tu masz ciasto, żelki... Bierz co chcesz. - powiedziała moja mama.
- Mamo, dlaczego karmisz Ruth słodyczami? Musi się zdrowo odżywiać. - powiedziałem. Czerwonowłosa uśmiechnęła się do mnie, oblizała palce z czekolady, po czym wstała z kanapy i podeszła do mnie. Obserwowałem ją uważnie. Objęła mnie w talii i musnęła moje usta. Zamruczałem cicho, czując słodki smak czekolady. Złapałem ją w talii i przytuliłem.
- Idziemy do domu? - zapytała moja malutka, patrząc na mnie z dołu.
- Coś cię boli? Źle się czujesz, skarbie? - zapytałem zaniepokojony.
~ Pewnie to przez te słodycze... - mruknął Ivo.
- Senna jestem... - wziąłem ukochaną na ręce w stylu panny młodej i pocałowałem ją w czoło. Ukochana położyła głowę na moim ramieniu. Spojrzałem na mamę, która uśmiechała się, patrząc na nas.
- To normalnie skarbie. Musisz teraz dużo odpoczywać i się nie stresować. Musisz też wiedzieć, że ciąża trwa krócej u nas, niż u ludzi. Może to już wiesz, ale wolę przypomnieć. - powiedziała. Moja mate pokiwała głową.
- Cieszę się cholernie, że się odnaleźliście.
- Co to za przeklinanie? - do domu wszedł tata i spojrzał na mamę. Ta machnęła ręką.
CZYTASZ
Nie musisz się mnie bać |Tom II
مستذئبDruga część "Otwórz oczy, skarbie" Wspomnienia czasem przynoszą ulgę. A czasem są torturą. Kurczowo trzymamy się wspomnień, ponieważ tylko one nam zostały. Pragniemy pamiętać i wspominać dawne czasy. Trzymamy się ich tak długo, jak tylko możemy. C...