Rozdział 2 - Podwójne łóżko

348 34 2
                                    

Zmęczona siedziałam na krześle przy blacie w kuchni. Chłopak poszedł do pokoju z dziewczyną. Pewnie się przebrać. Ja już zdążyłam pójść do łazienki i zmulona czekałam na Mike, który jak mówił nieznajomy ma za kilka minut przyjechać. Zrobiło mi się ciepło, więc ściągnęłam bluzę.

- Zadzwonisz prawda? - usłyszałam głos dziewczyny

Ukradkiem na nich spojrzałam.

- Ta - odparł chłopak znudzony i otworzył jej drzwi wejściowe

- Co się tak lampisz, dziwko?!

Wytrzeszczyłam oczy. Poczułam, jak włącza mi się opcja sukowatości.

- Wiem, że jesteś głupia, ale mówienie sama do siebie uchodzi za chorobę - uśmiechnęłam się szyderczo

- Pff - prychnęłam - To chyba spod latarni się urwałaś!

- Jak to nie poznajesz mnie? - zapytałam, a ona tylko krzywo na mnie spojrzała - Przecież często stoimy pod tą samą.

Dziewczyna prychnęła i podeszła do niego... I centralnie zaczęli się lizać! Na moich oczach! Poczułam odruch wymiotny, więc szybko wstałam i podeszłam do szafek. Usłyszałam dźwięk zamykania drzwi. Wyciągnęłam szklankę z górnej półki i szukałam czegoś do picia.

Z jednej strony byłam z siebie dumna, ale z drugiej byłam z siebie mega dumna.

- Wiesz może... - zerknęłam na niego przez ramie i nie dokończyłam

Ten dupkę centralnie oparł się o blat i patrzył się na mój tyłek. Nie miałam siły już się już, żeby się złościć więc zniesmaczona się odwróciłam.

- Myślałem, że z przodu taką deską nie jesteś - powiedział wpatrując się we mnie

Zamarłam w miejscu. Czy on właśnie porównał mnie do deski? Wiem, że może miseczką B nie mam się czym chwalić, ale teraz przesadził. Serio? Pierwsze co do mnie powiedział to to, że jestem deską?

- Nikt nie jest idealny.

Nie miałam już na nic siły a na pewno nie na dogryzaniu temu idiotowi. Już nie lubię gnojka! Sięgnęłam po karton z sokiem pomarańczowym i nalałam sobie napoju do kubka.

- Już się tak nie obrażaj, mała - szepnął mi do ucha

Prawie wyplułam zawartość mojej buzi. Szybko się odwróciłam.

- Nie obrażam się.

Stał blisko. Za blisko. Nagle założył mi pasmo włosów za ucho. Przestraszyłam się. Zoe, ogarnij się! On ci nic nie zrobi! Gdy stał tak blisko mnie, poczułam od niego alkohol i po chwili zorientowałam się, że jest pijany. Oparł ręce o blat za mną, przez co nie miałam jak uciec. Czułam się jak w potrzasku. Nagle się nade mną nachylił.

- Ale nie masz się o co martwić - szepnął mi do ucha - I tak mnie mega pociągasz...

Delikatnie przygryzł płatek mojego ucha. Moje serce zabiło szybciej... Ze strachu.

- Możesz zostawić moje ucho w spokoju? Ono chce jeszcze pożyć!

Próbowałam brzmieć pewnie i to mi się udało. Przestraszyłam się nie na żarty, jak oparł swoją miednice o moją. Poczułam jak, ręce zaczęły mi się trzaść.

Nie mogłam dopuścić, żeby tyle rozmów z Panią psycholog i tyle pracy poszło na marne. Zoe, on ci nic nie zrobi. Wdech... Wydech...

Chłopak chciał coś powiedzieć, ale usłyszeliśmy jak ktoś puka do drzwi. Uratowana! Już chciałam iść otworzyć, ale on nie wziął swoich rąk. Próbowałam przejść, ale on tylko głupio się śmiał. Nie wytrzymałam już i chluśnęłam mu w twarz moim sokiem.

- Kurwa - przeklnął

Wykorzystałam chwilę jego nie uwagi i podbiegłam do drzwi. Szybko otworzyłam. Jednak nie był to Mike tylko ta szmata.

- Przesuń się! - weszła do mieszkania

Westchnęłam i zamknęłam za nią drzwi. Podeszła do chłopaka i po chwili odeszła na bok. Wywróciłam oczami i poszłam do kuchni.

Byłam masakrycznie głodna, więc wyciągnęłam chleb z chlebaka. Podeszłam do lodówki i wzięłam sobie masło i żółty ser.

- Też mi zrób - usłyszałam męski głos za sobą

- Dla każdego osła gdzieś trawka urosła - powiedziałam smarując sobie chleb

- Właśnie - mruknął

Już nałożyłam sobie sera, gdy wzięła mnie chęć na ketchup. Już miałam otworzyć krainę jedzonka, gdy ktoś się o nią oparł. Zmęczona na niego spojrzałam. Co on znowu ode mnie chce?

- A może przepraszam? - warknął zły

- A może nie? - chciałam siłą otworzyć żarcioland

- Zawsze możesz przeprosić w inny sposób - uśmiechnął mi się cwaniacko

Niestety nie dał mi dojść do lodówki, więc wzięłam talerz i usiadłam na wyspie kuchennej. Wzięłam gryza kanapki.

- Ej... - zaczął, ale mu przerwałam

- Czego znowu chcesz ode mnie człowieku?!

- Się ruchać - zmierzył mnie wzrokiem

- To masz problem - gryzłam dalej sandwicza

Zmęczona oparłam głowę i rękę. Dalej jedząc kolacje, wyciągnęłam telefon i postanowiłam zadzwonić do Mike. Ten chuj znowu nie odebrał. Szybko dokończyłam jeść i włożyłam talerz do zlewu.

- Gdzie jest mój pokój? - zapytałam chwytając moją torbę

- Choć - uśmiechnął się zalotnie

Chwyciłam jeszcze walizkę i poszłam za chłopakiem. Chcąc nie chcąc musiałam na niego patrzeć i muszę stwierdzić, że z tyłu wygląda tak samo dobrze, jak z przodu. Otworzył jakieś ciemne drzwi, przez które mnie potem przepuścił. Zaczęłam się rozglądać i już wszystko wiedziałam.

- To nie jest mój pokój - zmarszczyłam brwi

- No nie, ale ty mamy podwójne łóżko - puścił mi oczka - Tylko dla nas!

Nagle zaczął się do mnie przybliżać. Nie miałam na nic siły, więc tylko rzuciłam swoje bagaże w kąt. W nie zmytym makijażu i normalnych ubraniach podeszłam do łóżka i wskoczyłam pod pierzynę. Widziałam, że z szokiem na mnie patrzy.

- Możesz zgasić światło? - zapytałam kładąc się na bok

Już chciał coś zrobić, ale usłyszałam jakąś melodie za drzwiami. Domyśliłam się, że to dzwonek telefonu. Wychodząc, zgasił światło. Zamknęłam oczy. Po kilku sekundach odpłynęłam do krainy snów...  

Inna niż WSZYSTKIE...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz