Po wejściu do szkoły od razu skierowałam się w stronę moje klasy. Próbowałam skupić się na czymś innym, ale moje myśli zaprzątał on. To było takie... Inne. W końcu weszłam do sali. W klasie było kilka osób, które od razu na mnie spojrzały. Jak ja kocham być w centrum uwagi. Przeszłam przez cały pokój, by usiąść w ostatniej ławce przy oknie, która była z resztą wolna. Nie miałam jeszcze szafki, więc odwiesiłam płaszcz na krzesło. Wyciągnęłam słuchawki telefon, telefon jakiś notatnik i długopis. Usiadłam wygodnie i otworzyłam zeszyt. Z nudów słuchając muzyki, bezwładnie coś po nim kreśliłam. Słuchałam "BTS - I need u".
Nie wiem co mam o tym myśleć. On... Ja... Mój szalik. To było dziwne. Nie wiem, czemu to zrobiłam. Naprawdę nie wiem. A to, co odwaliłam wczoraj. Jezu! Widział mnie jak się rozpłakałam, bo dostałam okresu. Boże jaka siara! Jeszcze się do niego tuliłam. Sama z siebie! Ja potrzebuje dużo miłości i potrzeby przytulania, ale żebym była aż tak zdesperowana?! Naprawdę w siebie już nie wierzę.
Nagle poczułam wibracje. Wyciągnęłam phona i sprawdziłam od kogo dostałam SMS'a. Myślałam, że to Hel, ale jednak okazał się to być Jeremy.
Jeremy: "Hej. Tak dawno cię nie wiedziałam, że trzeba to uczcić! Co powiesz żebyśmy gdzieś wyskoczyli?"
Zaskoczyła mnie ta wiadomość. Ty! Jer wreszcie się wziął za siebie. W końcu postanowił mnie gdzieś zaprosić. Propsy za odwagę.
Ja: "Ale że my? Tylko we dwoje?"
<br/>Czekając na jego wiadomość, która swoją drogą szybko przyszła opisałam rudzielcowi całą sytuację z przed kilku minut. Pewnie odczytać dopiero po lekcjach lub na jakieś wolnej godzinie.Jeremy: "Tak, przeszkadza ci to?"
Ja: "Nie, spoko. To się jeszcze zgadamy"
Jeremy: "Luz. Popiszemy po południu. Trzymaj się 😘"
Uuuu. Jaki buziaczek. Zaraz, zaraz... Żeby on nie pomyślał, że to randka! Nie! On nie może tak myśleć. Jesteśmy tylko kumplami... Jezuuuuu!
Do klasy zaczęło przychodzić coraz więcej osób. Nowe twarze, nowe charaktery, nowe osobowości... Nie lubię poznawać nowych ludzi. Lekko mnie to stresuje. Pewnie znowu będę siedzieć sama. Sprawdźmy co teraz mamy? O! Matematyka! Cudownie! Przecież to moja ulubiona lekcja! No lepiej trafić się nie dało. Nagle z moich rozmyśleń wyrwał mnie czyjś głos:
- Zoe!
Spojrzałam na osobę stojącą obok mojej ławki.
- Liv!
Dziewczyna mnie przytuliła. Była ubrana w miarę elegancko. Czarna ołówkowa spódnica, biały sweter i czarny beret. Poszalała. Ja do szkoły raczej ubieram się na luzie. Może powinnam to zmienić? Jutro założę kiece! Tak w sumie dawno już z nią nie gadałam. Fajnie, że chodzi ze mną do klasy. Przynajmniej kogoś znam. I do wszystko przez moją miłość do zwierzątek!
- Wolne? - zapytała a ja skinęłam głową
- Jak tam Cekin? - zapytałam przypominając sobie tamto wydarzenie
- A dobrze, dziękuję - uśmiechnęła się wypakowując z torby książki - A jak u ciebie?
- Git - wzruszyłam ramionami - Jedna rzecz mnie nęci - Liv spojrzała na mnie pytająco - Czemu dyrektorka zwołała apel „na rozpoczęcie szkoły” jak jest początek grudnia i czemu jest to takie ważne, skoro będąc jeszcze w tamtym mieście z sekretariatu wydzwaniali do mnie i pieprzyli o „tym wielkim zdarzeniu"?
Od jakiegoś czasu nie daje mi to spokoju. Żeby robić uroczysty apel na początku grudnia? Przecież niedługo święta! Dziewczyna przywitała się jeszcze z jakimś chłopakiem i znowu wróciła do rozmowy ze mną.
- W listopadzie zamknęli pewną szkołę w sąsiednim mieście. Tyle osób się tu zapisało, że musieli utworzyć dwie dodatkowe klasy. Ja się po prostu przepisałam z innej klasy - jak mówiła, przyglądała się osobą z naszej klasy - Z resztą wybrali nową dyre, nie wiem czemu w środku semestru.
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Nagle dziewczyna spojrzała na mnie i chyba chciała coś zapytać, ale się powstrzymała.
- Wal - odparłam
- No dobra... Bo chodzą po szkole plotki, że przyjechałaś autem, jaki mają wariaci - spojrzałam na nią pytająco - Takie niebezpieczne typy. Niektórzy to widzieli i chodzą plotki, że ich znasz.
Wariaci? Zaśmiałam się. To głupia ksywa dla "niebezpiecznych typów"! A Tak na poważnie. Mike przyjaźni się z Alanem więc są podobni. Wiem, że Mike bierze dragi. Wie, że tego nie popieram po tym co mnie spotkało i dlatego tego nie pokazuję, ale wiem, że to robi. Też ma dużo lasek na jedną noc, ale żeby od razy niebezpieczny typ?
- No to nieźle - zaśmiałam się - Pierwszy dzień w szkole nawet nie było pierwszej lekcji, a ludzie już o mnie plotkują. To nazywa się mieć szczęście!
Już pewnie połowa szkoły ma wyrobione sobie o mnie zdanie. Super! Może to i dobrze? O ja! Jestem kojarzona z wariatami! Haha! To tylko kojarzy mi się z rodziną Adamsów.
- Nie jesteś tutejsza... Jest taka grupka chłopaków z czegoś na wzór gangu, jeśli można tak powiedzieć - nie wiedziała jak mi to wytłumaczyć - Można powiedzieć, że są dwie takie grupki i ze sobą rywalizują, ale nie teraz o tym. Ci, którzy lubią przygody i adrenalinę chcą tam być, czyli dziewięćdziesiąt procent ludzi a te dziesięć procent, do których się zaliczam, ma na tyle oleju w głowie by unikać ich jak ogniach. Mają super przystojne twarzyczki i zresztą nie tylko więc laski lecą do nich jak ćmy do światła. Tacy bad boy'e.
- I ludzie myślą, że z nimi trzymam? - zapytałam zdziwiona
- No. Dużo osób może do Ciebie przymilać, by się do nich dostać - powiedziała
- Nienawidzę wazeliny - powiedziałam lekko podirytowana
Wydaje mi się, że to tylko jakieś nieporozumienie. Gang? Mój brat na pewno nie miesza się w takie rzeczy. Nie ma bata. To musi być zbieg okoliczności.
- Dzień dobry - powiedziała nagle gościówa od mający
- Dobry - mruknęłam pod nosem
Nagle wszyscy umilknęli i wpatrywali się w nauczycielkę. Nie wiedziałam i co chodzi więc też ją oblukałam. Ty! To ta, z którą już gadałam! Moja nowa wychowawczyni! O nieee. Nie mogła wybrać sobie innego przedmiotu? Muszę iść do niej po lekcji po kluczyki do szafki. Przyjrzałam się jej. Trzymała w rękach stertę papierów.
- No to teścik robimy kochani!
Wszyscy się zaśmiali, jednak po chwili nikomu nie było do śmiechu...
CZYTASZ
Inna niż WSZYSTKIE...
Teen Fiction" - Powiedz mi czemu, kiedy jesteś tutaj obok, każdy alkohol lepiej mi smakuje z tobą? - zaczął śpiewać i podszedł bliżej chwiejnym krokiem - Może dlatego, że jestem zajebista - powiedziałam nie skromnie i odgarnęłam włosy - Widzę, że lubisz, kiedy...