Rozdział 7 - Room tour

293 29 5
                                    

Mike spojrzał na mnie pytająco. Szybko się podniosłam i usiadłam na krańcu łóżka. Zmierzył mnie wzrokiem.

- Co tu robisz? - zapytał

Wyczekiwał mojej odpowiedzi, a ja miałam pustkę w głowie. Postanowiłam zrobić dziwną rzecz, ale często się sprawdzę. Potem ja spojrzałam na niego pytająco.

- No jak no co? - „zdziwiłam się” - Wydaje mi się, że żyje, ale będę musiała to jeszcze sprawdzić.

- Co robisz w tym pokoju?

Był w miarę poważny. Aż się zdziwiłam. Nie chciał sobie żartować. Widać było, że się spieszy. Nadal nie mogłam niczego wymyślić.

- Jesteś taki głupi czy tylko udajesz? - zapytałam wstając

- Uważaj sobie! - był poddnerwowany

Wstrzymałam oddech. Powoli błądził wzrokiem po pokoju. Z jednego mebla na drugi. Nagle się zatrzyma, patrząc w prawy kąt. Właśnie! Walizki!

- Musimy wyjść - zaczął

- Teraz? - spojrzałam na zegar na ścianie

- Tak - skinął głową - Więc zostaniesz sama. Nie wychodź, nie otwieraj obcym, nie...

- Dobrze, mamo - powiedziałam dziecinnym głosem

Podeszłam do bagaży. Chwyciłam za rączkę walizki.

- Poradzisz sobie? - zapytał

- Spróbuję nie podpalić domu - zaśmiałam się

Posłał mi tylko lekki uśmiech i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając drzwi otwarte. Założyłam torbę na ramię a drugą wzięłam w rękę. No muszę przyznać, że moje klamoty trochę ważą. Pociągnęła rzeczy za sobą. Wyszłam na korytarz, gdzie usłyszałam odgłos zamykania drzwi. Wzięłam wdech i użyłam mojej tajnej mocy Herkulesa, by zaciągnąć to do mojego pokoju. W końcu się tu udało!

Pokój był w kształcie kwadratu i było tam praktycznie pusto. Po prawej przy ścianie łóżko z dwoma szafkami. Naprzeciwko regał potem biurko i na końcu szafa. Na końcu na środku wielkie okno z dużym parapetem, na którym można siedzieć. A i na środku trzy pudła.

Postanowiłam z mamą wybrać się na zakupy, bo jakieś takie drobnostki. Chciałam, żeby wyglądał jak mój pokój w domu, więc wzięłam z niego dużo rzeczy. Jakieś światełka, plakaty, zdjęcia itp. Wzięłam wdech i wzięłam się za robotę.

Najpierw wyciągnęłam laptopa i położyłam go na biurku. Zalogowałam się i weszłam na Skype. Helen była aktywna, więc zadzwoniłam do tego rudzieleca.

Jeden sygnał...

Drugi sygnał...

Trzeci sygn...

- ZOE! - usłyszałam jej radosny krzyk i piegowaty ryjek

- Hej - powiedziałam krótko i się uśmiechnęłam

Wzięłam pierwsze pudło i zaczęłam je otwierać.

- Czuje się, jakbym otwierała prezenty na święta.

- Co tam u ciebie? - zapytała z uśmiechem

Pierwsze co wyciągnęłam, to był baldachim. Meble były białe a podłogi czarne. Ścianę szare.

- Yyy... - zaczęłam

Przed oczami zobaczyłam scenę z kilku minut temu. Jego niebieskie tęczówki wpatrujące się we mnie, jego ciepłe palce lekko muskające moją skórę... Oł ja. Co ja gadam?! Ale Mickiewicz się we mnie obudził.

Inna niż WSZYSTKIE...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz