Rozdział 11 - Pokaż pazurki!

245 23 7
                                    

  NA DOLE INFO DOTYCZĄCE ROZDZIAŁÓW!

- Zoe! Wstawaj curuś! - usłyszałam głos mamy

Mamy? Przypomniałam sobie wydarzenia z poprzedniego dnia. Wczoraj przyjechali do nas rodzice i mama postanowiła, że zostanie tu na kilka dni.

- Cześć - powiedziałam przeciągając się

- Dzień dobry, kochanie!

Była już ubrana, a w ręku trzymała jakieś wiadro z czymś w środku. Co tu jest grane?

- Mam dla ciebie propozycje - usiadła na łóżku obok mnie - Jeśli nie masz dziś ciężkich lekcji, to może spędzimy ten czas razem?

Uśmiechnęłam się. Propozycja niepójścia do szkoły była jak najbardziej na tak.

- Dziś mam lekki dzień - odparłam też siadając

Tak szczerze to nie mam zielonego pojęcia, jakie mam dziś lekcje, ale pewnie nic na nich nie będziemy robić. W końcu to będą pierwsze lekcje.

- To świetnie! - energicznie wstała - Masz dziesięć minut, by się ogarnąć, a ja ci zrobię śniadanie!

Nim zdążyłam coś powiedzieć jej już nie było. Wzruszyłam ramionami i sprawdziłam godzinę na telefonie. Siódma. Leniwie wstałam z łóżka i skierowałam się do szafy. W co mam się ubrać? Jest zimno. Będę w domu. Postawiłam na dużą męską bluzę i legginsy. Szybko się w to ubrałam. Wzięłam swoją kosmetyczkę i ruszyłam w stronę łazienki.

W sumie spoko, że mamcia wpadła. Przynajmniej będzie coś innego do jedzenia niż pizza lub gorące kubki.

Załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne, umyłam twarz, jak i zęby i wzięłam się za makijaż. Że jestem w domu, postanowiłam nałożyć tylko korektor i tusz do rzęs. Spięłam włosy w nieogarniętego koczka i byłam gotowa. Już trochę głodna potruptałam do kuchni. Prowadził mnie piękny zapach amciu!

Gdy do niej doszłam zauważyłam, że w pokoju oprócz mojej mamy był ktoś jeszcze. Otaksowałam znanego mi osobnika wzrokiem.

- Hej - uśmiechnął się do mnie Alan

- Cześć - odpowiedziałam jakby od niechcenia

Dopiero teraz zauważyłam, że siedział przy stole, jedząc naleśniki. NALEŚNIKI!

- Siadaj, słonko - zaprosiła mnie mama, kładąc na blacie nutelle i dżem

Nie musiała mówić dwa razy. Zajęłam miejsce, które było nakryte naprzeciwko chłopaka. Wzięłam talerz i nałożyłam sobie jedzenia.

Boże jak ja kocham naleśniki!

Już miałam wziąć nutelle, ale chłopak chciał zrobić to samo. Znowu! Jednak tym razem nie skończyło się tylko na styknięciu palcami, lecz jak chwyciłam słoik, on położył swoją rękę na mojej. Podniosłam wzrok. Wpatrywał się we mnie. Spojrzałam mu głęboko w oczy. W ten cudowny ocean...

- Merry christmas everyone! - usłyszałam jak moja mama śpiewa do piosenki z radia

Szybko się ocknęłam. Pociągnęłam słoik wraz z jego ręką. Co jest? Pociągnęłam mocniej. Nadal nic.

- Możesz? - zapytałam

On nie reagował, nadal na mnie patrzył. W końcu się wkurzyłam i szarpnęłam za nutelle.

- Moje papu! - nagle pokazałam pazurki i zasyczałam jak kot

Temu wszystkiemu towarzyszył akompaniament świątecznych piosenek. Nagle zaczął się śmiać. Zignorowałam to, nałożyłam sobie czekoladę na talerz. On dalej się śmiał, aż złapał się z brzuch. Jego śmiech by taki... No po prostu wywołał u mnie uśmiech. Nabiłam kawałek jedzonka, a on ze śmiechu nie mógł wytrzymać i aż wstał.

- Co jest? - zapytałam z uśmiechem na ustach

On ze śmiechu trzymał się za brzuch i nie mógł przestać. Z tego wszystkiego aż moja mama do nas przyszła.

- Dobrze, że wam tak od rana uśmiech dopisuje, ale pośpieszcie się - chłopak powoli się zaczął ogarniać - Dziś nie będzie lenienia się! Tu było ostatnio sprzątane chyba rok temu, jak tu przyjechałam - zaczęła się rozglądać - Mamy pierwszy tydzień grudnia więc - już wiedziałam, do czego zmierza... - Pomożecie mi przy sprzątaniu!

O nie...

***

Popsikałam blat w kuchni płynem i zaczęłam go wycierać. Wiedziałam, że to się tak skończy! Mogłam jednak iść do tej szkoły! Zamoczyłam szmatkę w wodzie.

- Tak rozmawiałam z tatą - dalej prowadziła monolog - I doszliśmy do wniosku, że na wigilię przyjeżdżacie do nas - mówiła dalej - Oczywiście Alan ty też jesteś zaproszony.

Zaniemówiłam.

- A Alan przypadkiem nie ma swojej rodziny? - trochę się zirytowałam, że będzie u nas na święta

No ludzie! Znam tego gościa z kilkanaście dni, a on ma przyjechać do MOJEGO domu i jest ZE MNĄ kolację wigilijną? No serio? On na pewno woli być u swojej rodziny! A u nas będzie jeszcze ciotka Józefina i babcia Doris. No bez jaj. No muszę przyznać, że to bardzo polubiłam ostatnio, ale czy on chce zostawić swoją familię dla nas?

Nagle na nich spojrzałam. Mam jakby zaniemówiła i była trochę zaskoczona a Alan... Nagle zrobiło mi się mega smutno. Na chłopaka twarzy zauważyłam tylko rozpacz i żal. Spuścił głowę.

Czy oni wiedzą coś, czego ja nie wiem? Zrobiło mi się strasznie głupio. Nagle usłyszeliśmy telefon, więc kobieta poszła odebrać. Nie wiedziałam co mam robić.

Nagle Alan podszedł do mnie i stanął centralnie naprzeciwko mnie. Spojrzał mi w oczy. Oczywiście musiałam zadzierać głowę do góry, by na niego spojrzeć. Nadal był smutny. Nagle spojrzał w bok.

- Jeśli tak bardzo nie chcesz bym był u was na święta, to nie muszę... - powiedział poważnym głosem

Zaniemówiłam. Dopiero teraz do mnie doszło, co wcześniej powiedziałam. Ja wcale tak nie myślę! Jezu! Co ja odpierdzieliłam?!

- Nie o to mi chodziło! Przepraszam jak zabrzmiało to, jakbym nie chciała Cię na święta - z emocji aż zakryłam rękami buzie - Chodziło mi, że nie sądzę żebyś chciał dla nas zostawić swoją rodzinę.

Powiedziałam to wszystko na jednym wdechu. Boże! Mnie nie o to chodziło. Ja chce go na święta!

- To skomplikowane... - w jego oczach zauważyłam żal - Łączy się to też, z tym że nigdy nie obchodziłem świąt...

- CO?!

Byłam taka zaszokowane, że tylko się na niego patrzyłam. Jak to nigdy nie obchodził świąt?! Nagle wszystko zrozumiałam. Zrozumiałam o co w tym wszystkich chodzi. Jestem strasznie emocjonalna. Nagle przytłoczyło mnie takie przygnębienie. Bez namysłu przytuliłam się do jego torsu. Wydaje mi się, że właśnie tego potrzebował. On od razu też mnie objął. Czułam jego perfumy. Takie męskie, ostre. Czułam jego ręce. Takie ciepłe. Słyszałam bicie jego serca. Takie szybkie...

- Co jest tu grane?! - usłyszałam głos mojego brata

Za nim do pokoju weszła mama. Ale wiecie co? Nie puściłam Alana. Staliśmy tak przytuleni i czekaliśmy na dalszy ciąg wydarzeń.

- Boże, Maikel! Zostaw ich jak się spoufalają! Kiedy ty przyprowadzałeś tyle dziewczyn do nas do domu to ja i Zoe nie komentowałyśmy tego! - o ja! Ale się wkurzyła - Więc teraz, choć! - załapała go za ucho i zaczęła go ciągnąć - Zostaw ich.

Nagle zniknęli z pola naszego widzenia. Zaczęliśmy się głośno śmiać. To było takie piękne! Czemu tego nie nagrałam?!

- Masz cudowny śmiech - powiedział z uśmiechem

Zamilknęłam. Nie byłam przyzwyczajona do takich komplementów. Znowu spojrzeliśmy sobie w oczy.

- A z wami się jeszcze policzę! - krzyknął Mike wbiegając do pokoju

Po sekundzie była też tam i mama. Nie mogłam opanować śmiechu!

____________________________________________________________________________

Hejo! Chciałam wam tylko powiedzieć, że iż z powodu zbliżających się świąt w tej książce też będą. Jednak nie chce pisać 14 osobnych rozdziałów z każdego dnia, bo to niemożliwe. Będzie jeszcze ze dwa lub trzy rozdziały zimowe, a potem u nich gwiazdka. I to tyle. Trzymajcie się cieplutko! ❤  

Inna niż WSZYSTKIE...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz