Więc tak. Miałam występ. Było okropnie! Co chwilę krzyczeli na mnie, że mam się uśmiechać, a nie robić minę jakby mi ktoś matkę zabił. Oczywiście przyszedł Mike z Alanem i co? Kręcili to! Nagrywali to! Nie wierzę! Zabije! Jednak w tym wszystkim coś było nie tak. Samanta nic nie powiedziała. Żadnych złośliwych uwag. Nic. Totalnie. Tylko patrzyła i obserwowała. Dziwne.
- Zoe! Idziesz? - zapytał Mike trzymając mi drzwi
Szybko obudziłam się z transu i skinęłam głową. Trzymając duże pudło, starałam się wejść prze drzwi i niczego przez przypadek nie zabić. Udało się!
- Czy to konieczne? - jęknął to coś nazywane moim bratem - Przecież jest już u rodziców.
Wywróciłam oczami i ściągnęłam płaszcz oraz buty.
- To nie znaczy, że nie ma myć u nas! - zarzuciłam włosy do tyłu
- Ale...
- Choinka ma być i koniec kropka - powiedziałam stanowczo i pomogłam chłopakom zanosić wszystko do salonu
Mike zawsze nie lubił ubierać choinkę. Nie wiem czemu. Zawsze się wymigiwał i biegł na plac zabaw z kumplami. A ja z mamą stroiłyśmy drzewko. Tak było każdego roku, ale nie tym razem! Czy tego chce, czy nie ubierze ze mną choinkę!
Spojrzałam na dwa duże pudła ozdób i jedno duże zawiniątko, czyli choinkę. Oczywiście sztuczną. Zawsze chciałam mieć prawdziwą, ale mam uczulenie na grzyby pleśniowe czuli to nie styknie.
Kątem oka zobaczyłam jak, Mike chce wyjść z pokoju.
- A Ty gdzie? - zmroziłam go wzrokiem - Nie wymigasz się!
Chłopak westchnął zrezygnowany. Nie ma mowy! Ma mi pomóc!
- Ty stary nie zostawiaj mnie - usłyszałam jak zwraca się do przyjaciela
Odwróciłam głowę. Alan próbował się wymknąć. Szczerze. Mógł. Nie lubiłam go i nie obchodziło mnie, to gdzie by teraz polazł. Pewnie nie umie utrzymać swojego kolegę na wodze. Jednak jak spojrzałem na przytłoczoną minę Mike, coś mnie ruszyło.
- Już dobra... - westchnęłam - Zrobię to sama...
Już wolałam to sama zrobić niż aż tak go do tego zmuszać. Jeśli ma się ze mną męczyć to już wolę sama to zrobić. Chłopak rzucił mi się na szyję.
- Wiesz, że Cię kocham - cmoknął mnie w czoło
- Ta ja ciebie też - mruknęłam
Po chwili chłopaków już nie było. Brat gdzieś wyszedł, a Alan zamknął się w pokoju. Super! Westchnęłam głośno. Nastawiłam wodę i z nożykiem do tapet wróciłam do salonu. Otworzyłam pudełko i już chciałam wyjmować z niego ozdoby, gdy coś mnie tknęło. Wyciągnęłam telefon i wystukałam numer.
- Hej moja kochana wredoto co nie miała ani chwili czasu, żeby wcześniej zadzwonić - zaczęła na wstępie
- Cześć też tęskniłam!
Włączyłam ją na głośnik i postawiłam komórkę na drugim pudle. Zaczęłam ściągać folie z drzewka.
- Co tam? Co robisz, gnido? - zapytałam
- Um, ubieram choinkę - mówiłam szarpiąc się z folią
- Nie pomaga ci Mike? Sama to robisz? - zadała szybko pytania
- Tak... - odpowiedziałam ustawiając drzewko
Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu dobrego miejsca na... Edwarda. Tak! Nasza choinka będzie nazywać się Edward. W sumie dawno nie oglądałam zmierzchu.
CZYTASZ
Inna niż WSZYSTKIE...
Teen Fiction" - Powiedz mi czemu, kiedy jesteś tutaj obok, każdy alkohol lepiej mi smakuje z tobą? - zaczął śpiewać i podszedł bliżej chwiejnym krokiem - Może dlatego, że jestem zajebista - powiedziałam nie skromnie i odgarnęłam włosy - Widzę, że lubisz, kiedy...