Rozdział 3 - " W trakcie tej rzeźni nuciłam sobie piosenkę..."

317 23 2
                                    

Obudziła mnie jakaś krzątanina w pokoju. Zignorowałam to i bardziej się przykryłam. Było mi zimno... Bardzo zimno. Już chciałam wstać, ale to łóżko nie chciało mnie puścić. Przysięgam! Trzymało mnie! Bo niby dlaczego nie mogłam wstać? Tak jakoś znowu przymknęło mi się oczko i zasnęłam...

***

- Zoe! - usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię

Mruknęłam coś pod nosem i przekręciłam się na drugi bok.

- Zoe, kurwa! - krzyknął i z tego, co słyszałam podszedł do łóżka

- To Zoe czy kurwa? - zapytałam z dalej zamkniętymi powiekami

Nagle powoli zaczęło do mnie dochodzić, kto to do mnie mówił. To mój jakże kochany braciszek! Szybko otworzyłam oczy. Już chciałam zacząć się drzeć, gdy on mi przerwał. Palant!

- Później mnie zjebiesz - zaczął - Za jakieś dwadzieścia minut zaczyna się apel i...

- Nie idę - powiedziałam zakrywając się kołdrą

Wywrócił oczami, jak to on zawsze miał w zwyczaju robić.

- Podejrzewałem, że to powiesz - westchnął - Uroczystość jest obowiązkowa. KAŻDY musi na niej być.

Mike chodził do tej szkoły w zeszłym roku, więc pewnie wie co mówi. Jednak i tak postanowiłam to zignorować.

- Wymyślę coś, że byłam chora - machnęłam ręka

- No właśnie jak nie przyjdziesz, nie będziesz dopuszczona do końcowych egzaminów i...

- CO?!

Jak oparzona wyskoczyłam z cieplutkiego łóżeczka i podbiegłam do bagaży. Miałam jakieś osiemnaście minut. Zaczęłam po kolei wyrzucać całą jej zawartość.

- Mogę wiedzieć, co robiłaś w łóżku Alana? - nonszalancko oparł się o futryne

Z walizki wyciągnęłam czarno białą spódnicę w kratę przed kolano i biały t-shirt. Na prasowanie koszuli było za późno, więc zdecydowałam się do tego dodać skórzaną kurtkę. Wyciągnęłam jeszcze rajstopy i moje jedyne czarne szpilki z czerwoną podeszwą.

- Co? - zapytałam kompletnie go nie słuchając

- Co robiłaś w łóżku Alana?

Chwyciłam za zieloną kosmetyczkę.

- Spałam? - zapytałam jakby była to by najbardziej oczywista rzecz na świecie

Wbiegłam na jak torpeda. Trzymając klamkę, usłyszałam krzyk Mika.

- Odlicz pięć minut na dojazd!

Wkurzona, a także spóźniona zamknęłam się w łazience. Szybko zrzuciłam z sobie wcześniejsze ubranie i weszłam pod prysznic.

Miałam w planach nie iść na żadne głupie apele, bo nie wiem, po co to komu. Siedzimy godzinkę i słuchamy jak dyro coś zanudza o zasadach, których i tak nie będę przestrzegać.

Szybko się namydliłam. Piane od razu spłukałam. Szuru buru! Chwyciłam za maszynkę... Jak bym do jasnej cholery nie mogła iść w długich spodniach?! W trakcie tej rzeźni nuciłam sobie piosenkę „I Write Sins Not Tragedies".

- Dziesięć minut! - usłyszałam krzyk chłopaka

Pędem wyszłam i opatuliłam się w ręcznik. Cały poprzedni dzień, jak i noc spędziłam w dwóch warkoczach, więc po ich rozpuszczeniu miałam piękne fale. Z pewnymi trudnościami założyłam cały strój, ale byłam bez makijażu. Wybiegłam z pomieszczenia i szybko wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki... Czyli prawie wszystko, co było pod ręką.

- Siedem minut - powiedział chłopak, patrząc w swój niewidzialny zegarek

Dwie minuty nadwyżki! Jej! Wyszliśmy z mieszkania. Chłopak zakluczył mieszkanie. W tym czasie miałam przywołać windę, ale moją uwagę przykuł napis powieszony małymi kawałkami taśmy na drzwiach... „Winda nieczynna".

- Czy to są kurwa jakieś żarty?!

Usłyszałam cichy śmiech Mika za mną. Wpieniona pokazałam mu środkowy palec. Spojrzałam przestraszona na swoje buty. Tak, szpilki... W końcu je ściągnęłam i postanowiłam zejść schodami pieszo.

Tup, tup, tup...

Zajęło mi to kilka minut, zanim zeszłam, ale w końcu się udało. Włożyłam buty i doczłapałam do auta.

- Cztery minuty - spojrzałam na zegarek w samochodzie

Już byłam spóźniona. Super! Pierwszy dzień, pierwsze spóźnienie i co jeszcze? Pierwsza jedynka?!

Gdy Mike kierował pojazdem, ja wyciągnęłam kosmetyczkę. W domu nie zdążyłam się pomalować, więc postanowiłam zrobić to tu. Szybko nałożyłam na buzie podkład, puder i zrobiłam brwi.

- Dwie minuty - luknęłam szybko

Nie miałam czasu na jakiś skomplikowany makijaż, więc tylko dałam szarego cienia na powieke i ciemniejszego w załamanie.

- Podziwiam was dziewczyny za to, że chce wam się robić to codziennie rano - powiedział dociskając gazu

Pomalowałam usta na czerwono. Gdy się zatrzymał, szybko pomalowałam rzęsy i założyłam dwa kolczyki. Mam przebitą dolną wargę gdzie spoczywają dwa czarne kółeczka.

- Gdzie mam iść?! - zapytałam trochę zestresowana

Wrzuciłam wszystkie rzeczy do torby.

- Jak wejdziesz w lewo potem schodami na górę. Nie przeoczysz!

Wyszłam z auta.

- Dzięki. Pa.

Nie zdążyłam usłyszeć odpowiedzi, bo pognałam do środka. W lewo i schodami na górę... Ale tu nie ma żadnych schodów. Sala A... Sala B... Sala C... Nagle zauważyłam sprzątaczkę.

- Przepraszam, gdzie jest aula?

- W tamtą stronę, drogie dziecko - wskazała dłonią

- Dziękuję...

Szybko pobiegłam w stronę, jaką mi wskazała. To jest na prawo, a nie na lewo! Szybko stukając, obawami weszłam na górę. Mojej uwadze nie umknął wielki napis „AULA". Bez zastanowienia otworzyłam drzwi. Oczy wszystkich zostały skierowane na mnie. O Mój Boże...  

Inna niż WSZYSTKIE...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz