Kombinat

520 39 4
                                    

Wybiegając z klatki kamienicy Matiego z moim psem rozejrzałam się dookoła by upewnić się, że Gośki nie ma w pobliżu. Na szczęście nie było. Byłam na Krzykach więc do mojego mieszkania miałam spory kawałek piechotą. Podczas spaceru poczułam kilkakrotnie wibracje w kieszeni, ale ignorowałam telefon, paląc kolejne papierosy. Droga minęła mi zadziwiająco szybko, bo moje myśli krążyły wokół Mateusza. Dlaczego do jasnej cholery wszystko musi być tak skomplikowane. Wchodząc do mieszkania spuściłam Janka ze smyczy i odwiesiłam ją przy drzwiach. W kuchni nasypałam jedzenia psu i kotu i zaparzyłam sobie kawę. W łazience wzięłam długi relaksujący prysznic i przebrana w kanapową odzież usiadłam przed telewizorem biorąc do ręki też mój telefon. Wiadomość od Matiego, kilka snapów i wiadomość od nieznanego numeru.

„Zosia proszę cię, odezwij się, chcę chociaż pogadać"

To napisał Guzik, a ta następna wiadomość sprawiła, że zakręciło mi się w głowie.

„Szybko się pocieszyłaś szmato, trochę słaba partia. Dziewczyna twojego przyjaciela wie, że się ruchacie? Ciekawe co powie jak zobaczy zdjęcia jak wchodzicie razem w nocy do mieszkania. Zniszczę cię księżniczko ;)"

Odłożyłam urządzenie na stolik i z przyspieszonym biciem serca pobiegłam szukać hydroksyzyny. Po przepiciu tabletki, chwyciłam szklany talerzyk i woreczek strunowy z białą grudką. Zmiażdżyłam towar kartą i dokręciłam stuzłotowy banknot, który już tak długo był używany jako zwijka, że pozostawał w ruloniku. Wciągnęłam sporą kreskę i czując ukłucie w potylicy popiłam spływ jakimś słodkim napojem. Biłam się z myślami. Powinnam mówić o tym Mateuszowi? Myślę, że wypada go ostrzec przed ewentualnym atakiem jego dziewczyny. Postanowiłam napisać do niego wiadomość.

„Mateusz, ktoś zrobił nam zdjęcie jak wchodzimy do twojego mieszkania po powrocie z SOR'u. grozi, że wyśle to do Gośki. Wolałam cię ostrzec. Nie będę więcej robić problemów obiecuję".

Wiadomość niemal od razu zmieniła status na „odczytana". Minęło już 20 minut, a ja nadal nie dostałam żadnej odpowiedzi. Czyli Matiemu nie zależy na mnie ani troszkę. Westchnęłam i odkładając telefon na szafkę nocną postanowiłam zrobić sobie do picia kolejną kawę i zaległam w łóżku z laptopem na kolanach. Odpaliłam PD Paradise na Netflix i starałam się nie myśleć o dwumetrowym gburze, który tak miesza mi w głowie. Boję się tego jak to wszystko się potoczy. Po kolejnych pięciu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się gości, moja jedyna prawdziwa przyjaciółka właśnie odwiedza rodziców w rodzinnym mieście więc to raczej nie ona. Podeszłam do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Po co przyszedł? Otworzyłam drzwi i wpuściłam go do środka.
- Głupio zrobiłeś przychodząc, możesz mieć z tego kłopoty. - zaczęłam
- Jakie kłopoty? O czym ty mówisz. - zapytał Mateusz.
- Ten kto zrobił nam zdjęcie może je wysłać do Gosi! - wrzasnęłam.
- Kto to jest?
- Nieważne, ale nie chcę, żebyś przeze mnie miał problemy, a uwierz mi, mogłyby być niemałe.
- Chodzi tu o mnie czy o ciebie? - zapytał.
- Chyba bardziej o mnie. - westchnęłam.
- Masz kłopoty? Po prostu powiedz mi kto to. Przecież da się to załatwić.
- Nie mam kłopotów Mateusz, wszystko jest okej, przyszedłeś na przesłuchanie? - warknęłam wyrzucając ręce w górę. Chwyciłam kubek z kawą i wypiłam ją duszkiem.
- Wyluzuj. Martwiłem się, skoro ktoś cię obserwuje to chyba coś jest nie tak.
- Jest okej Mati. Nic mi nie grozi. - spuściłam głowę.
- Wiem, że nie chcesz mi powiedzieć kto to, bo wiesz dobrze co bym zrobił. Ale jak spadnie ci włos z głowy to go zapierdolę przysięgam.
- Miło, że się martwisz Mati, ale niepotrzebnie, gorzej, że ma to zdjęcie, z którego ciężko będzie ci się wytłumaczyć Gosi jeśli je dostanie. - stwierdziłam.
- poprosiłem ją o spotkanie chwilę po tym jak wyszłaś.
- I? - zapytałam.
- Wyszedłem przed klatkę, żeby powiedzieć jej, że to nie ma sensu.
- Tak po prostu?
- Powiedziałem, że nic do niej nie czuję, że to nie to samo i nie chcę jej unikać i udawać, że wszystko jest okej kiedy mnie wkurwia i to tyle.
- Ugh, jak to przyjęła? - zapytałam czując się winna.
- Dostałem lekkiego liścia, zapytała czy jest ktoś inny, potem powiedziała, że wrócę z podkulonym ogonem, potem się popłakała i powiedziała, że chce wszystko naprawić, ale powiedziałem, że to nie ma szansy, bo nic do niej nie czuję i poszedłem. - wzruszył ramionami.
- Jesteś zimnym chujem, a ja czuję się winna. Gdybym od piątku nie była dla ciebie jak kula u nogi to byłoby między wami okej. - usiałam na ziemi na balkonie, na który wyszliśmy by zapalić papierosa.
- Przestań. Od dawna nam się jebało, tylko nie wiedziałem jak to zakończyć, a jestem zbyt leniwy by wymyślać jakieś kłamstwa na temat poprzedniej nocy, więc łatwiej było mi to skończyć.
- Nie jest ci ani trochę żal? - zapytałam.
- Może troszkę, ale nie nas. To jej żałuję, mimo wszystko nie chciałem jej zrobić krzywdy.
- Wiem. - podsumowałam wyrzucając filter przez balkon.
- To powiesz mi kto cię nęka? - drążył.
- Daj spokój Mateusz. Nie teraz.
- W takim razie chodź, wyskoczymy w fajne miejsce.
Jako, że Gbur nie rozumiał słowa „nie", byłam zmuszona przebrać się i lekko pomalować. Wyszliśmy z mieszkania i wsiedliśmy do samochodu Matiego, udało mu się nawet znaleźć wolne miejsce na placu solnym gdzie poszliśmy do Kombinatu na jakiegoś drinka. Siedząc przy stolikach na dworze Mati przeprosił mnie i odszedł od stolika pod pretekstem wykonania telefonu. Po chwili wrócił niosąc kolejny słonecznik.
- obiecałem, że kupię drugiego.
- Dziękuję. - powiedziałam przytulając go, a cała moja twarz miała odcień purpury.
Po spacerze po rynku postanowiliśmy przejść się na wyspę słodową gdzie w Basenie prawdopodobnie był Julek z Marcinem. Po dotarciu do beach baru zajęliśmy stolik z naszymi znajomymi i popijaliśmy drinki.
- Zosia, jaki ładny kwiatek, od Mateusza? Co nabroił? - zapytał Julek śmiejąc się delikatnie.
- Nic takiego, to profilaktycznie chyba. - odparłam.
- Stary, co z Gośką? Widziałem na jej insta story jak tańczy z jakimś gościem. - zwrócił się do Guzika Marcin.
- Mordo, ta panna to przeszłość, dzisiaj jej powiedziałem, że to koniec. Ciągle do mnie wypisuje, ale wyciszyłem powiadomienia.
- Czemu dupy takie są? Wypisuje do ciebie, a tańczy ocierańca z innym gościem? - wtrącił Julek.
- Chce mu pokazać jak dobrze się bez niego bawi, a tak naprawdę to chce do niego wrócić pod każdym warunkiem. Nawet jeśli uszczerbi to jej godność. - powiedziałam.
- Serio tak działają panny? - zdziwił się Marcin.
- Tak działa ludzka psychika. To system obronny kiedy nie możesz pogodzić się z odrzuceniem. Myślę, że przystałaby nawet na to by Mateusz tylko się z nią bzykał byle mieć go blisko. - kontynuowałam.
- Serio?
- Tak. To się nazywa syndrom sztokholmski. - zachichotałam.
W tym momencie usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki Krzysztofa Krawczyka „Parostatek" i poderwałam się z krzesła do tańca. Zaczęłam śpiewać i obracać się z każdym z chłopaków po kolei, gdy nagle poczułam szarpnięcie i wylądowałam tyłkiem na piasku. Spojrzałam w górę a nade mną stała rozwścieczona Gośka.
- więc to przez ciebie?!? - wydzierała się kiedy Adamo pomagał mi wstać.
Julek starał się ją odciągnąć, a Marcin odpychał ją jedną ręką, kiedy już stanęłam do pionu. Twarz blondynki płonęła, gdyby jej wzrok mógł zabić, już dawno byłabym martwa.
- ej, Gośka uspokój się. - powiedział Marcin.
- Jestem spokojna, to ta suka się do mnie rzuca. - odburknęła mocno gestykulując, a klikanie jej sztucznych paznokci można było usłyszeć zapewne na moście Uniwersyteckim.
- Uważaj na słowa. - wtrącił Mati.
- A z tobą bym chciała porozmawiać na osobności. - powiedziała szarpiąc Mateusza za koszulkę.
- Nigdzie z tobą nie odejdę dopóki mnie nie puścisz. - oznajmił.
- Chodź do chuja! - krzyknęła ciągnąc go w stronę chodnika.
- Kurwa. - wycedził przez zaciśnięte zęby i wyszarpał się z jej uścisku.
Pierwszy skierował swoje kroki na chodnik, a ta zaraz za nim. Nie słyszałam o czym „rozmawiali", ale z daleka rzucał się w uszy jej podniesiony piskliwy głos i przyspieszone pełne nerwów wypowiedzi. Natomiast Mateusz odpowiadał nader zdawkowo i leniwie, czym jeszcze bardziej podnosił jej ciśnienie. Odwróciłam wzrok kiedy zaczęła go szarpać i zagłębiłam się w rozmowie z Adamo o czymś kompletnie nieistotnym byle się nie przejmować tym co się przed chwilą stało. Głupio się czułam jedynie przy obsłudze baru. Po chwili w końcu zobaczyłam obok siebie Matiego, który przytulił mnie do swojego ciała i zapytał czy mocno mnie popchnęła. Wróciliśmy do naszego stolika i kiedy już wszyscy siedzieliśmy wygodnie, zobaczyłam jak nad moim ramieniem pojawia się damska ręka, która chwyciła drinka i rozbiła szklankę na ziemi obok mojego krzesła, a chwilę później zamaszystym ruchem wyrzuciła kwiat słonecznika przez barierkę który z pluskiem wylądował w Odrze. Spojrzałam oniemiała na Gośkę, która była opuchnięta od płaczu.
- ciesz się póki możesz, ciebie też wymieni na pierwszą lepszą, jak mu się znudzisz. - wysyczała.
W pierwszym momencie zrobiło mi się jej szkoda, wiedziałam, że przemawia przez nią zranienie, nie nienawiść. Znam to uczucie. Działałam tak impulsywnie jak byłam młodsza, czego z wiekiem żałowałam więc byłam w stanie ją zrozumieć. Jednak prawie wytrąciła mnie z równowagi, kiedy splunęła mi pod nogi.
- Masz rację Gosiu, wezmę sobie do serca twoje rady, ale plucie mogłaś sobie odpuścić, damie tak nie przystoi.
Blondynka odwróciła się na pięcie i z fuknięciem opuściła bar. Na chodniku było słychać oddalające się kroki i odetchnęłam z ulgą wiedząc, że mamy ją z głowy.
Marcin Julek i Mateusz patrzyli na mnie lekko zszokowani, ale też z...podziwem?
- co? - zapytałam.
- Nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak krótkim zdaniem, zamknął tak jadowitą żmiję. - zaśmiał się Julek, a chłopaki mu zawtórowali.
Zapaliliśmy kilka papierosów, wypiliśmy jeszcze jedno mohito, przeprosiliśmy obsługę, za zamieszanie i pomogliśmy posprzątać potłuczone szkło. Około pierwszej nad ranem zdecydowaliśmy się rozejść. Pożegnałam się z chłopakami i zaczęłam spacer w stronę Tęczowej, nagle u mojego boku pojawił się Guzik.
- odprowadzę cię. - powiedział łapiąc oddech.
- Nie trzeba. - uśmiechnęłam się.
- Daj spokój Zosia, jest noc, nie chcę, żeby coś ci się stało. Tym bardziej, że ktoś cię obserwuje.
- O czym gadałeś z Gośką? - zmieniłam temat.
- Nieistotne bzdury, tak zmęczyła mnie tym pierdoleniem, że nawet nie mam siły tego powtarzać. Dostałem też ze dwa policzki więc mogę mieć jutro sine lewe oko. - zaśmiał się.
- Nigdy nie widziałam takiego szaleństwa w niczyich oczach. Bałam się, że i mnie zaraz wrzuci do tej Odry. - zawtórowałam, obracając całą sytuację w żart by wyładować napięcie.
- Swoją drogą, kupię ci kolejny słonecznik. - Mateusz objął mnie w pasie i przycisnął do siebie lekko przytulając.
- Nie musisz mi kupować kwiatów wariacie.
- Ale chcę ci kupować kwiaty.

Chcę. Ci. Kupować. Kwiaty.
Nie masz pojęcia jak to zdanie zagnieździło się w moich myślach.

Prawie północ - GUZIOROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz