Obudziło mnie stukanie do drzwi. Kiedy podniosłam się z łóżka poczułam silny ból głowy. Moja twarz również była opuchnięta, a na policzku pojawił się siny ślad. Ukryłam buzię w moich długich włosach i otworzyłam. W progu stał Mateusz z pokerową miną. Znowu trzymał w dłoni słonecznik.
- cześć Zosia, nie odpisałaś mi na wczorajszą wiadomość, chciałem przeprosić, znów zawaliłem. - zaczął.
- Ugh, daj już spokój z tymi słonecznikami. - powiedziałam, wyrywając mu z dłoni roślinkę.
Wszedł do środka i stanął w korytarzu. Błądziłam wzrokiem po pomieszczeniu, czując wstyd. Nie chciałam być taka, ale nie chcę żeby mnie taką oglądał.
- co z tobą? Martwię się, jestem twoim przyjacielem, pamiętasz?
- Mateusz, świetnie dawaliśmy sobie radę bez kontaktu ze sobą przez ostatnie kilka lat i może tak było lepiej. Nie chce przysparzać ci zmartwień i problemów, więc lepiej będzie jak już pójdziesz. - wyszeptałam podnosząc lekko głowę.
- Spójrz mi w oczy i powiedz, że chcesz bym wyszedł i zniknął z twojego życia.
Odpowiedziałam ciszą.
- Zrób to! - uniósł głos, na co się wzdrygnęłam.
- Nie...- powiedziałam patrząc mu w oczy, choć jego postura rozmazywała mi się przez łzy.
- Co ty do cholery masz na twarzy? Kto ci to kurwa zrobił. To ten skurwiel od wiadomości? - wykrzyczał wyraźnie zdenerwowany.
- To nic takiego.
- Masz ślady pobicia i ty mówisz, że to kurwa nic takiego? Czy ty siebie słyszysz? Zocha daj sobie w końcu pomóc do jasnej kurwy. Dlaczego odtrącasz od siebie bliskie osoby? Myślisz, że ze wszystkim poradzisz sobie sama?
Wiem, że ma rację więc nic mu nie odpowiedziałam, jedynie stałam ze wzrokiem wbitym w podłogę, czując się jak siedmiolatka, która dostaje reprymendę na temat pisania flamastrami po ścianach.
- Powiedz mi, zrobił to ten skurwiel? - zarządał.
- Nie, to były trzy dziewczyny. - wydusiłam.
- Jakie trzy dziewczyny? Wdałaś się w jakąś sprzeczkę na Niepolda?
- Nie. Byłam na solnym, ale to się stało pod moją klatką. - podreptałam do kuchni by wziąć jakieś przeciwbóle, nie mogłam znieść tego odrętwienia.
- Jak to pod twoją klatką? To ktoś z osiedla? - dopytywał.
- To Gośka i jakieś dwie koleżanki, ale można powiedzieć, że ją sprowokowałam. - nie wierzę, że jeszcze obroniłam tą sukę. Nie chciałam jednak skarżyć Matiemu.
- Sprowokowałaś? Co ty pieprzysz. Nie miały prawa cię uderzyć. Pokaż się. - przyciągnął mnie do siebie i lekko dotknął mojej twarzy dłonią.
- Nie wygląda to najciekawiej, powinnaś była jechać z tym do lekarza. - dodał.
- Kazali by mi zgłosić pobicie, a nie potrzebuję późniejszej zemsty tej wariatki. - powiedziałam.
Urwałam temat i przygotowałam jakieś jedzenie. Mateusz wyszedł z psem kiedy ja brałam prysznic i doprowadzałam się do ładu. Makijażem ukryłam wszystkie ślady i wyglądałam prawie dobrze, mogłam się mu pokazać. Około godziny dziewiętnastej Mati stwierdził, że idziemy nad Odrę jak to mieliśmy w zwyczaju gdy się przyjaźniliśmy. Po drodze na bulwar zahaczyliśmy o Lotos, który jest w pobliżu i kupiliśmy trzy butelki wina. Usiedliśmy w naszym ulubionym miejscu i oglądaliśmy zachodzące słońce. Siedząc przy rzece wszystko wydaje się spokojniejsze. Nawet Wrocław huczy jakoś ciszej pod Mostem Trzebnickim. Byliśmy oboje w połowie pierwszej butelki, czułam doskonale, że procenty dają o sobie znać. Mati trzymał się znacznie lepiej.
- zechcesz mi teraz powiedzieć, kto cię prześladuje? - zapytał upijając spory łyk.
- To mój były chłopak, dostał sądowy zakaz zbliżania się, dlatego nie martwię się o to, że mi coś zrobi. - odpowiedziałam po dłuższej chwili namysłu.
- Skoro jest takim wariatem, że sądowy zakaz dostał, to mógłby go także złamać, nie sądzisz?
- Niby tak, ale jednak gdzieś tam czuję, że tego nie zrobi.
- Dlaczego poszłaś z tym do sądu? - spojrzał na mnie błyszczącymi oczami.
- Um...znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie. - streściłam, obawiając się, że ten psychol nas obserwuje.
- W jaki sposób? - ciągnął.
- Mateusz, skończmy ten spierdolony temat, porozmawiajmy na przyjemniejsze tematy proszę.
- No dobrze. Wiem nawet co ci poprawi humor. - klasnął w dłonie ucieszony.
- Po pierwsze, zapalimy gibona jak kiedyś, a po drugie, chciałbym wykorzystać twoje umiejętności graficzne przy zaprojektowaniu okładki mojej nowej płyty, która będzie nosiła nazwę „Evil Things". Co ty na to? - wyrecytował odpalając skręta.
- Serio uważasz, że się do tego nadaję?
- Oczywiście że tak Zosia. Nawet jeśli byłaby do dupy, to i tak będzie cudowna, bo zrobiona przez ciebie. - wzruszył ramionami.
- Hm, a kolory przewodnie?
- Różowy, niebieski, z domieszką czarnego i może odrobina szarości? Wymyślisz coś! - zapewniał.
Resztę wieczoru przegadaliśmy na temat projektu. Miałam już w głowie kilka pomysłów i szczerze zaczęłam się jarać tym bardziej niż Bluza. Alkohol całkowicie przejął nade mną kontrolę i nie umiałam już utrzymać pionu. Cały mój świat wirował, a ja ziewałam ze zmęczenia. Mati zaproponował, że odprowadzi mnie do domu. Prowadził mnie pod rękę, bym nie wyznaczała do domu trasy od krawężnika do kamienicy. Było też duże prawdopodobieństwo, że wpadnę pod jakiś nocny, albo rozpędzoną taksówkę. Byliśmy już na moim osiedlu kiedy Mati powiedział do mnie takie słowa: „Nie myśl, że mówię to bo jestem pijany, ale mówię to bo najłatwiej mi to przychodzi. Jeśli tylko chcesz to bardzo chętnie pójdę z tobą na to wesele. Będę zaszczycony malutka". Mam nadzieję, że poziom mojego upojenia alkoholowego pozwoli mi o tym pamiętać także rano. Wjechaliśmy windą na moje piętro i stanęliśmy przy drzwiach. Uporczywie szukałam kluczy kiedy Mati odwrócił mnie w swoją stronę by się pożegnać.
- pozwól mi coś zrobić, coś czego mogę żałować, ale teraz czuję, że nawet jeśli to spierdolę, to rano o tym zapomnisz.
- Co ty pier...- nie dane było mi dokończyć, bo Mateusz chwycił mój podbródek i złączył nasze usta w czułym pocałunku. Nie trwał on długo, ale sprawił, że momentalnie zrobiło mi się gorąco.
Oderwał się ode mnie i odszedł mrugając.
- pa Zosiu, spij dobrze.
Po wejściu do mieszkania nie mogłam złapać oddechu. Zagryzałam wargę i szczęśliwa jak dziecko w lunaparku skakałam i piszczałam, tańcząc po całym mieszkaniu.
„CISZEJ TAM!" usłyszałam krzyk przez ścianę i momentalnie przycichłam śmiejąc się pod nosem. Leżałam już w łóżku i postanowiłam napisać mu wiadomość, żeby wiedział, że nie musi niczego żałować. Było to tylko jedno słowo. „Zapamiętam" w towarzystwie uśmiechniętej emotikony. Z takim samym uśmiechem zasnęłam._________
Dziś wyjątkowo notka pod rozdziałem. Może i nie jest dlugi, nie jest tez sprawdzony, ale jest wyjątkowy. Dedykuje go @tony_mysli , dziękuję za tak ogromne wsparcie z twojej strony i przepraszam, ze dodaje dzien po przeczytaniu twojej wiadomosci, ale pamietaj ze jestem z toba i wszystko bedzie dobrze. Buziaki x

CZYTASZ
Prawie północ - GUZIOR
Fanfic„zabijamy samych siebie, by nie ranić innych" Opowieść o guziorze, którego twórczość od 2014 roku zostawiła po sobie właśnie takie wyobrażenie jego postaci