Rozdział 28

77 6 0
                                    

  Poszliśmy do parku.Tom po drodze kupił żelki, którymi teraz się zajadaliśmy.Usiedliśmy na jednej z ławek, obserwując ludzi, którzy krążyli tutaj zaszczycając nas, co chwile spojrzeniami.Na pewno zastanawiali się, co robię z Tomem w parku, skoro Bill jest moim chłopakiem?I gdzie tak właściwie zgubiliśmy wokalistę? Nie miałam jednak siły myśleć o ich brudnych i przytłaczających spojrzeniach.Byłam wystarczająco dobita, kolejny bagaż bólu nie był mi w żaden sposób potrzebny.
-Tom, co Ci jest?-zapytałam w końcu, zerkając na jego szarą od smutku twarz-nie poznaje Cie-zaczęłam-Ty zawsze wesoły, nie przejmujący się niczym, wyluzowany
-Nie będę Ci dokładał moich zmartwień-rzekł chłodno
-Tom, jesteśmy przyjaciółmi czy nie?
Chłopak popatrzył na mnie.
-A uważasz mnie za przyjaciela?
-Zawsze i wszędzie-odparłam z lekkim optymizmem, mimo bólu, który dalej czułam.
-Nie mogę się dogadać z Gwen-odparł
-Myślałam, że jesteście szczęśliwi razem.
-Razem-powtórzył z kpiną-uświadomiła mi wczoraj po tej pizzy, że my nie jesteśmy razem.
-Ale jak to?
-Ona się mną po prostu zabawiła, tak jak ja nie raz zabawiałem się innymi dziewczynami
-Karma-spostrzegłam
-Chyba-rzucił
-Pogadam z nią
-Nie musisz-starszy Kaulitz oparł się o oparcie ławki-Nie chce, żeby wiedziała, że Ci powiedziałem.
-Zrobię tak, że się nie dowie.
-Skoro chcesz.-szepnął nieprzekonany do pomysłu
-Chce na huśtawkę-przerwałam mu, wskazując palcem nie dawno otwarty plac zabaw dla dzieci i ciągnąc go za rękę w jego stronę.
-Lena, odbiło Ci?-zapytał stając przed drewnianą furtką, za którą krył się ten dziecinny świat.
-Może.
-Spójrz-wskazał palcem tabliczkę z napisem, że to miejsce dozwolone jest do 14 lat.
-Phi-prychnęłam pod nosem-Idziemy-dodałam i ciągnąc za rękę Kaulitza dotarłam na huśtawkę.
Kiedy już usiadłam na niej i zaczęłam delikatnie się bujać, starszy Kaulitz stanął oparty o słupek od niej i przymrużył oczy przez słońce, które raziło go w twarz.Patrzyłam przez dłuższy moment na niego, dochodząc do świadomości, że jednak wygadanie się mnie i Billowi nie zbyt mu pomogło.
-Tom, co tak stoisz?Rozhuśtaj mnie.
-A sama nie możesz?
-Toom-jęknęłam z błaganiem
-Ok-rzucił, z niezadowoleniem, po czym zaczął popychać moją huśtawkę.
Wysokość z minuty na minute, się zwiększała.Zaczynałam bujać się jak dla mnie za wysoko i poczułam strach.
-Tom, zwolnij-zawołałam patrząc na niego w tył.
Jego twarz zamiast grymasu czy czegoś takiego, miała jakiś chytry wyraz.Oj, nie spodobało mi się to.Nagle rozdzwonił się jego telefon i wyjął go z kieszeni, podążając przed huśtawkę, żeby mieć mnie na oku.Bałam się, iż znów zacznie mnie kołysać i nie będę mogła się wydostać, dlatego z wysokości na jakiej byłam a było to dość wysoko skoczyłam i spadłam prosto na gitarzystę wywracając go na ziemie.
-Lena, co Ty robisz?!-krzyknął a ja zaczęłam się śmiać
-Przepraszam-wykrztusiłam i nagle poczułam się dość dziwnie.
Leżałam na Tomie i czułam jakby ktoś mnie obserwował. Pstrykk. Odwróciłam głowę a flesz z aparatu oślepił mi oczy.
-Chodźmy-usłyszałam Toma i szybko, podniosłam się z nim z ziemi.Chłopak nie wiele się zastanawiając złapał mnie za rękę i ruszyliśmy biegiem z placu, przez park do domu Kaulitzów.Uciekając słyszałam tylko rechot tych hien za mną.Poczułam się wtedy bezsilna, uświadamiając sobie, że zdjęcia nam zrobione trafią zapewne do gazet a jak Bill je zobaczy to znowu będzie miedzy nami źle.Gdy dotarliśmy do domu, chłopak szybko wpuścił mnie na posesję swego domu i ruszyliśmy do drzwi frontowych, gdyż za nimi mogliśmy się jedynie czuć bezpiecznie.Oczy zaszkliły mi się zaraz po tym, kiedy znalazłam się w salonie a Tom przyjrzał mi się uważnie i przykucnął przede mną.
-Lena, ja wytłumaczę to Billowi-szepnął-proszę, tylko nie płacz-dodał, patrząc na moją twarz, która zaczęła się nadymać ze smutku.
-Na pewno mu powiesz, że to nie było tak jak wyglądało?-zapytałam z jękiem.
-Tak-odpowiedział, wstając i przytulając mnie lekko-będzie dobrze, Lena-westchnął.
Było mi dobrze w jego ramionach, czułam wsparcie i to, że nie zostałam z tym sama .Po chwili uspokoiłam się.Chłopak był zawsze moim przyjacielem i teraz nie zostawił mnie samą z tym problemem, który też dotyczył jego. Tom przejechał delikatnie dłonią po moich włosach a ja uniosłam wzrok, uśmiechał się lekko a jego oczy nie były już takie smutne.Wysunęłam się delikatnie z jego ramion, ponieważ stałam tak z nim już chwile i powoli zaczęłam czuć się jakoś niepewnie i dziwnie.
-To co robimy?-zapytałam zawstydzona.
-Może oglądniemy jakiś film?
-Mhm-przytaknęłam i usiadłam przed tv a Tom wyciągnął kilkadziesiąt pudełek z płytami i zaczęliśmy szukać czegoś dla siebie.Zanim znaleźliśmy odpowiedni film a potem zjedliśmy kolację przygotowaną przez Toma zrobiło się dość późno.Chłopak na szybko zrobił popcorn i około 21, zaczęliśmy oglądać wybraną przez nas komedie.Było wesoło, śmialiśmy się przy każdym tekście i kiedy film się kończył byliśmy tak rozbawieni, że nie chciało nam się spać.Wiadomo, Tom miał jutro wyjechać w trasę i potrzebował wypocząć, ale stwierdził, że jeszcze jeden film nam nie zaszkodzi i zaczęliśmy go oglądać.W okolicach jego połowy, poczułam się lekko znużona w przeciwieństwie do chłopaka, po nim dalej nie było widać zmęczenia.Oparłam się bardziej o oparcie sofy.Patrzyłam dalej do momentu aż słowa aktorów przestały do mnie docierać, do momentu kiedy moje powieki stały się ciężkie jak kamienie i po prostu zasnęłam.

You're my star. My Bleeding star.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz