Obudził się wcześnie.Jej pokój tonął w jasności poranka przez nie zasłonięte okna.Spojrzał na nią z uśmiechem nie wierząc, że jednak tu jest, obok niego.Dotknął wargami jej policzka. Nie zniknęła, spała dalej.Patrzył na nią przez chwilę a później rozglądnął się po pokoju.Wiedział, że musi iść, ponieważ w każdej chwili mogła zjawić się Lisa i zrobić poranną awanturę.Chciał tego uniknąć z powodu wczorajszych emocji dziewczyny i z powodu ciąży matki Leny przez którą rządziły nią teraz hormony.Podszedł do biurka i zaczął szukać jakiejś kartki oraz długopisa, by zostawić małą wiadomość.Otworzył przypadkowy zeszyt i na moment zastygł.Było w nim pełno kartek, z których spoglądała na niego jego postać.Wszędzie wyglądał jak żywy.Spojrzał na dziewczynę, dalej spała.Usiadł na krześle i zaczął oglądać każdy, rysunek po rysunku.Było ich naprawdę dużo a on widząc ile uczucia w nie włożyła wzruszał się od środka.Na każdej kartce była też data powstania. Poczuł się zaskoczony widząc, że niektóre z prac miały nawet 3 i 4 lata.Czyżby ona o nim myślała od tak dawna? Jakże był ślepy nie widząc tego.Spojrzał na różowy zegarek na półce, dochodziła 6.Włożył rysunki z pewnym rozrzewnieniem na miejsce, w którym je znalazł i w końcu odnalazł też jedną czystą kartkę oraz ołówek.Zapisał kilka prostych słów i położył na poduszce obok jej głowy. Dokładnie tam, gdzie powinna spoczywać jego.Czuł jak w swych dłoniach trzyma podobną dusze do niego, która była bardzo niezwykła-była artystką.Ucałował jeszcze delikatnie jej czoło, po czym wymknął się i porannymi drogami Loitsche ruszył do swojego domu.
*
Obudziłam się i odruchowo spojrzałam na zegarek na biurku. Dochodziła 9 rano.Momentalnie odwróciłam się na łóżku w stronę, gdzie wczoraj był Bill. Jednak go nie było.Zauważyłam tylko kartkę, lezącą na poduszce.Wzięłam ją do swej dłoni i przeczytałam tekst.
Dziękuje Ci za każdą najmniejszą sekundę, którą jesteś ze mną.
Kocham Cię
Bill
Uśmiechnęłam się i wstałam z łóżka. Nie miałam sińców pod oczami ani nic, chociaż byłam pewna, że powinnam je mieć, gdyż późno zasnęliśmy. Ucieszyłam się, że chociaż to mnie ominęło.Powlokłam się do łazienki i przemyłam twarz, po czym zebrałam włosy w kitkę i związałam w kucyka.Zeszłam powolnym krokiem na dół.Z kuchni dobiegł mnie wspaniały zapach czegoś dobrego. Wyglądało na to, że mama wróciła.Nie pomyliłam się ani trochę, bo zastałam ją przy czytaniu jakiegoś przepisu.Zauważyłam wstawione do piekarnika ciasto i aż uśmiechnęłam się na samą myśl, że jak tylko się upiecze będę mogła cieszyć się jego smakiem.
-Cześć-mama-zauważyła, że właśnie weszłam do pomieszczenia
-Hej-odparłam, czując lekką chrypkę.
-O widzę, że po koncercie masz lekko przemęczony głos-zauważyła
-No może trochę-otworzyłam lodówkę i sięgnęłam w niej po jogurt.
Miałam już wyjść do salonu, gdy moja mama umiejętnie odchrząknęła nieistniejącą chrypkę a ja odwróciłam się w jej stronę, odnosząc wrażenie, że chce przez to zwrócić moją uwagę.
-Jestem dumna z ciebie, kochanie
-To fajnie-podsumowałam
-Ale niezbyt spodobało mi się, że Kaulitz spędził tu noc.
Zatkało mnie na te słowa.
-Widziałaś się z nim?-zapytałam przestraszona
-Nie-zaprzeczyła- widziałam tylko jak wychodził od nas rano, kiedy akurat dojeżdżałam do domu.Był taki zamyślony, że kompletnie mnie nie zauważył.
-Mamo..
-Lena, nie zbyt mi się podoba, że z nim sypiasz-przerwała mi z mocą
Myślałam, że zaraz wybuchnę.
-Nie sypiam, jeżeli wiesz, co mam na myśli-wypaliłam wkurzona
-Ale..
-Nie rób mi wymówek, co?-spojrzałam na nią ostro-sama nie jesteś święta. Wybacz, że to ci powiem, ale sama sypiałaś z Felixem aż zaszłaś w ciążę jak jakaś nastolatka, która nie miała styczności nigdy z prezerwatywami.
Widziałam jak po jej twarzy przebiegł lekki szok, po czym widocznie zdenerwowana spuściła na sekundę wzrok. Ah, chyba przegięłam.
-Przepraszam-rzekłam przytłumionym głosem, po chwili milczenia i podeszłam ją przytulić.Kobieta odwzajemniła uścisk i uśmiechnęła się blado-nie jestem dzieckiem i wiem czym grozi sypianie z chłopakiem.Jednak my z Billem bardziej cenimy sobie to, że jesteśmy po prostu ze sobą i dlatego nic nam więcej nie trzeba.
-To dobrze-odparła mama-i masz rację, jesteś już prawie dorosła i musisz brać odpowiedzialność za swoje czyny.
-Wiem, mamo-odparłam-nie martw się o mnie-dodałam i wysunęłam się z ramion, po czym ruszyłam do salonu.
Była sobota.Zasiadłam przed tv i zaczęłam powoli jeść jogurt .Myślałam cały dzień spędzić właśnie w ten sposób: nic nie robiąc.Siedziałam i pobieżnie śledziłam tok wydarzeń jakiego serialu, zajadając się jogurtem, pod kocem na kanapie.Niczego więcej w tej chwili nie trzeba było mi do szczęścia. Chociaż w sumie była jeszcze jedna osoba, która mogłaby sprawić bym poczuła się jeszcze lepiej.Dzwonek rozniósł się po domu a mama wyglądnęła z kuchni.Jednak widząc, że nie ruszyłam się nawet o milimetr westchnęła przeciągle i poszła otworzyć.Po chwili usłyszałam jakiś rumor i do salonu wpadła Nicole wraz z Gwen .Zmierzyłam je przeciągle wzrokiem z nad oparcia.
-Cześć-Gwen dopadła do mnie i pocałowała w policzek a z nią Nicole
-Hej, co wy tu robicie?-zdziwiłam się
-Jak to, co?-obruszyła się Nicole
-Przyszłyśmy ci coś powiedzieć-rzuciła melodyjnym tonem moja przyjaciółka.
Wyglądała jakby ktoś ją wsadził na sto koni.
-Co jest?-podniosłam się delikatnie, poprawiając poduchę pod moimi plecami.
-Nie uwierzysz-Gwen zapiszczała, stojąc po środku salonu, gdy Nicole klapnęła na najbliższy fotel obok-Tom, poprosił mnie o chodzenie-powiedziała powoli, widocznie delektując się każdym słowem.
-Co?!Na serio?!-podniosłam się i uściskałam dziewczynę-mniemam, że się zgodziłaś-popatrzyłam na nią
-No jasne! Patrz, co mi dał-dziewczyna wyjęła z pod bluzy wisiorek, który był identyczny jak mój.
W pierwszej chwili nawet pomyślałam, że to mój i moja dłoń odruchowo przejechała po dekolcie, sprawdzając czy dalej tam jest i był. Gwen otworzyła małe serduszko, ale zamiast zdjęcia Billa, ujrzałam w nim malutką fotografię Toma.Uśmiechnęłam się.Oczywiście zaczęło się od piszczenia ze szczęścia a potem od obgadywania tej wczorajszej chwili, gdy Tom postanowił ja odprowadzić do domu i wyznał jej miłość a potem dał wisiorek.Nigdy nie widziałam jej tak szczęśliwej. Jej oczy błyszczały ze szczęścia a ręce drżały z emocji.Wyglądała jakby miała zaraz odfrunąć w stronę nieba, gdy jej uśmiech rozjaśniał każdy kąt w pokoju.Siedziałyśmy tak jeszcze chwile aż w końcu dziewczyny postanowiły się zbierać na obiad do swoich domów.
W końcu zbliżył się wieczór i impreza zespołów. Wujek Gerard miał po mnie przyjechać wraz z Nicole około 19. Gwen miała dojechać z Kaulitzami a Georg z Gustavem i resztą zespołu Deadly moon mieli stawić się trochę wcześniej, aby przygotować wszystko.Byłam im wdzięczna, że nie musiałam zajmować się organizacją imprezy.Była 18: 45 kiedy stanęłam gotowa przed lustrem w łazience i zlustrowałam swoją postać.Nie byłam już tą sama Leną Kranz, którą znałam.Czas, który minął zmienił mnie bezpowrotnie.Oto teraz przed powierzchnią lustra stałam ja -Lena Kranz, emo dziewczyna, wokalistka zespołu Deadly moon i dziewczyna Billa Kaulitza.Byłam bardziej pewna siebie, swoich możliwości, swojej miłości, swojego związku niż kiedykolwiek wcześniej.
Trąbienie rozniosło się pod domem.Zarzuciłam na swój t-shirt w czarno-białe pasy moją czarną skórzaną kurtkę.Szybko popędziłam na dół i do czarnych rurek dopasowałam pierwsze lepsze trampki z mojej sporej kolekcji. Wybiegłam. Wujek Gerarg przywitał mnie uśmiechem a ja załadowałam się na tył, gdzie siedziała już moja kuzynka.Obie zmierzłyśmy się wzrokiem i obie w tym samym czasie powiedziałyśmy:"woow".Nicole wyglądała pięknie.Swoje blond loki podpięła w delikatny kok, zostawiając parę pasem luzem.Miała na sobie krótką mini spódniczkę a na górze bluzkę z długim rękawem, której dekolt był rozcięty i ciekawie podpięty metalowymi uchwytami-jej strój miał w sobie to coś.Ja oczywiście musiałam wyglądać jak zwykle, bo tak czułam się najlepiej. Jedynie włosy były podtapirowane bardziej niż zwykle i wpięłam w nie jedną z moich ulubionych kokardek .Zaczęłyśmy ochoczo rozmawiać, podekscytowane imprezą.Dziewczyna strasznie cieszyła się, że jej dawny zespół odniósł sukces na starcie a chłopacy z obu zespołów, po latach zawiści do siebie się pogodzili. Ah, tylko ten Max troszkę mnie martwił.Był trochę dziwny i odstawał od nas strasznie.Czy zawsze był taki?Nie chciałam teraz psuć humoru sobie i mojej kuzynce rozmową o chłopaku.Wiedziałam jedynie, że przy Nicole nie zrobi nic głupiego, bo mimo tego że nie była już ich wokalistką to oni dalej ją szanowali i słuchali jej zdania tak jakby było święte.
-Jesteśmy na miejscu-usłyszałam głos wujka a Nicole otworzyła drzwi.
Wyszłyśmy.Dziewczyna pożegnała się i ruszyłyśmy do środka, z którego było już słychać jakąś muzykę.Weszłyśmy i mnie zatkało na ten widok.Popatrzyłam na Nicole wydawała się jakby to była normalka.Pośrodku tańczył już Georg i parę dziewczyn z mojej szkoły, tylko co one tu robiły?Nicole podeszła do nich i ucałowała jedną w policzek, chyba je znała.Poczułam jak ktoś delikatnie łapie mnie w pasie od tył, czyżby Bill?Uśmiechnęłam się i spuściłam wzrok na dłonie.Nie to nie były jego ręce.Wyszarpnęłam się lekko i odwróciłam. Spojrzałam na osobę za sobą. Była to Martha! Zatkało mnie trochę a ona objęła mnie i pocałowała w polik.
-Witaj, moja bleedingstar-szepnęła mi na ucho aż lekko zadrżałam.Czułam się jakoś dziwnie i szybko odsunęłam a ona posłała mi przepraszający uśmiech-dawaj kurtkę-nakazała i zdjęła mi ją szybkim gestem.
W tym momencie Lukas i Nathan zagarnęli mnie do paru osób stojących przy sporej wierzy stereo. Zaczęłam się zastanawiać skąd się wziął tu taki sprzęt?Zamrugałam oczami i popatrzyłam po obcych chłopakach, stojących i popijających piwo.Dałabym słowo, że widziałam ich pierwszy raz w życiu.Lukas pośpiesznie przedstawił mi każdego i nie odpuścił sobie, aby objawić im, że ja to ta Bleedingstar, co wywołało spore zainteresowanie moją osobą.Minutę później któryś już wyciągnął mnie, mimo moich sprzeciwów na parkiet. Nie lubiłam tańczyć, ale jakoś tak wyszło, że mój partner chyba tego nie rozumiał.Tańczyłam, więc z nim przy okazji rozglądając się wokoło, próbując ogarnąć wzrokiem ilu tu jest ludzi. Było nas w sumie około 15-naścioro jak na początek imprezy.Piosenka się skończyła i wraz z partnerem, którego imienia nie pamiętałam wróciliśmy do stolika zastawionego napojami, alkoholem, owocami i innymi smakołykami.Wzięłam jedną z butelek coli i nalałam sobie do czystej szklanki, po czym się napiłam.Odstawiłam szklankę i odwróciłam się, czując jak ktoś stoi za mną. Znów była to Martha.Zaczynało mnie denerwować, że wciąż czuje ją jakby była moim cieniem.Moja złość ustąpiła zaraz po tym jak ujrzałam , że ma spuszczoną głowę i wyglądała na smutną. Zrobiło mi się jej żal.
-Martho, coś się stało? Źle się tu czujesz?-zapytałam.
-Bleedingstar, możemy pogadać?-zapytała, nie odpowiadając.
-Jasne-rzuciłam.
-Tylko nie tutaj-dodała
-No jasne, trochę tu za głośno. A więc gdzie?
-Chodź złapała mnie za rękę i pociągnęła przez sale przed budynek.
Stanęłyśmy z boku budynku i dziewczyna wyjęła papierosa z pudełka, po czym odpaliła go zapalniczką i się zaciągnęła. Stałam i patrzyłam na nią. Wydawało się, że potrzebuje bardzo tej rozmowy i wsparcia. Nie wiedziałam czy ma jakieś problemy. Nie zwierzała mi się nigdy. Czyżby teraz tak źle się czuła, że potrzebowała kogokolwiek? Zakładałam, że tak. Nie mogłam jej tak odrzucić i świętować nasze sukcesy, olewając jej ból. Chciałam jej jakoś pomóc, choćby to miało być tylko wysłuchanie.Przyglądnęłam się jej przez chwilę, w której milczała. Była wyższa ode mnie .Jak na 19 nastolatkę wyglądała dużo młodziej. Zupełnie jakby była w moim wieku.Jej brązowe włosy do połowy szyi rozwalił delikatny wiatr.Zaciągnęła się jeszcze dwa razy i wyrzuciła zgaszonego papierosa a ja przetarłam swoje ramię ręką, bo było mi zimno.Poczułam gęsią skórkę i trochę się już trzęsłam. Marzyłam wrócić do środka. Jednak ona nie wyglądała jakby było jej zimno i jakby jej się nie spieszyło mimo, że miała na sobie bardziej kusą koszulkę niż ja.Odwróciłam wzrok z dziewczyny na drogę.Znany samochód podążał w stronę fabryki, to byli na pewno bliźniacy z Gwen. Popatrzyłam na dziewczynę i zaniemówiłam, stała teraz tak blisko, że jej ciało prawie dotykało mojego.Poczułam jak zaplata swoje dłonie na moim pasie i patrzy swymi kasztanowymi oczami wprost w moje.
-Lena, muszę ci to powiedzieć-szepnęła a ja poczułam w jej oddechu dym papierosa-kocham Cie-powiedziała delikatnie.
-Eee..-przycięłam się zszokowana i zanim zdążyłam powiedzieć cokolwiek, jej wargi przywarły do moich a jej ręka delikatnie błądziła po moich plecach.Trzymała mnie tak mocno i zdecydowanie, że nie wiedziałam jak się wyrwać.
*
Jako pierwszy z samochodu wysiadł Tom, ubrany w szeroką bluzę i luźne spodnie.Za nim wysiadła Gwen i Bill.Ruszyli w stronę wejścia do budynku i zdaje się, że tylko dredowłosy zauważył tę scenę. Zastygł na moment wyostrzając wzrok i nie mogąc uwierzyć .Lena całowała się z Marthą pod drzewem z boku budynku.Zanim zerknął w tył, Bill już wchodził do budynku.Tom nawet nie zdawał sobie sprawy, co właśnie jego młodszy brat czuje.Nie wiedział, że to Bill zobaczył pierwszy jak jego ukochana całuje się z Marthą.Weszli szybko.Jedynie Gwen nie zauważyła incydentu, który wydarzył się pod jej nosem.
*
W końcu wyrwałam się i odepchnęłam z całej siły dziewczynę, tracąc prawie równowagę przy tym.Szybko spojrzałam w bok.Bliźniacy właśnie pośpiesznie wchodzili do budynku.Miałam ogromną nadzieje, że mnie nie zauważyli.Poczułam jak pąsują mi policzki od wstydu.No, ale przecież nie zdradziłam Billa. Nie odwzajemniłam pocałunku dziewczyny.Ruszyłam zdecydowanym krokiem w stronę budynku, lecz Martha złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła do siebie.
-Wolisz jego?-jej oczy się zaszkliły-Lena, ja cie kocham a ty wolisz jego?
-Martha, ja nie czuje nic do ciebie-wyjaśniłam-kocham i kochałam zawsze jego-dodałam,
-Leno, on nie da ci tego wszystkiego, co ja mogę. Jego nie możesz być pewna tak jak możesz być mnie. Obiecuje ci, że będziesz przy mnie szczęśliwsza niż kiedykolwiek byłaś przy nim.
-Martha, co ty mówisz?-stałam jak oniemiała
-Jesteś dla mnie wszystkim i kiedy widywałyśmy się na próbach i rozmawiałyśmy musiałaś czuć to samo.Iskrzyło miedzy nami.
Niczego podobnego sobie nie przypominałam.
-Martho, na pewno nie było niczego z mojej strony-zaprzeczyłam- nie pociągają mnie dziewczyny, wybacz-rzuciłam, po czym odeszłam szybko.
Czułam, że zraniłam ją mocno, być może się popłakała, ale nie mogłam nic zrobić.Nie mogłam teraz pójść i ją pocieszać. Mogłaby to zinterpretować inaczej a między nami przez jej uczucie do mnie nie było już miejsca na przyjaźń. Wiedziałam to oraz to, że teraz muszę iść do Billa, gdyż przy nim było moje miejsce. Wpadłam do środka i odszukałam go w tłumie.Gdy tylko go zobaczyłam, bez pardonu podbiegłam i wtuliłam się w jego ciało.Stanowczym, acz delikatnym ruchem odsunął mnie a ja spojrzałam w jego oczy.Wydawały się czymś zasmucone.
Widział mnie-to była pierwsza myśl, która przemknęła mi po skroniach.
Oddaliłam się o krok do tył i rozglądnęłam.Wszyscy bawili się świetnie, nawet Tom z Gwen tańczyli, tylko my: ja i on staliśmy po raz kolejny niepewni siebie.
-Bill, możemy pogadać?-zapytałam, przekrzykując muzykę. Chłopak kiwnął głową na znak, ze się zgadza.Podeszłam do krzesła, na którym przed kilkunastoma minutami Martha zawiesiła moją kurtkę i zarzuciłam ją na siebie.Wyszliśmy, nie trzymając się za ręce.Ruszyliśmy w ciszy w stronę ścieżki, prowadzącej daleko w pola.
-Widziałeś?-zapytałam cicho a to pytanie na chwile zawisło między nami.
-Tak-odparł zdawkowo-chcesz mi coś powiedzieć?
-Mhm-mruknęłam i zatrzymałam się ze spuszczoną głową.Miałam ochotę się rozpłakać.-Martha, wyciągnęła mnie z fabryki. Myślałam, że chce tylko pogadać, wyżalić się a ona wyznała mi miłość.Zanim się obejrzałam byłam w jej ramionach i mnie całowała.Ja tego nie chciałam.Nie odwzajemniłam pocałunku.Przepraszam.Nie chciałam Cie zranić..-mówiłam, podnosząc powoli wzrok na niego.
Bill ruszył dalej w niewiadomą stronę a ja za nim.Zrównaliśmy krok i szliśmy przez jakiś czas cicho obok siebie aż doszliśmy do jakiejś łąki.Fabryka była daleko za nami a my byliśmy tacy sami.Dzień chylił się całkowicie ku odejściu.Słońce zniknęło, został tylko jego blask wzbijający się ostatnią łuną nad pagórkami.Od czerwonego blasku szły różowe chmury a zza nimi filetowe przemieniające się w granat nocy i gwiazdy tkwiące już nad nami.Poczułam jak chłopak zagarnia mnie ręką do siebie i wbijam się w jego ciało.Objęłam jego brzuch a on moje ramiona i mnie przytulił.Poczułam jak nachyla się do mojego ucha i przez chwile stoi tak nie ruchomo.W końcu podniósł głowę i odsunął się delikatnie łapiąc mnie za obie dłonie, które rozwinął i pocałował po środku.
-Wiesz o czym marzyłem całą trasę?-zapytał patrząc w moje oczy.
-O czym?-spytałam szeptem
-O tym, aby poczuć zapach twoich perfum.O tym, by poczuć ciepło twego ciała i jeszcze..
Popatrzyłam na niego i wiedziałam.Stanęłam delikatnie na palcach, obejmując go delikatnie a on nachylił się i musnął moje usta.
-Za tym najbardziej-dodał a ja na nowo przejechałam swymi wargami po jego i lekko odsunęłam się.
-Ale wierzysz mi, że z Marthą to nie było tak jak wyglądało
-Wierze-szepnął-wiem też, że z Tomem to także nie była prawda.
-Wiec czemu się nie odzywałeś?-zapytałam
-Kiedy zauważyłem artykuł i zadzwoniłem, zaczęliśmy się kłócić.Potem pojawił się Tom i powiedział, że musi mi coś powiedzieć.Rozłączyłem się a on mi wszystko opowiedział.Biłem się z myślami, co zrobić i doszedłem do wniosku, że po tym jak zwątpiłem w ciebie i swojego brata, nie będziesz chciała mnie znać.Postanowiłem, że poczekam, co wydarzy się dalej i miałem cichą nadzieje, iż mi wybaczysz.W przeciwnym razie zaraz po powrocie pojechałbym do ciebie z największym bukietem jaki dostałbym w Magdeburgu i błagał cię, abyś przebaczyła mi moją porywczość, niewiarę, brak zaufania i wszystko, co spaprałem.
-Głuptasie-szepnęłam i musnęłam jego usta-Czyli ominął mnie piękny bukiet i niesamowita scena przeprosin. Trochę szkoda-dodałam wyginając usta w podkówkę.
-Nic straconego-szepnął-powiedz słowo a załatwię taki lub piękniejszy bukiet dla ciebie.
-Wystarczysz mi tylko Ty, bez żadnych dodatków-odparłam, wpijając się w jego usta.
Pocałunek zgłębiał się z minuty na minute doprowadzając mnie i jego do szaleństwa.Dotykał delikatnie mojego brzucha, błądząc dłońmi pod koszulka.Spijałam miłość z jego warg a on pieścił dłońmi moje plecy.Wiedziałam, że to ten jedyny i tak bardzo go kochałam.Usiedliśmy na zimnej łące.Trawa była złapana przez pierwszy mróz i z tego powodu była biała.Siedzieliśmy tam przytuleni do siebie, rozmawiając, snując nierealne plany.Ułożyłam głowę na jego ramieniu i wpatrywałam się w krajobraz przed nami oraz światło księżyca, które tkwiło na niebie.Było nam tak ze sobą dobrze.Po pewnym czasie jednak postanowiliśmy wracać, przez to, że było nam zimno i powoli zaczynaliśmy się przez nie trząść.
CZYTASZ
You're my star. My Bleeding star.
RomanceLena jest emo i jest także nastolatką mieszkającą w Niemczech. Od wielu lat trzyma w tajemnicy, że jest zakochana w pewnym chłopaku, który wydaje się jej nie osiągalny. Pewnego dnia, kiedy wraca do domu dowiaduje się, iż jej rodzice zamierzają rozw...