Rozdział 32

61 5 0
                                    


  Rozdział 32

Nastepnego dnia pojawiłam sie w szkole dopiero pod koniec drugiej lekcji. Zaspałam.Przeczekałam końcówkę godziny lekcyjnej i przerwę w szatni, po czym gdy dzwonek zadzwonił na lekcje wyszłam z kryjówki i ruszyłam na dalsze zajęcia.Nie chciałam natknąć się na nikogo, ale stać się niewidzialną podczas lekcji też nie potrafiłam.Nauczycielka od matematyki-pani Cremer łypnęła na mnie wzrokiem raz czy dwa, podczas tej godziny.Widziałam w jej postępowaniu nieprzychylność, ale nie skupiałam się zbytnio na tym z powodu niewyspania i zmartwienia.Był piątek-1 listopada, czyli dokładnie dzień powrotu Billa z zespołem z trasy i dzień pierwszego koncertu Deadly moon.Dziś miało rozstrzygnąć się wiele spraw, które ciążyły mi na sercu.Zastanawiałam się czy chłopaki z zespołu w końcu się jakoś pogodzili. Jednak przede wszystkim martwiłam się przyjazdem mojego chłopaka, z którym w tej chwili byłam w stanie wojny.Dzwonek.Wszyscy raptownie podnieśli się z nad ławek i zaczęli pakować, żeby przejść do innej klasy.Zaczęłam robić to samo, gdy z łoskotem do klasy wpadła Gwen z Nicole.Dopiero zorientowałam się, że mojej przyjaciółki nie było na matmie ale mimo tego, iż nauczycielka jeszcze nie wyszła, ona nie przejmowała się i podbiegła do mnie z moją kuzynką.
-Lena, gdzieś Ty się podziewała?!-krzyknęła, machając zezłoszczona rękami
-Kiedy?-zapytałam spokojnie
-Nie udawaj głupiej-wtrąciła się Nicole-wczoraj przez całe popołudnie nikt się do ciebie nie mógł dodzwonić.Zawaliłaś próbę i to tę ostatnią, najważniejszą.
Pani Cremer odchrząknęła chrypkę, dając nam znać, abyśmy wyszły.Odwróciłyśmy na moment uwagę od rozmowy a potem ruszyłyśmy na korytarz, z którego dziewczyny siłą zaciągnęły mnie prosto do szatni.
-Co się z Tobą dzieje?-zapytała moja kuzynka, kiedy usiadłam na parapecie i spojrzałam pusto w okno-obiecałaś mi, że spróbujesz a teraz sobie ot tak odpuszczasz zespół?
-Nie odpuszczam-odparłam-byłam na każdej próbie oprócz wczorajszej.
-To, co się stało, iż wczoraj nie mogłaś na niej być?
-Dziewczyny, to staje się nie do wytrzymania.Z próby na próbę chłopaki robią problemy, kłócą się.
-Jakie problemy?-Gwen przysunęła się do mnie bliżej.
-Spytajcie Marthy-odparłam-jakby nie ona to bym z nimi oszalała
-Nie zamierzam pytać się Marthy, co się działo, bo pytam się o to ciebie-powiedziała Gwen władczym tonem
-Uspokój się co!-zeskoczyłam z parapetu i potrząsnęłam jej ramionami lekko-nie możesz mi rozkazywać.
Gwen na chwile przytkało a ja spojrzałam łagodnie na obie dziewczyny.
-Chłopaki wciąż kłócą się o to jak zagrać jedną głupią piosenkę.Nie wiem, kto już w tym zespole rządzi a kto nie.Jestem w tej chwili tam kimś obcym.Osobą, która ni z tego, ni z owego się tam zjawiła.Jak mogę cokolwiek postanowić coś w jakiejkolwiek sprawie? Koncert dzisiaj się nie odbędzie i tyle.
-Co?!-Nicole popchnęła mnie z całej siły na ścianę-odbędzie się a ty na nim zaśpiewasz-rzuciła chłodnym tonem-oni zawsze się kłócili, tacy już są i trzeba było samemu podjąć decyzje bez patrzenia na ich humory. Czemu nie zadzwoniłaś do mnie jak się to zaczęło? Czemu nie powiedziałaś, że masz z nimi problemy, tylko zwiewasz z próby?
-Nie wiem-bąknęłam-ostatnio nie mam z wami żadnego kontaktu.Nie widuje się z wami czy coś.Widzę tylko budynek szkoły, dom przez moment i salę prób przez kilka godzin-powiedziałam z żalem-moje życie osobiste legło w gruzach. Czuje, że już nie daję rady-zawyłam z łzami w oczach.
-Uspokój się-Nicole, położyła swoje ręce na moich ramionach, po czym mnie przytuliła-to tylko taki gorszy okres. Wyjdziesz z tego a tymczasem powiedz mi czy nie daje Ci śpiewanie i bycie w zespole w dalszym ciągu kopa?Nie dodaje Ci to radości? Nie ciągnie cie do tego?-odsunęła się pytając ze spuszczona głową, jakby bała się odpowiedzi.
-Tak, daje mi to radość-odparłam z prawdą a dziewczyna rozpromieniła się i spojrzała na mnie
-Wiedziałam-szepnęła
-Ich kłótnie mnie męczą .Tracę czas siedząc tam i słuchając wciąż sprzeczek.
-Posłuchaj-Nicole spojrzała mi prosto w oczy-Deadly moon to teraz część twojego życia. To muzyka, która cię wybrała.Jednak to ty musisz im się postawić i pokazać, że ty tu rządzisz.
-Uznają, że nie mam prawa
-Nie prawda-Gwen włączyła się do rozmowy-jesteś z nimi już drugi miesiąc, nie jesteś obca.
Popatrzyłam na nie i pomyślałam, że może mają i rację.Pozostawało mi teraz pokazać im, iż zespół nie jest tylko ich zasługą, ale także zaczyna być i moją.Może właśnie dzięki mnie się po prostu nie rozpadnie.Ładnie to wszystko brzmiało, jednak w praktyce trzęsłam się na samą myśl, że mam im prosto z mostu pokazać, iż to ja jestem frontmanką.

You're my star. My Bleeding star.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz