Przed Willem stał topornik i kusznicy, którzy mierzyli w niego, gotowi za chwilę wypuścić groty. Za nim był brzeg urwiska, którego spadek zdawał się nie mieć końca.
Cała ta sytuacja przedstawiała się nieciekawie. Przypominała mu rozmowę z Gilanem, gdy lata wcześniej byli w Celtii, a ciekawy Will się spytał, po co im taktyka walki z dwoma nożami.
Jej umiejętność się by przydała, gdyby miał kogo innego za przeciwnika.
Jego łuk leżał kilka metrów od niego z przerwaną cięciwą. Teraz mógł służyć jedynie jako laska na starość. A to był taki dobry łuk... Lepszy niż laska, w którą się zmienił.Jedyny las był oddalony od niego o jakąś minutę szybkiego sprintu, więc biorąc pod uwagę jego położenie, nie było szans na schowanie się w krzakach.
Co teraz zrobi?
Pytanie nasuwało się, jak sprzed laty. Z resztą tak samo jak odpowiedź.
"Rzuć się do przepaści" - mówił jego umysł, w przerwie pomiędzy pomysłami, jak się z tego niefortunnego położenia wydostać. "Tak będzie prościej i schludniej"
Ale jak to? Miałby tak skończyć?
On? Will Treaty?!
Ten legendarny Zwiadowca, który już tyle razy, mimo swojego młodego wieku, ratował Araluen?!
Takie argumenty widocznie nie przemawiały do jego napastników, bo ci nadal patrzyli się na niego zabójczym wzrokiem i nadal celowali w niego równie zabójczymi narzędziami.
"Tak, jednak najprościej będzie skoczyć" - przeleciało przez jego głowę i niewiele myśląc rzucił się w przepaść.
Tak to przynajmniej miał jakieś szanse na przeżycie.
CZYTASZ
Zwiadowcy/Drużyna one-shoty[Przyjmuje Zamówienia]
FanfictionCzyli to co mnie natchnie przelane na komputer. Mieszanka ulubionych bohaterów z OTP, podane z chęcią pisania i milionami bezsensownych pomysłów krążących mi w głowie. !!! Wszystkie postacie i miejsca należą do Johna Flanagana. Ja tylko pożyczam ic...