- Stig, pamiętaj. Nie dawaj z siebie wszystkiego na początku. Ale też nie pozwól, by zanadto cię wyprzedził. Tak jak rozmawialiśmy: kiedy na horyzoncie będzie ukazywać się meta, jest to znak byś pocisnął jak najbardziej umiesz. I zostaw tego śmiecia daleko w Helheilmie! - Hal wydawał się bardziej zdenerwowany od przyjaciela, który zakwalifikował się do ostatecznej rundy w zawodach o tytuł Potężnego.
Tą konkurencją były biegi.
Stig podskakiwał w miejscu, próbując zachować odpowiednią temperaturę ciała i kiwał za każdym razem, gdy Hal podawał mu wskazówki. W pewnej chwili Stig poczuł uderzenie, jakby niedźwiedź rzucił mu się na plecy. To był Thorn, próbujący pokrzepić chłopaka braterskim klepnięciem po plecach.
Stig aż stracił dech i poleciał kilka kroków do przodu.
- Jak emocje? - stary wilk morski uśmiechnął się do zawodnika, nie zdając się być zanadto poruszony konkurencją.
Stig na to tylko wzruszył ramionami, na chwilę zaprzestając skakania.
- Zdaje mi się, że Hal bardziej to przeżywa ode mnie. - zaśmiał się. Mikkelson rzucił mu piorunujące spojrzenie. Jednak fakt faktem: twarz Hala przybrała lekko mleczny odcień.
- E tam- Thorn machnął ręką. - Ta runda to tylko formalność. - powiedział lekceważącym głosem. Przecież wszyscy wiedzą jaki będzie wynik. No, z wyjątkiem tamtego. - wskazał dłonią konkurencję Stiga. - Ten barani łeb nadal się łudzi, że ma szansę z faworytem.
Tamten zawodnik posturą przypominał Olafsona. Równie barczysty i wysoki. Długie włosy koloru blond zaplótł w warkocz, a brodę miał krótko ściętą. Ubrany był jedynie w spodenki przed kolana.
- No nie wiem, Thorn. - Stig nie wydawał się przekonany - Widziałem już Frolna w akcji podczas zapasów. Takiego przeciwnika nie można zlekceważyć.
Thorn spojrzał się na niego spod zmarszczonych brwi.
- No nie wierzę... Coś ty taki rozsądny się zrobił? Teraz to gadasz jak Hal! - na to wspomniany chłopak zareagował miną, oznaczającą jeden wielki znak zapytania. Już otwierał usta, by odegrać się jakąś ciętą ripostą, jednak w tym samym momencie zabrzmiał róg, oznajmiający rozpoczęcie zawodów.
Stig poczuł jakby jego serce podskoczyło do gardła. Już bez wcześniejszego stoickiego spokoju podszedł na linię startu. Jego przyjaciele odeszli, by kibicować zza trasy, a Froln ustawił się obok niego. Mężczyźni wymienili spojrzenia. Wzrok Frolna uświadomił Stigowi, że nie ma szans na przyjacielską rozgrywkę. Ten człowiek, żeby wygrać może posunąć się do wszystkiego.
- Zawodnicy gotowi? - sędzia zwrócił się do stojących na starcie. Oboje kiwnęli głowami. - Do biegu, - Stig napiął wszystkie mięśnie.
- Gotowi - Poczuł jak przyspiesza mu się oddech.
- Start!!! - na dźwięk rogu zawodnicy wystrzelili jak z procy. Tuż nim, rozpoczęły się krzyki tłumów skandujące ich imiona. Może tylko Stigowi się wydawało, ale przez szum wiatru, obijającego się o jego uszy, słyszał imię "Stig" więcej razy niż "Froln".
Od razu po rozpoczęciu biegu, poczuł zastrzyk adrenaliny, która powodowała, że chciał wyrwać się do przodu i sprintować już na starcie. Jednak głos rozsądku (który brzmiał przerażająco podobnie jak Hal) w jego głowie przypominał mu, żeby nie szarżował i rozkładał siły.
Przynajmniej na ten moment.
Droga biegła następująco: pierwsze kilkaset metrów prosto przez pole, następnie w las, okrąża się polankę, z której startowali i meta.
CZYTASZ
Zwiadowcy/Drużyna one-shoty[Przyjmuje Zamówienia]
FanfictionCzyli to co mnie natchnie przelane na komputer. Mieszanka ulubionych bohaterów z OTP, podane z chęcią pisania i milionami bezsensownych pomysłów krążących mi w głowie. !!! Wszystkie postacie i miejsca należą do Johna Flanagana. Ja tylko pożyczam ic...