𝐈

1.2K 33 4
                                    

„Ubrana we wstyd, rozbiera wzrokiem..."

LARA

- Dobra dzieciaki na dzisiaj
koniec! - zawołałam z szerokim uśmiechem na twarzy do grupy, z którą odbywałam właśnie ostatnie zajęcia tego dnia. Po dość sporej sali rozeszły się odgłosy
niezadowolenia. - Spokojnie, widzimy się w poniedziałek.
Moi „uczniowie" udali się do szatni, a ja opadłam na wielką pufę leżącą obok stolika, na którym stał mój laptop podłączony do głośników. Wsłuchując się w bit kolejnej piosenki z playlisty, piłam wodę i myślałam o układzie, nad którym niedawno zaczęłam pracować. Kiedy skończyłam rozmyślać, spakowałam swoje rzeczy i również opuściłam sale.
- Jak ty sobie radzisz z takim tłumem dzieciaków? - recepcjonistka patrzyła na mnie jak na nienormalną, przenosząc na chwile wzrok na sporą grupę dzieci właśnie opuszczających szkołę tańca.
- Do dzieci trzeba mieć podejście
kochana. - blondynka przewróciła oczami, na co ja tylko się zaśmiałam i szybko złożyłam podpis na liście, którą każdy pracownik musi podpisać wchodząc i wychodząc. - Może zdradzę ci ten sekret któregoś dnia, ale na pewno nie dzisiaj bo muszę spadać.
- Zawsze w biegu.
- Takie życie. - wzruszyłam ramionami, posyłając koleżance uśmiech i tyle mnie widziała. Przed budynkiem szkoły tańca czekał mój samochód, którym chwile później wyjechałam na ulice Warszawy. Nie czułam się zbyt komfortowo jadąc w ciuchach, w których tańczyłam przez dobre 4 godziny, ale takie uroki wstawania zbyt późno. Zapominasz o zabraniu ciuchów na zmianę i musisz się męczyć. Droga do domu minęła na szczęście dość szybko co mnie zaskoczyło bo zwykle po południu wszystko stoi, zwłaszcza w piątek. Zaparkowałam pod jednym z wielu bloków na osiedlu, bo nie miałam czasu na wjeżdżanie do podziemnego garażu i udałam się do swojej klatki, żeby kilka chwil później wejść do mieszkania. - Jestem!
Zastanawiacie się pewnie czemu jestem jebnięta i krzyczę do pustego mieszkania. Wbrew pozorom nie zwariowałam. Zwykle kiedy wracam do domu o tej porze już czeka na mnie mój chłopak, Paweł. Tym razem było jednak inaczej, ale nie rozwodziłam się nad tym zbyt długo. Po prostu poszłam do sypialni i zaczęłam się szykować na kolejny wieczór w pracy. Tak dokładnie, mam dwie prace. Oprócz uczenia tańca w szkole 3 dni w tygodniu, jestem też barmanką w jednym z najlepszych nocnych klubów w stolicy, a jeszcze poza tym jestem fotomodelką i „instagramową influencerką". To ostatnie to tak na wyrost, nie lubię tego określenia. Wszystkie dziewczyny, które odniosły sukces dzięki instagramowi są postrzegane jako puste laski, którym w głowie tylko ciuchy i kosmetyki. Wiadomo, jesteśmy kobietami więc te rzeczy nas kręcą, podobnie jak większość facetów jara piłka nożna, ale to nie znaczy że nie mamy też nic mądrego do powiedzenia. Każda kobieta jest pełna wewnętrznej mądrości, ja jestem o tym przekonana i nikt mi nie wmówi, że jest inaczej. Pierwsze kroki w szykowaniu się do uwielbianej przeze mnie pracy skierowałam do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam włosy i makijaż. Odświeżona, w samym ręczniku, poszłam do kuchni, żeby coś przegryźć i się napić. Akurat kiedy wyjmowałam z lodówki sałatkę zrobioną dzień wcześniej oraz wodę kokosową do mieszkania wparował Paweł. Rozglądał się jakby czegoś szukał, a gdy jego wzrok zatrzymał się na mnie, zauważyłam jakąś dziwną ulgę w jego oczach.
- Cześć skarbie. - podszedł do mnie, żeby się przytulić i dać mi buziaka na przywitanie co odwzajemniłam.
- Hej. - mruknęłam w jego usta i odwróciłam się w stronę blatu, gdzie czekał mój posiłek.
- Mmm chyba wiedziałaś, że zaraz
wracam. - wyczułam w głosie bruneta nutkę napalenia. Chłop ma niby 20 lat, a hormony mu buzują jak gimnazjaliście. - Ten ręcznik to dla mnie?
- Nie, dopiero co wyszłam spod prysznica żeby coś zjeść przed
wyjściem. - przewróciłam oczami bo wiedziałam co zaraz nastąpi.
- Dokąd się wybierasz?
- Jest piątek, pracuje dzisiaj.
- Znowu idziesz do tego cholernego
klubu? - no i się zaczęło. Za każdym razem to samo.
- To moja praca. - starałam się mówić spokojnie, nie miałam ochoty na kłótnie.
- Taa, praca w której świecisz cyckami i tyłkiem przed napalonymi facetami. - znów przewróciłam oczami. Spróbujcie wyobrazić sobie słuchanie takiego gadania prawie codziennie od ponad roku. W pewnym momencie można zacząć mieć tego dość.
- Nie jestem striptizerką tylko barmanką.
- Co za różnica?
- Duża. - podniosłam głos, patrząc na chłopaka morderczym wzrokiem. Jego wcale nie był milszy, gdyby to było możliwe już leżałabym na podłodze, martwa.
- Nie podnoś na mnie głosu. - Paweł każde słowo praktycznie wysyczał przez zęby. W głowie zapaliła mi się czerwona lampka i postanowiłam nie kontynuować tej dyskusji.
- Przepraszam. - powiedziałam, posyłając mu sztuczny uśmiech i całując w policzek, ewakuowałam się z kuchni razem z butelką wody. Wróciłam do sypialni i odetchnęłam z ulgą, że ta awantura nie potoczyła się dalej. Miałam już przygotowany strój, który szybko na siebie włożyłam.

𝐇𝐄𝐑𝐎𝐈𝐍𝐀 | 𝐑𝐄𝐓𝐎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz