„Then I realize she's right there
And I'm at home like
„Damn, this ain't fair"..."LARA
- To o której będziesz?
- Nie wiem Asia, właśnie się ubieram bo jestem po sesji, a muszę jeszcze podjechać do klubu, żeby zobaczyć czy wszystko gra
- Dobra to daj po prostu znać kiedy będziesz w drodze to ogarnę coś do jedzenia
- W sensie coś zamówisz?
- No pewnie, że tak, nie chce mi się gotować
- Spoko rozumiem, to widzimy się potem
- Do zoba paaa
Byłam właśnie po sesji do reklamy pewnej marki odzieżowej, która zajęła mi praktycznie pół dnia. Asia zaprosiła mnie do mieszkania Adriana, w którym pomieszkuje, na babski wieczór i już nie mogłam się doczekać, żeby trochę wychillować. Najpierw jednak musiałam się przebrać w swoje ciuchy i jak wcześniej powiedziałam jechać do klubu.
- Byłaś świetna Laura, wyślę ci pare fotek na maila jak już je obrobie, ale jak chcesz to możesz teraz spojrzeć na efekty naszej
pracy. - zagadał fotograf, kiedy zakładałam na siebie futro, sztuczne oczywiście.- Chętnie bym spojrzała, ale muszę lecieć, trochę się spieszę.
- Jak zwykle zabiegana. - zaśmiał się, kiedy w pośpiechu go przytuliłam.
- Takie życie. - posłałam mu uśmiech, opuszczając studio. Przed budynkiem już czekała na mnie taksówka, do której szybko wsiadłam. - Do klubu SinCity w centrum poproszę.
Taksówkarz ruszył wyznaczoną przez nawigację trasą, a ja skupiłam się na swoim telefonie, a dokładniej na wiadomościach od Pawła. To był jednak głupi pomysł żeby odblokowywać jego numer, sama nie wiem po co to zrobiłam. Minął ponad tydzień od kiedy przeprowadziłam się do nowego mieszkania. Od razu po powrocie z Opoczna, jak tylko odebrałam klucze, razem z ekipą przeprowadzkową i dwoma ochroniarzami wróciłam na tzw. stare śmieci. Obawiałam się reakcji Pawła, kiedy będę chciała zabrać wszystkie swoje rzeczy, a dodatkowo powiedzieć mu, że musi się wyprowadzić stąd ci ochroniarze. To co zastałam w mieszkaniu przerosło jednak moje najśmielsze oczekiwania...
💭💭💭
- Dużo tego będzie? - spytał jeden z panów z firmy przeprowadzkowej, kiedy wjeżdżaliśmy na górę. Jego współpracownicy z zaciekawieniem czekali na odpowiedź.
- Niestety, ale tak. - uśmiechnęłam się przepraszająco. Winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze, a ja westchnęłam cicho, próbując jakoś się przygotować na to co ma nastąpić. Z lekką dozą niepewności podeszłam do drzwi i zapukałam. Minęła chwila, a ja nabrałam nadziei, że może Paweł choć raz poszedł po rozum do głowy i sam z siebie się wyprowadził. Już sięgałam do kieszeni kurtki po klucze, kiedy drzwi otworzyła drobna blondynka. Była o głowę niższa ode mnie i wyglądała jakby była w wieku mojej siostry. Dziewczyna patrzyła dużymi niebieskimi oczami na mnie i towarzyszącą mi grupę mężczyzn. Wyglądała na przestraszoną, nawet zrobiło mi się jej trochę szkoda.
- Kim jesteście? - wydusiła z siebie po chwili.
- To ja powinnam o to spytać, to moje mieszkanie.
- Ty jesteś Laura? - wymówiła moje imię tak jakby się nim brzydziła. Już mi jej nie szkoda.
- Owszem, a ty to kto bo nie
kojarzę? - spytałam i nie czekając na jej reakcje, wepchnęłam się do mieszkania zapraszając moich towarzyszy do środka. Powiedziałam im co, gdzie i jak, wędrując po całym lokum i wróciłam do „tajemniczej" blondynki, która stała w kuchni.
- Mam na imię Julia, pocieszam Pawła po tym jak go skrzywdziłaś.
- Hahahahhahah - zaczęłam się śmiać, wywołując konsternację na twarzy
dziewczyny. - Ja go skrzywdziłam?! Niby co ja mu zrobiłam twoim zdaniem?
- Chociaż bardzo go to boli i trudno mu było o tym mówić wyznał mi, że przez cały okres trwania waszego związku ty go ciągle zdradzałaś i to z wieloma
facetami... - myślałam, że nie wytrzymam, to co on nawciskał tej dziewczynie było nie do pomyślenia. - On za każdym razem ci wybaczał bo cię kochał, ale ty nie przestawałaś, raniąc go jeszcze bardziej, a w dodatku na koniec odeszłaś do jakiegoś rapera co kompletnie go załamało dopóki nie spotkał mnie. Staram się postawić go na nogi... z czego się śmiejesz?
- Przepraszam ale... - ledwo wykrztusiłam przez śmiech wywołany tymi bzdurami, których się nasłuchałam. - To był najlepszy dowcip jaki usłyszałam od bardzo dawna.
- Paweł miał racje, ty jesteś podła. - ależ mnie to zabolało. Przez cały czas miałam nadzieje, że może ona sobie jaja robi, ale szybko się zorientowałam jak bardzo Urbański wyprał jej mózg.
- Trudno mi uwierzyć, że dałaś sobie to wszystko wmówić, ale to już nie moja
sprawa. - Julia zamilkła i obserwowała jak firma przeprowadzkowa wynosi moje rzeczy, podczas gdy ja pakowałam wszystko do kartonów. Po prawie dwóch godzinach wszystkie moje rzeczy wylądowały w ciężarówce na dole i akurat kiedy wychodziłam z sypialni do mieszkania wparował Paweł, którego od razu zatrzymali ochroniarze.
- Puśćcie mnie! - brunet szarpał się, co wcale mu nie pomagało. Wyglądał na zaskoczonego kiedy zauważył moją skromną
osobę. - Laura?! Co ty tu robisz?
- Zapomniałeś już, że to moje mieszkanie?
- Nie zapomniałem, ale po co przyszłaś? Znowu chcesz mnie błagać o wybaczenie?
- Błagam daj sobie z tym
spokój... - westchnęłam, przewracając
oczami. - Wiem, że przed swoją nową zabaweczką chcesz udawać skrzywdzoną sierotę, ale my oboje wiemy jak było naprawdę.
- Wypraszam sobie, nie jestem żadną zabawką.
- Nie z tobą rozmawiam, więc się nie
wtrącaj. - warknęłam na blondynkę, cały czas patrząc Pawłowi w oczy. Wyglądał na zaskoczonego moją postawą, pewnie liczył na to, że na jego widok się posikam i będę błagać o przebaczenie. Niedoczekanie. - Kontynuując przyjechałam tutaj żeby zabrać swoje rzeczy i tobie radzę zrobić to samo, daje ci trzy tygodnie na wyprowadzkę.
- A jak nie to co mi zrobisz? - Urbański miał na twarzy cwaniacki uśmiech, skurwiel zawsze był zbyt pewny siebie.
- Ja? Ja nic ci nie zrobię. - odpowiedziałam mu z podobnym uśmiechem na ustach. - Za trzy tygodnie od dzisiaj przyjeżdżam tutaj żeby wymienić zamki, jeśli zastane ciebie albo kogokolwiek innego wzywam policję i oni cię stąd wyrzucą bo nie masz żadnych praw do przebywania tutaj. Rozumiemy się?
💭💭💭
Paweł nie miał innego wyjścia jak tylko się ze mną zgodzić. Tamtego dnia, kiedy zamknęłam za sobą drzwi mieszkania pierwszy raz od dawna poczułam, że jestem naprawdę wolna. Nareszcie znalazłam w sobie siłe, żeby raz na zawsze uwolnić się od człowieka, który był na dobrej drodze do ściągnięcia mnie na samo dno. Niestety Pawłowi nie bardzo przypadł do gustu gorzki smak porażki i ciągle próbował się ze mną skontaktować. Wydzwaniał, pisał, a ja przez krótką chwile zastanawiałam się czy ta cała Julka jeszcze z nim jest czy już sobie odpuściła. Miałam już dość tych jego próśb i gróźb, którymi rzucał przez telefon więc znowu go zablokowałam, następnie usuwając numer. Liczyłam, że choć raz zachowa się jak na dorosłego faceta przystało i przyjmie moje odejście z godnością. Cóż przeliczyłam się.
Taksówka zatrzymała się przy wejściu do klubu, gdzie o tej porze na ulicy nie było praktycznie nikogo. Pożegnałam się z kierowcą po zapłaceniu należnej kwoty i wysiadłam. Żwawym krokiem weszłam do środka, a wchodząc na główną salę zauważyłam paru klientów. Klub jest otwarty praktycznie 24/7, w ciągu dnia jest czymś w rodzaju kawiarni, gdzie można coś zjeść i wypić świetną kawę, za to w nocy zamienia się w najlepszą imprezownie w mieście.
- Cześć panowie. - przywitałam się z ochroniarzami, którzy siedzieli przy jednym ze stolików i pili kawę. Odpowiedzieli mi kiwnięciem głowy. Bez zbędnego zatrzymywania się powędrowałam do biura. Zdjęłam futro, odłożyłam je na kanapę wraz z torebką i usiadłam przy biurku z laptopem. Kilkanaście minut zajęło mi odpisywanie na maile, które dotyczyły między innymi paru koncertów mających się odbyć w klubie. Znajomości w branży coraz bardziej się opłacały. Kiedy z tym skończyłam uznałam, że pójdę się przejść po lokalu i sprawdzę czy wszystko gra. Pierwsze kroki po powrocie na dół skierowałam do baru, gdzie pracowało dwóch barmanów, a kelnerki stały i o czymś
rozmawiały. - Jak tam pracowite pszczółki?
- Wszystko git, jak widać nie ma zbyt dużego ruchu. - odezwał się Grzesiek, czyli jeden z barmanów.
- Gotowi na wieczór? Pewnie jak zwykle będzie kocioł. - wszyscy zgodnie pokiwali głowami, na co lekko się uśmiechnęłam. Prawie jak w wojsku. - Dostawa przyszła na czas?
- Tak, sprawdziłem i wszystko się zgadza, a faktury masz tutaj. - po rozmowie przy barze zajrzałam jeszcze do garderoby tancerek i tzw. eskort, które również zapewniły mnie, że wszystko jest okej. W sumie zarządzanie klubem nie było takie złe jak myślałam na początku. Póki co lokal jeszcze stoi więc chyba nieźle sobie radzę. Z tą pokrzepiającą myślą wróciłam do biura po swoje rzeczy i życząc ekipie powodzenia, wyszłam na ulice. Niestety nie patrzyłam gdzie idę wgapiona w telefon i na kogoś wpadłam.
- Kurde, przepraszam. - spojrzałam w górę i zobaczyłam Kacpra Musiała we własnej osobie. - O hej Kacpi!
- Hej Lara. - uściskaliśmy się na przywitanie.
- Co ty tu robisz? - spytałam, kiedy się od siebie odsunęliśmy.
- Mój kumpel mieszka niedaleko, wpadłem do niego na chwile bo miał sprawę, ale pod jego chatą nie było miejsca więc zaparkowałem tutaj. A ty pracujesz dzisiaj?
- Nie, zastępuje chwilowo szefa i wpadłam sprawdzić czy wszystko hula jak powinno.
- Gratuluje chwilowego awansu w takim
razie.- zbiliśmy żółwika i zaczęliśmy iść w stronę samochodu. - To jakie masz plany na teraz?
- Umówiłam się z Aśką, że do niej wpadnę na taki babski wieczór.
- To może cię podwiozę? - zapytał, kiedy stanęliśmy przy jego aucie.
- Nie chce ci zajmować czasu.
- Bez przesady, 15 min i jesteśmy. - Kacper kiwnął głową w stronę samochodu i podszedł do drzwi kierowcy. - Wsiadaj.
Jak powiedział tak zrobiłam i po chwili byliśmy w drodze. Słuchaliśmy muzyki, żartowaliśmy, w aucie panowała naprawdę przyjemna atmosfera.
- Dzięki za podwózkę. - powiedziałam, kiedy zatrzymaliśmy się na jednym z osiedli.
- Nie ma sprawy, jak coś jestem do
usług. - zaśmiałam się i cmoknęłam chłopaka w policzek na pożegnanie. - Pa.
- Pa. - zamknęłam za sobą drzwi i powędrowałam do wejścia jednego z bloków. W tym momencie dostałam SMS-a od Aśki.Stara ile można na
ciebie czekać?Właśnie weszłam do z
windy i jadę na górę,
za sekundę będę 😚Miałaś dać znać jak
będziesz w drodze 😑Zaśmiałam się, kręcąc z politowaniem głową i schowałam telefon do kieszeni spodni. Po co miałam jej odpisywać skoro zaraz się zobaczymy. Kiedy przekroczyłam próg mieszkania od razu w oczy rzucił mi się Adrian, który siedział w salonie, gapiąc się w telewizor i pijąc piwo, a obok niego jego dziewczyna wpatrywała się w ekran telefonu.
- No heeej. - uśmiechnęłam się szeroko, opadając na kanapę obok brunetki, wcześniej zostawiając torebkę i kurtkę na szafce w przedpokoju i pocałowałam ją w policzek.
- Siema, w końcu jesteś. - odezwał się Borowski. - Aśka już szału tutaj dostaje.
- Bo jestem głodna! - westchnęła teatralnie.
- Trzeba było coś zamówić.
- Czekałam na ciebie. - gdyby wzrok mógł zabijać już dawno leżałabym na podłodze sztywna jak kłoda. Ktoś tu chyba ma okres.
- No i w końcu się doczekałaś. - powiedział Adrian, wstając z kanapy. - Zostawiam was same żebyście sobie mogły poplotkować.
Zakochani pożegnali się namiętnym buziakiem co skwitowałam teatralnym odruchem wymiotnym. Po wyjściu chłopaka Asia zamawiała pizze, a ja przeglądałam netflixa w poszukiwaniu jakiegoś dobrego filmu.
- O mój Boże!!! - nagle usłyszałyśmy głośny pisk i aż obydwie podskoczyłyśmy. Co za stworzenie tak się drze? - Czy to Chanel?! Igor czy to dla mnie?!
Razem z brunetką wyjrzałyśmy do przedpokoju, gdzie Ada, „dziewczyna" Igora trzymała w swoich brudnych łapach moją torebke za kilka tysięcy. W tym samym momencie pojawił się tam wspomniany jegomość w samych bokserkach. Okeeej, widać że mieli udane popołudnie.
- Możesz to odłożyć z łaski
swojej? - mruknęłam zirytowana, nienawidzę kiedy ktoś obcy rusza moje rzeczy. Jeszcze w dodatku kiedy niewiadomo co ta osoba miała wcześniej w rękach.
- A kim ty kurwa jesteś żeby mi mówić co mam robić? - blondynka warknęła w moją stronę, a ja resztkami sił powstrzymywałam się żeby do niej nie podejść i jej nie wyjebać. - To prezent od Igora dla mnie, nie wpierdalaj się.
- Ada odłóż to, ja ci nic nie kupowałem. - w końcu Bugajczyk się odezwał, a ja spojrzałam na jego „koleżankę" z rozbawieniem, kiedy zobaczyłam jej zmieszaną minę.
- Jak to? - ja pierdole, czy ona serio jest taka tępa? Na szafce leży torebka, a ona myśli że prezent dostała.
- Tak to, nie kupił ci tej torebki bo jest moja, a teraz oddawaj zanim ci łapy urwę. - podeszłam do tego pustaka i wyrwałam jej moją własność. Wyraz jej twarzy był bezcenny. Wyglądała jakby się miała zaraz popłakać.
- Ada idź do pokoju. - blondynka natychmiast odwróciła się i praktycznie pobiegła do sypialni. - Przepraszam za nią.
- Spoko, nie twoja wina, że rodzice nie nauczyli jej, że nie tyka się nie swoich
rzeczy. - zauważyłam delikatny uśmiech na twarzy szatyna, który patrzył na mnie przez dłuższą chwile, a potem odszedł w tym samym kierunku co Ada. - Muszę się napić.
Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę, w której stała butelka whisky. Tego mi trzeba. Nalałam trochę do szklanki i zalałam colą. Można powiedzieć, że czułam się jak u siebie w domu.
- Niezła akcja. - spojrzałam na Aśkę, która nie mogła się powstrzymać od śmiechu, na co ja też zaczęłam się śmiać.
- Ta laska za każdym razem jak ją widzę wydaje mi się jeszcze głupsza.
- Mam podobnie, nawet nie wiesz jak mnie to wkurwiło kiedy Igor ją tu dzisiaj przyprowadził.
- Rozumiem co czujesz, ale nie ma się co nią przejmować... Pustak już na zawsze pozostanie pustakiem. - objęłam ją ramieniem, popijając mojego drinka.
- Masz racje, chodź obejrzymy jakiś film, nie gadajmy o podbojach tego debila. - brunetka wzięła jakieś słodycze i napoje, a ja oczywiście whisky i wróciłyśmy do salonu. Rozsiadłyśmy się wygodnie na kanapie i odpaliłyśmy pierwszy film w oczekiwaniu na jedzenie.
CZYTASZ
𝐇𝐄𝐑𝐎𝐈𝐍𝐀 | 𝐑𝐄𝐓𝐎
Fanfic„Brać ją aż do granic możliwości, pragnę jej Chociaż wielu ją dotyka, co mnie trapi, ale chuj Jak ją robię to się czuje jakbym z nią był albo w niej Ona stale przy tym uzależnia mnie..." ❗️w opowiadaniu mogą pojawić się wulgaryzmy, opisy scen przemo...