𝐗𝐗𝐈𝐈𝐈

463 30 9
                                    

„Bla Bla Car'em z miasta do miasta, Uberem przez miasto
Wstać nad ranem to jakaś porażka, nie ma kiedy zasnąć"

LARA

Obudziłam się w iście filmowym stylu, przez cholerne słońce bo zapomniałam zasłonić okna. Przetarłam oczy, stwierdzając po sekundzie, że to nie był najlepszy pomysł bo przypomniałam sobie o niezmytym makijażu. Przewróciłam się na drugi bok, zabierając z szafki swój telefon, żeby zobaczyć która godzina. Na wyswietlaczu widniała godzina 6:37, czyli miałam jeszcze sporo czasu na ogarnięcie się i podróż do Warszawy. Spojrzałam za siebie na drugą stronę łóżka, gdzie w najlepsze spał sobie Igor. Umówmy się, że do najbrzydszych nie należy, więc musiałam sobie chwile popodziwiać, ale nie robiłam tego długo bo uznałam, że to trochę chore tak kogoś obserwować podczas snu i podniosłam się z łóżka. Miałam na sobie tylko bieliznę co pewnie było zasługą Bugajczyka, ale nie miałam mu tego za złe. Gdybym spała w tym co miałam na sobie wieczorem to pewnie bym się ugotowała. Weszłam do łazienki, zamykając za sobą po cichu drzwi, żeby nie obudzić Igora. Wiedziałam, że był zmęczony więc wolałam pozwolić mu jeszcze chwile pospać zanim go brutalnie obudzę. Zamknęłam za sobą drzwi i załatwiłam w miarę szybko poranną toaletę. Po wszystkim owinęłam się ręcznikiem i zapakowałam wszystkie kosmetyki do kosmetyczki, żeby móc ją schować do walizki. Kiedy już to zrobiłam i spakowałam wszystkie swoje rzeczy oprócz ubrań, które miałam na sobie jak przyjechałam do Łodzi i świeżej bielizny. Zostawiłam ciuchy na „swojej" połowie łóżka i podeszłam do drugiej.
- Igor wstawaj. - szturchnęłam go kilka razy co jednak nie zadziałało. - Igooooor!
Trzęsłam nim dobrą chwilę i byłam zaskoczona  kiedy nagle wylądowałam obok niego na łóżku bo pociągnął mnie za rękę. Wydawało mi się, że zrobił to przez sen, ale szybko wyprowadził mnie z błędu, kiedy zobaczyłam jak się uśmiecha i po chwili otwiera oczy.
- Co za miły widok z rana. - powiedział zaspanym głosem, patrząc na moje piersi, które były nieco bardziej odsłonięte bo zsunął mi się ręcznik. Przewróciłam oczami i złapałam za materiał, chcąc się nim zakryć, ale Igor przycisnął mnie mocniej do swojego ciała tak, że praktycznie nie mogłam się ruszyć.
- Igor puść mnie. - westchnęłam, próbując zwiększyć dystans między nami, co oczywiście mi nie wyszło.
- Czemu mam cię puścić? - Bugajczyk miał usta tuż obok mojego ucha, a jego oddech sprawiał, że czułam ciarki na całym
ciele. - Hm?
- Muszę się ubrać.
- Która godzina?
- Już siódma. - słysząc moje słowa Igor wydał z siebie cichy jęk.
- Czemu do kurwy budzisz mnie tak wcześnie, mamy jeszcze dużo czasu. - szatyn schował twarz w mojej szyi i chyba chciał dalej iść spać, ale nie mogłam mu na to pozwolić.
- O nie nie nie. - powiedziałam, klepiąc go mocno w ramię przez co spojrzał na mnie z wyrzutem. - Nie patrz tak na mnie, tylko wstawaj i idź się ogarnąć, no i mnie puść.
- Puszczę cię jak dasz mi
buziaka. - przysięgam że jeszcze przy nikim nie przewracałam tak często oczami jak przy nim.
- Nie zrobię tego Igor. - spojrzałam mu prosto w oczy z poważnym wyrazem twarzy. Gdzieś w głębi miałam takie dziwne uczucie, które mówiło mi, że całowanie go nie jest dobrym pomysłem. Nagle zaczęłam się zastanawiać czy wciąż jest z Adą i jak im się układa, ale szybko odrzuciłam te myśli.
- Lara? - spojrzałam zdezorientowana na Igora, który patrzył na mnie z rozbawieniem. No tak, odleciałam wgapiając się w jego twarz. To musiało dziwnie wyglądać.
- Co mówiłeś?
- Pytałem czemu tego nie zrobisz, czemu mnie nie pocałujesz?
- Bo nie. - pokazałam mu język. - A teraz mnie puść bo muszę się ubrać.
- Wcale nie musisz. - mruknął, znów patrząc na moje cycki z tym swoim uśmieszkiem. Posłałam mu najbardziej mordercze spojrzenie na jakie było mnie stać, na co tylko się zaśmiał, ale pozwolił mi wstać. Poprawiłam szybko ręcznik i zamierzałam zacząć się ubierać, ale wciąż miałam widownię.
- Co ty robisz? - spytałam Igora, który wciąż wpatrywał się we mnie jak gdyby nigdy nic.
- Podziwiam widoki, kontynuuj. - wyszczerzył się, a ja rzuciłam w niego pierwszą rzeczą, która wpadła mi w ręce czyli stanikiem, jednak Bugajczyk miał dobry refleks i od razu go złapał. - Po co ta agresja?
- Po gówno.
- Dobra nie bij. - wstał z łóżka, odrzucając moją własność i podszedł do swojej torby, z której wyciągnął ubrania i pewnie jakieś kosmetyki. Kiedy zniknął za drzwiami łazienki, zaczęłam się ubierać i po chwili już gotowa pakowałam rzeczy Aśki, jednocześnie próbując się do niej dodzwonić. Udało mi się za trzecim razem, kiedy Bugajczyk akurat wychodził z łazienki.
- Halo? - brzmiała na zaspaną. No cóż, po tym co słyszałam w nocy wnioskowałam, że nie miała za bardzo czasu na sen.
- Hej Aśka
- Oo hej Lara, co tam?
- W sumie to dzwonię, żeby ci powiedzieć, że zaraz będę wychodzić z naszego hotelu i przywiozę ci twoje rzeczy
- Kurde dzięki, jak wróciłaś?
- Przyjechałam z Igorem taksówką
- Uuu z Igorem? Co tam się ciekawego działo?
- Z pewnością nie to co u ciebie - zaśmiałam się pod nosem, wspominając jej wieczorny koncert. 
- Skąd ty wiesz, że coś się u mnie działo?
- Pokoje w hotelach na ogół nie są dźwiękoszczelne - byłam bliska wybuchnięcia śmiechem, kiedy usłyszałam śmiech Adriana, który najwidoczniej podsłuchiwał naszą rozmowę.
- Wszystko słyszałaś?
- Nie no wszystkiego nie, przecież nie stałam pod drzwiami cały czas, jak usłyszałam co jest grane to praktycznie od razu pojechałam do hotelu
- Adrian przestań się śmiać... - przez chwile słyszałam tylko jakieś szumy. - Przepraszam, że cię tak zostawiłam
- Daj spokój, nie mam 5 lat poradziłam
sobie - zaśmiałam się i spojrzałam na Igora, który wskazywał palcem na zegarek, dając mi znak, że powinniśmy już jechać. - Dobra lecę, będę pod hotelem chłopaków za kilka minut
- Okej, to do zobaczenia
- No pa - pożegnałam się i wrzuciłam telefon do torebki.
- Możemy już? - kiedy pokiwałam głową zniecierpliwiony Igor zabrał torbę swoją oraz Aśki i wyszedł z pokoju, a ja zaraz za nim. Zjechaliśmy windą do lobby, gdzie po załatwieniu formalności opuściliśmy hotel i chwile później siedzieliśmy już w moim samochodzie. Nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa, Igor był wpatrzony w swój telefon, a ja skupiłam się na drodze do pierwszego przystanku na naszej trasie. Pod hotelem chłopaków czekał Adrian i gdy zobaczył mój samochód od razu podszedł bliżej.
- Hej Adi.
- Hej Laura. - pocałował mnie w policzek i zbił pione ze swoim kumplem.
- I jak tam minęła noc? - spytałam, opierając się o maskę swojego auta z cwaniackim uśmiechem na twarzy. On tylko przewrócił oczami, ale po chwili też się uśmiechnął.
- Było zajebiście.
- Taa słyszeliśmy. - Igor poruszył śmiesznie brwiami, a Adrian go szturchnął co wkrótce przerodziło się w mini bójkę. Stare chłopy, a zachowują się jak dzieci.
- Chłopaki nie mamy na to czasu. - zawołałam, przewracając oczami, jednak na nic się to zdało. Przez otwarte okno w samochodzie usłyszałam dzwonek mojego telefonu, więc odpuściłam sobie na chwile uspokajanie dzieci i zajrzałam do środka. Na ekranie widniało zdjęcie Matiego. Kazałam chłopakom się przymknąć, czego o dziwo posłuchali i odebrałam.
- No co tam Mati, co ty tak wcześnie dzwonisz?
- Siema Lara, słuchaj sam się sobie dziwie, ale tak sobie wstałem i kurwa świat wygląda zupełnie inaczej o tej godzinie
- Powinieneś spróbować częściej wstawać o tej porze
- No fucking way, kurewsko się nie wyspałem
- To po co tak wcześnie wstałeś? - mówiąc to szturchnęłam Adriana w ramię, żeby odciągnął się na chwile od rozmowy z Igorem. - Weź rzeczy Aśki z tylnego siedzenia, musimy już jechać.
- A do kogo ty mówisz?
- Do Adiego, jesteśmy właśnie w Łodzi i zaraz ruszamy z Igorem do Warszawy
- To się nieźle Igorek ustawił, ubera ma pierwsza klasa
- Może ciebie też ten zaszczyt kopnie 
- No oby bo inaczej się obrażę
- Dobra Mati ja kończę - widziałam, że mój pasażer jest już gotowy do drogi i czekał aż skończę gadać. - Widzimy się później
- Taa do później elo
- Paa Żabko - zaśmiałam się, wiedząc jak bardzo go denerwuje kiedy używam tego przezwiska i szybko kliknęłam czerwoną słuchawkę zanim mógł na mnie nakrzyczeć.
- Jedziecie już? - zapytał Adrian, na co pokiwałam głową i go przytuliłam. Igor też się z nim pożegnał i razem wsiedliśmy do samochodu, który chwile później odpaliłam.
- Jedziemy najpierw do ciebie? - spytałam, wyjeżdżając na główną ulice.
- No jeśli to nie problem, zaczekasz na mnie chwile to pójdę na górę, zostawię torbę, a potem możemy jechać do ciebie i do Graila okej?
- Spoko. - Igor puścił muzykę, która jak wiadomo zawsze umila każdą podróż. Tym razem nie było inaczej. Miałam tylko nadzieje, że droga będzie krótsza niż poprzednio.

𝐇𝐄𝐑𝐎𝐈𝐍𝐀 | 𝐑𝐄𝐓𝐎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz