𝐈𝐈

819 28 2
                                    

„Ja nie dobieram słów, ja po prostu tylko
mówię prawdę i ust nie zamknę, wielkie sorry ziom..."

LARA

Obudziłam się wypoczęta. Bez bólu głowy, nudności czy czegokolwiek co świadczyłoby o tym, że wypiłam troszeczkę za dużo alkoholu ubiegłej nocy. Jednak nawiedziło mnie coś co jest prawdopodobnie jeszcze gorsze. Kac moralny. Siedziałam na krześle w kuchni z Martyną, wpatrując się tępo w kubek z jeszcze ciepłą kawą.
- Po prostu do niego zadzwoń. - powtórzyła to chyba z piąty raz.
- Doskonale wiesz, że to nie jest takie proste.
- A ty doskonale wiesz, że to nie jest zdrowy związek. - przewróciłam oczami, wiedząc do czego zmierza.
- Nie chce teraz o tym rozmawiać.
- Ty nigdy nie chcesz o tym rozmawiać, ale w końcu musisz przejrzeć na oczy.
- Co mam według ciebie dojrzeć? - spojrzałam na przyjaciółkę, która patrzyła na mnie jak na idiotkę.
- Lara jesteś zajebistą laską, niczego ci nie brakuje, masz super wygląd i charakter, każdy facet chciałby mieć taką dziewczynę, tymczasem ty tkwisz w związku z kolesiem, który ciągle cię kontroluje i pomiata tobą jak szmacianą lalką. Jesteś z nim od ponad dwóch lat i ja naprawdę nie wiem jak to możliwe.
- On mnie kocha.
- Nie myl obsesji z miłością. - starałam się z całej siły wymyślić jakiś sensowny argument przeciwko temu co mówiła Martyna, jednak poległam. Prawda boli.

***

Stałam przed drzwiami do swojego mieszkania, gapiąc się na nie jak idiotka. Od dobrych 10 minut mijali mnie sąsiedzi, którym jak gdyby nigdy nic mówiłam „dzień dobry". Kiedyś w końcu musiałam wejść. Ciągle jednak wahałam się czy może jednak nie lepiej będzie trochę przeczekać. Raz kozie smierć.
Otworzyłam drzwi i w miarę pewnym krokiem weszłam do środka. W tym momencie moja odwaga ulotniła się tak szybko jak się pojawiła. Przeszłam kilka kroków, robiąc spory hałas obcasami i zamarłam na chwile, widząc w salonie mojego brata.
- Kuba? - zarówno on jak i Paweł od razu na mnie spojrzeli. Pierwszy z uśmiechem, a drugi mordem w oczach. Przełknęłam ślinę, dziękując Bogu, że jest z nami Kuba. Inaczej byłoby ze mną kiepsko.
- No hej siostrzyczko, gdzie to się
balowało? - Kubuś jak zwykle radosny wstał z kanapy i mocno mnie przytulił.
- Co ty tu robisz? - mruknęłam w jego koszulkę. Dobrze, że zmyłam makijaż u Martyny.
- Wpadłem zobaczyć jak leci i mam propozycje nie do odrzucenia.
- Jaką? - spojrzałam na niego z rozbawieniem.
- Może najpierw się ogarniesz, a potem pogadamy? - czytał mi w myślach. Marzyłam o prysznicu i przebraniu się w coś luźniejszego.
- To ja zaraz wrócę. - odwróciłam się na pięcie, prawie biegiem zmierzając do łazienki. Nie trzeba chyba mówić co tam robiłam. Owinięta ręcznikiem potuptałam do sypialni, żeby się ubrać. Niestety tu się skończyło moje szczęście bo Paweł już tam na mnie czekał. Stał przy oknie i wydawał się niewzruszony tym, że weszłam do pokoju. Czy się bałam? Cholernie. Ale pewności siebie dodawała mi obecność Kuby. Urbański może jest impulsywny, ale nie jest idiotą. Wiedział, że gdyby coś mi zrobił wystarczyłby mój jeden krzyk, a brat przyszedłby i go rozjebał w drobny mak. Nie wypowiadając ani jednego słowa, przeszłam szybko do garderoby żeby się ubrać. Kiedy założyłam już bieliznę i wybierałam coś do ubrania, zauważyłam kątem oka bruneta stojącego w drzwiach.
- Gdzie byłaś? - jego głos wywoływał ciarki na moim ciele w jak najbardziej negatywnym sensie.
- W pracy.
- Nie bądź taka mądra, pytam gdzie do kurwy nędzy byłaś po pracy i dlaczego nie wróciłaś na noc do domu. - zaczęłam się trochę denerwować. Nie podobał mi się ten ton. Wiedziałam, że Paweł powoli traci cierpliwość.
- Byłam u Martyny, trochę
wypiłyśmy. - wzruszyłam ramionami, wsuwając spodenki na tyłek.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝐇𝐄𝐑𝐎𝐈𝐍𝐀 | 𝐑𝐄𝐓𝐎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz