1.Grom z jasnego nieba

253 6 1
                                    

W komnacie panowała ciemność, którą jedynie rozjaśniało światło bijące z kamiennego stołu na w centrum sali, na którym była jakby tafla zwierciadła lub małego zbiornika z wodą w którym było widać młodego chłopaka idącego gdzieś. Obok stołu stało dwóch mężczyzn, którzy uważnie przyglądali się chłopakowi.

- Bracie, czy jesteś pewny że będzie odpowiedni ?...Jest wampirem to może być niebezpieczne, jeśli Kat zwróci go przeciwko nam to będzie koniec.

- Zaufaj mi, to on. Jego dusza jest czysta, czuje to.

- Jeśli się mylisz to wszystkie światy są skazane na zagładę.

- Zdaje sobie z tego sprawę bracie.

- Ehhh...jest tyle istot w multiversum a ty wybierasz ich?...An-

- Milcz ! Czyś ty zdurniał ? Myślałem że to ty bardziej się kierujesz rozsądkiem...Jeśliby któryś z nas wypowiedział nasze imiona to jego posłańcy by nas znaleźli....chłopak jest z rodu Marcusa...To on zmieni los tego przeklętego świata.

- Dobrze więc...Dam ci wiarę w tym chłopcu. Bracie.

Obaj Mężczyźni zamilkli, a następnie spojrzeli ponownie na zwierciadło które teraz ukazywało krajobraz górski.

Adam właśnie szedł ścieżką wzdłuż granicy, zaraz miała nastąpić zmiana warty i miał zastąpić swojego partnera w stróżówce, czyli przesiedzieć swoje 12 godzin pilnując granicy. Od razu przygotował sobie poduszkę I książki, bo wiedział że nic ciekawego się tu nie dzieje. Na granicy został wzniesiony dwumetrowy płot z mocnej mroczniej stali, stopu metali używanego przez wampiry. Adam spoglądał na płot ze smutkiem i swego rodzaju tęsknotą lub zazdrością. Jego rubinowe oczy wpatrywały się jak w rozciągające się za płotem szmaragdowo zielone pola, podziwiał blask odbijanego światła kryształowych budynków z miasta aniołów oddalonego o dziesiątki kilometrów. Pomimo odległości i wysokości budynków, materiał z którego były zrobione wydawał się tak czysty i gładki że odbite przezeń światło docierało daleko poza granice świata aniołów.

- Ehhh.....jak tam pięknie...gdyby tak się można było tam znaleźć i zapomnieć o wojnie i tym wszystkim...

Powiedział spoglądając w końcu z powrotem na ścieżkę do stróżówki i podążył dalej, wtedy coś go tknęło. Z tej odległości powinien być w stanie słyszeć jak Jego partner Gra na gitarze i sobie śpiewa, lecz wokół była tylko głucha cisza.

- Co do...Wiktor ?

Adam od razu pobiegł do stróżówki, aby sprawdzić co się stało. To co zobaczył przeraziło go, gdy dobiegł do niej i stanął przed drzwiami zmroziło go, a jego twarz zbladła i widać to było pomimo że to był wampirem. W drzwiach leżało zmasakrowane ciało Wiktora, jego ciało było całe podziurawione  a ręce nogi i głowa były odcięte i poszarpane, wokół na podłodze była jego krew. Cofnął się o dwa kroki przerażony i nagle zauważył coś przy lesie. Nie wiedział co to ale wyglądało na niby wampira, ale.....jakiegoś mocno owłosionego i ze skrzydłami. Licho po chwili schowało się do lasu i zniknęło, Adam przerażony usiadł na ziemi pod płotem i z szoku zaczął płakać. Po chwili coś okryło go cieniem, podniósł  głowę i zobaczył przed sobą parę aniołów. Chłopaka i dziewczynę, chłopak spojrzał na Adama i wyjął miecz.

- Zdychaj pijawo.....tylko to ci się należy...śmierć

Powiedział do chłopaka oschle i bez uczuć, Adam jednak widział że Anioł się lekko wahał, ale i tak po chwili chwycił mocniej miecz wziął zamach i już miał go zabić, gdy jego partnerka złapała go za rękę i zatrzymała cios.

- Bracie opamiętaj się, on jest bezbronny i taki przerażony....to jeszcze dziecko.

Powiedziała spoglądając raz na swego brata, a raz na młodego wampira, kucnęła po chwili przed Adamem chowając swój miecz i pogłaskała go po policzku. Tego się nie spodziewał, spojrzał niepewnie w jej oczy, które go uspokoiły i powiedział.

Anielski WampirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz