Koło wieczora emocje nieco opadły. Na wszelki wypadek Luna wystawiła kilku wartowników aby na pewno ich nie zaskoczył i dodatkowo wysłała rodzeństwo aniołów na zwiad. Wszyscy byli dość pozytywnie nastawieni i zrelaksowani. Byli pewni że zaraz problemy się skończą, zwłaszcza takie myśli mieli nowi znajomi "zza granicy". Słyszeli tyle dobrego o aniołach i czuli że tam jest lepszy świat. Wydawało się że nic nie zmąci tego szczęścia i radowania się, gdy nagle z głębi kanionu wszyscy usłyszeli przeraźliwy krzyk.
- Banshee....
-Kryć się !!
- Krzyknęła momentalnie Luna starając się jak najszybciej zgasić ognisko aby była jak najmniejsza szansa na to że ich zobaczy. Po zgaszeniu ogniska wszyscy ukryli się po kątach obozu, zapadła głucha cisza którą zagłuszały tylko odgłos biegu i charakterystyczny dla tego upiora dźwięk rozsuwania się przed nim piachu.
Adam po pewnym czasie nieco zaryzykował i uchylił delikatnie płachtę pod którą którą po przysypaniu piachem się schował i od razu zbladł. Na środku obozu parę metrów od niego stał jeden z rodzeństwa aniołów które zostało wysłane na zwiad, za nim stała, a raczej lewitowała Banshee. Miała postać wysokiej ciężarnej kobiety i czarnych włosach z twarzą wykrzywioną w niemym krzyku.
- B-błagam.... Ja nie chce umierać.....
Powiedział anioł przerażony jak nigdy w swoim całym życiu, łzy same mu się lały do oczu. Banshee zbliżyła się do chłopaka i objęła go. On wiedział już że nie ma szans uciec więc zamknął oczy i poddał się jej. Wokół pary zebrało się kilka innych upiorów które stanęły w kręgu i zapaliły wokół nich krąg z ognia, gdy chłopak wtulił się lekko w potwora i zaczął się z nim oddalać w ostatnim geście przed zniknięciem za ścianami Banshee rozkazała upiorom spalić obóz. Upiory zaczęły podpalać elementy obozowiska a anioły wymawiać specjalną inkantację pozwalającą im na walkę i istotami spirytystycznymi. Adam chcąc pomóc w walce zaczął sam wymawiać tą formułkę pomimo że Gulime odradzał mu to mówiąc że może nawet zginąć, ale on nie przestawał chciał pomóc w walce.
- Spiritus Sanctum Mortus !!
Gdy ostatnie słowa inkantacji rozbrzmiały głośno w płonącym obozie wszystkie anioły wraz z Adamem wybiegły z kryjówek. Każdy z nich miał w rękach miecz i tarczę, tylko Adam miał sam miecz. Każdemu z upiorów pojawiły się dwa topory wojenne oraz ostre kły w gnijących szczękach, chłopak wiedział że to nierówna walka, ich było dziewięciu a upiorów ponad 20 , ale czół w sercu że musi walczyć. Zderzyła się stal, wśród ścian kanionu roznosiło się echo walk. Adam walczył u Boku Luny, razem pokonywali kolejne upiory, lecz okazało się że rozkaz Banshee był na tyle silny że musiały go spełnić wszystkie upiory w okolicy. Za każdym razem, gdy zabijali jednego upiora na jego miejsce przybywały dwa kolejne. Z każdą chwilą mieli coraz mniejsze szanse na przeżycie. W końcu cała 12'stka została przyparta do muru. W tym momencie upiorów było ponad 30. Wszyscy już stracili nadzieje, gdy nagle z ponad nich rozbłysło światło jakby od słońca, gdy spojrzeli w górę zobaczyli helikopter wojskowy.
- Ładować się !!!
Zawołał Anioł zrzucając im drabinę cały czas oświetlając upiory które zaczęły się palić. Wszyscy zaczęli pośpiesznie wspinać się po drabinie i w końcu odlecieli z dala od upiorów które zniszczyły obóz doszczętnie.
dziękujemy...gdyby nie wy..
- Tak wiemy.
Po godzinie lotu w końcu wszyscy znowu znaleźli się na pokładzie Abla. Od razu po tym jak weszli na pokład otoczyła ich załoga. Adam wiedział że nie obejdzie się bez konsekwencji, jednak ku jego zdziwieniu załoga zaczęła go chwalić i wiwatować na jego cześć co chwila go podrzucając lekko w górę. Zdobył ich zaufanie, nie może ich teraz zawieść.
- Wiedziałem że dasz radę.
Powiedział zadowolony Luka kładąc rękę na jego ramieniu. Adam uśmiechnął się lekko i spojrzał mu w oczy, a chwilę później zaśmiał się na widok Luny ze łzami radości wskakującej na plecy swojemu bratu i się w niego wtulającej w niego.
- Bałam się że postawią cię przed sądem i skarzą na śmierć !!
Krzyczała Luna patrząc w oczy swojego brata.
- Spokojnie, myślisz że bym cię tak zostawił ? W życiu, jesteś moją siostrą nigdy cie nie zostawię.
Strik pomimo chodzenia o kuli sam wszedł po schodach i na podwyższeniu tupnął niebolącą go nogą na tyle aby zwrócić na siebie uwagę wszystkich na pokładzie.
- Przyjaciele, cieszę się równie mocno z powrotu co wy, ale myślę że to już czas aby wrócić do stolicy i złożyć pełen raport. Na miejscu będziemy mogli świętować do woli. Kurs na północny zachód !
Zakomenderował i w teatralnym stylu wrócił do swojej kajuty. Wszyscy zgodnie zaczęli pracować, nawet nowi między rasowi. W końcu zbliżają się do swojego celu.
CZYTASZ
Anielski Wampir
FantasyOd wieków trwa wielka wojna o dominacje między wszystkimi rasami, strona która zwycięży obejmie władzę nad całym światem i losem każdej istoty. Adam nigdy nie chciał brać w niej udziału, miał gdzieś całą wojnę wampiry i podziały między nimi i głupi...