4.obóz

51 4 0
                                    

słońce z wolna wynurzało się z pod horyzontu i oświetlało swym blaskiem piaski ziem naga gdy Nasi uciekinierzy dotarli na ostatnią im znaną pozycje swego Statku. Niestety ich najgorsze przypuszczenia okazały się prawdą, Abel już odleciał.

- Jak to uciekłeś ?!?

Krzyknął jeden z aniołów słysząc Do czego przyznał się Adam

- Tak...Sami przecież by mnie nie puścili. Nie mogłem tak stać więc uciekłem...

Powiedział z pokorą i usiadł na podłodze pod ścianą helikoptera, Luna która już czuła się lepiej Stanęła na środku i zaczęła mówić wkurzona.

- Gdyby nie Adam to nawet by nas tu nie było ! Gdyby nie uciekł to wszyscy byśmy dalej Gnili w lochach naga ! Nie ważne jak tego dokonał ważne że żyjemy. Jesteśmy żołnierzami byliśmy szkoleni na wypadek takich sytuacji. Czy może się mylę ?!?

Jej głos był twardszy niż zwykle i można było w nim wyraźnie wyczuć złość i powagę. Dziewczyna przeskanowała wszystkich na pokładzie wzrokiem. Mieli wrażenie jakby jej błękitne oczy mogły zajrzeć na samo dno duszy.

- Jakieś pytania ?!...Tak myślałam. Posadzić gdzieś maszyny i rozbić obóz.

- Tak jest szefowo.

Powiedział gargulec i skierował pojazd znowu w stronę kanionu ale tym razem w dalszą jego część. Po wylądowaniu wszyscy wspólnie zaczęli szykować podstawowe fortyfikacje zgodnie z tym co mieli na szkoleniu. Adam właśnie znosił chrust do miejsca które "wykopywał"
Gargulec w ścianie kanionu.

- Właściwie to.....Jak masz na imię ?

Spytał Adam zaczynając rozpalać ognisko. Gargulec złapał się za głowę i odpowiedział.

- Ahh faktycznie, gdzie moje maniery. Mam na imię Gulime

- Więc miło mi cie poznać Gulime.

Adam kucnął i mocniej uderzył o siebie kamieniami wykrzesując odpowiednią iskrę na podpałkę. Włożył podpałkę pod stertę patyków i zaczął dmuchać aby podtrzymać ognisko.

- Adam, mogę o coś spytać ?

- Pewnie, pytaj o co chcesz

- Czego szukasz wśród aniołów ?

- Spokoju....nigdy nie czułem się wampirem, a tym bardziej nie chciałem walczyć dla nich w wojnie.....gdy spotkałem anioły miałem szansę wyrwać z więzienia które nazywałem domem, i ją wykorzystałem.

Adam wskazał na anielicę zmieniającą opatrunki na ciele Strika.

- To dzięki niej jestem tutaj, ona mnie uratowała i zabrała na statek.

- Heh to mamy trochę wspólnego, ja też tu trafiłem bo chciałem uciec przed wojną. Wiesz dobrze że Kerhald podbili. uciekałem z rodziną za granicę, bo podobno miał się tworzyć obóz dla uchodźców...Chwilę po przekroczeniu dawnej granicy zrobili nam łapankę część wywieźli do was a część do Naga....może ktoś jeszcze z nich żyje.....

- Naprawdę mi przykro....

- Dzięki, ale trzeba jakoś żyć. Chodź pomóżmy zanieść kapitana do ogniska przyda mu się trochę odpoczynku.

Obaj wstali i podeszli do Luny i razem z nią zanieśli go do ogniska aby się ogrzał. Luna usiadła przy nim i ogrzała się nieco przy ognisku po czym spojrzała na Adama.

- Może tego nie widać teraz, ale są wdzięczni pomimo że uciekłeś...Strik podobnie.

Adam Uśmiechnął się lekko i rozejrzał się po obozie, wszyscy ciężko pracują. Ani on ani oni nie wiedzą czy wrócą ale mają nadzieje, Adam czuje że ona im wystarczy. Pod wieczór wszyscy zebrali się aby ustalić plan na następny dzień. Gdy wszyscy już byli to Luna zaczęła mówić.

Anielski WampirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz