Minęły dwa tygodnie od ucieczki Adama z Królestwa wampirów, w międzyczasie zdążył się zaprzyjaźnić i poznać lepiej z bratem Luny Luką, choć ten był niezbyt skory do rozmowy. Na początku lecieli prosto do stolicy, ale w połowie drogi Kapitan statku Striklander dostał nowe, ważniejsze rozkazy. Abel został skierowany na pustynne ziemie Naga, sprzymierzeńców aniołów. Chwilę przed wylądowaniem Luna odwiedziła Adama, aby objaśnić mu sytuacje.
- Hej Adam.... Jak ci mija czas ?
Zapytała wiedząc że na pewno niezbyt dobrze, ale czuła że grzeczność tego wymaga. Uśmiechnęła się tylko i usiadła na stołku przed kratami, po czym spojrzała na chłopaka który leżał na łóżku i coś sobie nucił.
- Cóż, Gdyby nie te kajdanki to byłoby nawet całkiem przyjemnie.
- Wiesz nie na wszystko mam wpływ, takie są zasady.
-Jesteśmy nad ziemią Naga zgadza się ?
- Tak... Załoga Abla została tu wysłana, sama nie wiem po co.
- Rozumiem, cokolwiek to jest wierzę że wam się uda.
Adam uśmiechnął się i zaczął ponownie nucić piosenkę zamykając przy tym oczy aż nagle usłyszał szelest jakiegoś papierka. Otworzył oczy i spojrzał w stronę z której pochodził dźwięk, leżała tam tabliczka czekolady na małym sreberku.
- Mały prezencik ode mnie.
Luna uśmiechnęła się mówiąc to. Ostatni raz spojrzała na chłopaka który odwzajemniał uśmiech, po czym odwróciła się i powoli ruszyła w stronę wyjścia. Adam uradowany prezentem zawołał tylko w podziękowaniu i podniósł czekoladę ostrożnie i postawił ją na swoim biurku.
Chwilę po odejściu Luny zaczął słyszeć świst powodowany przez skrzydła szybko odlatujących od statku aniołów. Po paru minutach w końcu ucichły i zapadła zupełna cisza którą zakłócał tylko cichy śpiew Adama. Po pewnym czasie Adam postanowił zrobić sobie drzemkę. Zjadł kostkę czekolady po czym położył się spać.
We śnie zobaczył coś dziwnego. Stał chyba na tafli jeziora, lecz przez kompletną ciemność wokół była tylko czerń. Nagle parę metrów przed nim pojawiła się pewna postać, która swym światłem rozświetlała taflę wody nadając jej przyjemny jasny odcień niebieskiego. Była to Wysoka i piękna Anielica o rozłożystych skrzydłach mieniących się wieloma jaskrawymi kolorami. Niestety część jej twarzy była przysłonięta chustą oraz kapturem, lecz wyjątkowo dobrze odznaczały się jej piękne czerwone oczy. Piękna istota spojrzała w oczy chłopaka i uśmiechnęła się ciepło po czym rzekła.
- Adaś... Urosłeś.
- C...co ? Skąd mnie znasz ??
Adam był zdezorientowany, kobieta wydawała mu się jednocześnie obca i znajoma. Adam stał jak wryty i patrzył w jej oczy, nie wiedział i nie potrafił się odezwać. W pewnym momencie kobiecie zaczęły lecieć łzy.
- Adam ! Adam !
Zaczęła krzyczeć i wołać do chłopaka powoli zanurzając się w wodzie aż całkiem zniknęła. Wtedy Adam się obudził, a przy nim stał Luka, młody anioł miał łzy w oczach.
- Adam... Luna... Porwali ją.
- CO !?
Te słowa zszokowały Adama. W jednej chwili zniknął cały jego spokój i został zastąpiony strachem o osobę która go uratowała. Niepewnie usiadł na swym łóżku, nie ma pojęcia co powiedzieć.
- K... Kto ?..... Wampiry ?
- Między innymi... Cała operacja okazała się pułapką.
Na te słowa Adama ogarnęła wielka wściekłość. Był w stanie myśleć tylko o tym aby ją uratować.
- Luka... Wiem że się nie za bardzo lubimy, ale... Proszę rozkuj mnie, muszę ją uratować. Widziałem na waszym statku szalupy...nikt nie zauważy braku jednej...
- Chyba sobie żartujesz ! Samemu na bazę Naga ?? To samobójstwo !...ehh czego ja nie zrobię dla siostry...Zgoda. Będziesz musiał mnie ogłuszyć aby to wyglądało jak ucieczka, bo inaczej obaj będziemy mieli problemy.
- Zgoda....wszystko by móc ją uratować.Luka dyskretnie rozkuł chłopaka, a ten tak jak ustalili szybko go uderzył w czuły punkt o którym uczyli się w wojsku i szybko położył go spać. Od razu po tym wybiegł z pokoju i skierował się do znajomego korytarza prowadzącego na górę. Po wyjściu z pop pokładu miał przed sobą siedzących i leżących żołnierzy opatrujących sobie rany, nie było jednak nigdzie Strik'a najpewniej również został złapany.
- Co tam się działo...
Powiedział szeptem i pośpiesznie skierował się do szalupy. Cicho wskoczył do małej "łódki" odpalił ją na niskich obrotach i zaczął się oddalać, gdy usłyszał że włączył się alarm.
- Wiedzą już że uciekłem... Oby mi się udało...
Powiedział do siebie i pewniej spojrzał w stronę świateł z bazy pustynnej. Adam dużo czytał o innych rasach, ale najczęściej zaczytywał się w księgi o aniołach i istotach pustynnych, czuł że ta wiedza teraz mu się przyda. Pomimo że Boi się tego co może się stać w bazie, to poczuł w sobie dziwną energię która napełniała go odwagą.
CZYTASZ
Anielski Wampir
FantasyOd wieków trwa wielka wojna o dominacje między wszystkimi rasami, strona która zwycięży obejmie władzę nad całym światem i losem każdej istoty. Adam nigdy nie chciał brać w niej udziału, miał gdzieś całą wojnę wampiry i podziały między nimi i głupi...