Od razu chciałabym dedykować tą książkę Avicii'emu, Chester'owi Bennington'owi i wszystkim, którzy nie poradzili sobie z problemami jakie dało im życie i byli (i/lub są nadal) "odskocznią" dla innych m. in. przez swoją twórczość. Przez tą książkę chciałabym im wszystkim podziękować.
Samantha pov.
Może powiem coś o sobie. Jestem Samantha Shelby, mam 25 lat, mieszkam w Hoover, na południe od Birmingham w Alabamie i pracuje w wojsku oraz jestem jedyną kobietą na swojej jednostce. Moje życie nigdy nie było, nie jest i pewnie nie będzie łatwe. Zawsze musiałam się bić o swoje i tak oto doszłam do stopnia sierżanta w najbardziej wymagającej męskiej jednostce. O dziwo mam dobry kontakt ze wszystkimi na jednostce, ale najlepiej dogaduje się z sierżantem Jacob'em Black'iem, który swoją drogą jest ciamajdą i naszym przełożonym pułkownikiem Scott'em Williams'em. Często po pracy chodzimy do baru nieopodal naszej jednostki. Można powiedzieć, że tworzymy zgrane trio. Szczerze mówiąc Scott i Jacob bardziej zastępują mi rodzeństwo, którego nigdy nie miałam.
Jak co dzień wstałam dzięki budzikowi o 6 rano, by zacząć poranną rutynę. Szybko się ubrałam w mundur i nakarmiłam mojego czteronogiego kolegę Gus'a. Kiedy wszystko skończyłam wzięłam mojego kochanego sierściucha i po wejściu do auta ruszyliśmy w stronę jednostki. Po wejściu na teren budynku od razu Williams podszedł do mnie z teczką papierów.
- Sierżant Shelby, ma Pani nowe zadanie.- zaczął podając mi teczkę.
- Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ta jednostka beze mnie za długo nie pożyje.- odebrałam dokumenty z miłym uśmiechem.
- No i właśnie dlatego nie dostaniesz tak błachych spraw jak inni. Kojarzysz Calton'a Drake'a?- spytał, gdy zajrzałam do teczki.
- To jest ten cały doktorek z Fundacji Życia, którego tak nienawidzę, tak?
- Dokładnie ten. Jego statek kosmiczny rozbił się w okolicy lasu narodowego Talladega we wschodniej części Alabamy. Masz zabrać 15 ludzi i zabezpieczyć oraz przeszukać ten teren, jasne?
- Tak jest, pułkowniku.- zasalutowałam i poszłam zebrać pododdział. Mój dzielny piesek dotrzymywał mi cały czas kroku. W drodze na miejsce gadałam i śmiałam się z Jacob'em, który siedział obok mnie głaszcząc mojego pupilka siedzącego między moimi nogami.
- Młoda, mam pomysł.- powiedział brunet z czekoladowymi oczami z szerokim uśmiechem.
- Po pierwsze nie jestem młoda, bo jestem zaledwie o rok młodsza od Ciebie, a po drugie gadaj szybko jaki pomysł.
- Nie "zaledwie" tylko "aż" rok, kochanie. Może zajdziemy temu całemu doktorkowi za skórę?- zdziwił mnie jego pomysł.
- Co chcesz zrobić?
- Nie wiem. Możemy się włamać na system statku i skopiować parę danych.
- To jest zły pomysł. Jedziemy zabezpieczyć i przeszukać teren, a nie kraść dane.
- Nie nazwałbym tego kradzieżą, raczej pożyczeniem. No dawaj, wiem, że go nienawidzisz.
- Fakt, nienawidzę go, ale lubię swoją pracę. Jak chcesz to możesz realizować swój plan, ale beze mnie.- nie rozmawiałam już z Jacob'em i zaczęłam rozkładać obowiązki między ludzi. Ja, Jacob i trzech innych żołnierzy idziemy przeszukać statek i sprawdzić czy coś pozostało w miarę dobrym stanie, a pozostała jedenastka będzie nas zabezpieczała. Po wyjściu z pojazdu wszyscy zajęli się swoimi sprawami.
............
Rozdział opublikowany z okazji urodzin Dagozaurus_Rex. Wszystkiego najlepszego
CZYTASZ
Symbiont i ja
Science FictionSamantha Shelby pracuje w wojsku. Rzadko walczy na froncie lecz często szkoli nowych rekrutów, ale zdarza się jej zabezpieczać tereny po katastrofach. Pewnego dnia została wezwana na miejsce, w którym rozbił się statek kosmiczny. Czy coś się zmieni...