Samantha pov.
Wracając pieszo do domu nie myślałam o niczym. Po wejściu przez próg zaczęłam jeść to co mi wpadło w ręce. Ledwo co dobiegłam do toalety zaczęłam zwracać to co przed chwilą zjadłam. Usiadłam opierając się o wannę plecami.
- Co się ze mną dzieje?
~ Przyzwyczajam się do Twojego organizmu.
- Czym jesteś?- zaczęłam rozglądać się po mieszkaniu w poszukiwaniu właściciela głosu.
~ Nie czym, lecz kim.~ z mojego brzucha wyłoniła się oślizgła, czarna głowa na jakimś glutkowato podobnym "ciele". Jego wielkie, białe oczy oraz duże, ostre zęby od razu zaczęły mnie przerażać.
- Czym Ty do cholery jesteś?
- Jestem Venom, a Ty jesteś moja. Wiem wszystko, Samantho. Wiem wszystko na twój temat. Siedzę w twojej głowie.
- Czego ode mnie chcesz?
- Dowiesz się niedługo.
- A.ale nie możesz krzywdzić ludzi.- nawet nie zauważyłam, kiedy mój głos zaczął się trząść ze strachu.
- Spójrz mi w oczy Amando.- jego twarz niebezpiecznie zbliżyła się do mojej- Ja uważam, że możemy robić to, co nam się podoba.- nagle zaczął dzwonić mój telefon, a to coś nazywające się Venom'em znów schowało mi się do brzucha. Na ekranie zauważyłam zdjęcie Scott'a. Od razu odebrałam.
- Cześć Scott.- powiedziałam mimowolnie się uśmiechając.
- Hej. Masz się zjawić na jednostce jak najszybciej.- po jego głosie dało się wyczuć, że jest to poważna sprawa.
- A o co chodzi?- spytałam. Nie lubię być niedoinformowana, a szczególnie w temacie wzywania mnie na jednostkę.
- To nie jest rozmowa na telefon.- po tych słowach się rozłączył.
- Muszę jechać na jednostkę.
~ Nic nie musisz, lecz możesz.- przez jego głos przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze~ Powiem Ci jeszcze jedną rzecz. Współpracuj, a masz szansę przeżyć.
- Nie będę współpracowała z jakimś pasożytem, który morduje ludzi.
~ Nie jestem pasożytem! Przeproś!
- No to czym jesteś? Żerujesz moim kosztem!
~ Chcesz się przekonać, że nie?
- No dawaj pieprzony glucie.- byłam ciekawa odpowiedzi tego czegoś.
~ Nie masz auta, a na jednostkę masz trochę daleko. Mogę pomóc Ci się tam dostać szybko i bez wysiłku.~ miał racje. Na jednostkę mam jakieś 25 kilometrów, a mam być tam już.
- Niby jak chcesz pomóc mi przebyć taką odległość bez zmęczenia się i w krótkim czasie?
~ Tak.~ nagle poczułam jakby coś zaczęło mnie pokrywać. Odruchowo zacisnęłam oczy. Gdy je ponownie otworzyłam i spojrzałam w lustro zobaczyłam wielkie, barczyste coś z czarnego gluta.
Venom pov.
Przejąłem kontrolę nad ciałem i spojrzałem w lustro. Szczerze mówiąc tęskniłem za swoim ciałem odkąd wylądowałem na tej planecie, która swoją drogą nie jest taka zła i nudna.
Przypominając sobie o tym, że Amanda ma się stawić na jednostce. Na szczęście zapamiętałem gdzie się znajduje. Wyskoczyłem przez otwarte okno od razu kierując się w odpowiednią stronę.
Gdy znaleźliśmy się przy jednostce zaskoczyłem między dwa kosze w ciemnej uliczce, by móc swobodnie oddać jej ciało pod jej kontrolę.
- No to co? Idziemy obaczyć co nas czeka.- usłyszałem jej głos. Szczerze mówiąc jej ciało i charakter nie daje podstaw do podejrzeń, że ta mała istotka jest w symbiozie z takim czymś jak ja. Moje myśli przerwał bieg i płacz Amandy. Zdziwiło mnie to, gdyż widziałem jej wspomnienia i płakała tylko raz w życiu. Zdezorientowany siedziałem cicho w jej głowie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Teraz rozdziały będą rzadziej. Przepraszam, ale wena mi uciekła i nie umiem jej dogonić.
CZYTASZ
Symbiont i ja
Sci-fiSamantha Shelby pracuje w wojsku. Rzadko walczy na froncie lecz często szkoli nowych rekrutów, ale zdarza się jej zabezpieczać tereny po katastrofach. Pewnego dnia została wezwana na miejsce, w którym rozbił się statek kosmiczny. Czy coś się zmieni...