Samantha pov.
Po tym jak Gus się najadł wzięłam go na smycz i wyszłam z budynku wcześniej zamykając drzwi do swojego mieszkania. Postanowiłam pójść do sklepu znajomej mojego taty, bo znajduje się zaledwie dwie przecznice od mojego mieszkania. Właścicielką sklepu i przy okazji sprzedawczynią jest starsza hinka, która nie dość, że jest miła i pomocna to jeszcze szczera do bólu.
Weszłam do małego sklepu spożywczego i od razu się uśmiechnęłam na widok kobiety stojącej za ladą.
- Dzień dobry pani Chen.
- Dzień dobry kochanie. Coś się stało?
- Nie, czemu pani pyta?
- Bo wyglądasz jak kupa.- powiedziała trochę ciszej by pozostali klienci jej nie usłyszeli, a mnie opadła szczęka z szoku.
- Na prawdę nic się nie stało, ale dziękuję za troskę.
- Pamiętaj, że zawsze możesz ze mną porozmawiać.- uśmiechnąłem się wdzięcznie i weszłam w jedną z alejek sklepu. Ta kobieta była dla mnie jak rodzona mama, której nigdy nie miałam, gdyż moja biologiczna rodzicielka zostawiła mnie i ojca gdy miałam pół roku. Tata był dla mnie wszystkim, a po jego odejściu pani Chen zaproponowała mi bym się do niej przeprowadziła, ale grzecznie jej odmówiłam mówiąc, że tata dalej żyje w moim sercu i chce się trochę usamodzielnić.
- No to na co masz ochotę?- spytałam po tym jak się upewniłam, że nikt mnie nie usłyszy.
~ Kotleciki i ziemniaczki~ już miałam wziąć potrzebne rzeczy, gdy usłyszałam zamieszanie przy kasie. Wyjrzałam ostrożnie zza półki z produktami i ujrzałam dobrze zbudowanego mężczyznę celującego pistoletem w panią Chen. Chwilę przyjrzałam się broni i zauważyłam, że to tylko zabawka pomalowana tak by wyglądała jak prawdziwa broń.
~ Zjedzmy mu głowę.~ odezwał się Venom.
- Daj mi się popisać.- szepnęłam cicho do niego.
- Whiskey i kasa, Chen.- odezwał się niskim głosem z nieprzyjemną pijacką chrypką.
- Błagam, ja tak dalej nie dam rady.- usłyszałam głos starszej Chinki, która była bliska płaczu.
- Kolejny raz nie powtórzę!- krzyknął mężczyzna.
- Bo nie dasz rady.- wyszłam zza regału i zaczęłam iść w stronę mężczyzny, który spojrzał na mnie z kpiną na twarzy i cwaniackim uśmiechem.
- Co niby taka drobna dziwka jest mi w stanie zrobić?- spytał z pogardą w głosie.
- Dużo więcej niż Ci się wydaje.
- Z tego co wiem to nie jeste...- nie zdążył bo dostał pięknego sierpowego prosto w nos, który wydał charakterystyczny dźwięk łamanej kości- Jeśli jeszcze raz tu przyjdziesz to możesz się pożegnać z swoim życiem.
- Tia... Już to widzę jak mała dziewczynka, która wpada w ramiona pierwszego lepszego faceta robi mi większą krzywdę.- wysyczał przez zęby, przez co dostał pięknego podwójnego podbródkowego po czym stracił przytomność. Przyniosłam potrzebne rzeczy, położyłam na ladzie i dopiero teraz zauważyłam szok na twarzy właścicielki sklepu.
- Em... Plusy szkoleń wojskowych- uśmiechnęłam się delikatnie. Po wyjściu ze sklepu do jednej ręki wzięłam torbę z zakupami i smycz Gus'a, a do drugiej kaptur tego gościa, którego zaciągnęłam pod komisariat mojego znajomego szeryfa. Zostawiłam go tam i wróciłam do domu po czym zaczęłam sobie, a raczej temu glutowi gotować jedzenie.
Po zjedzeniu wlazłam pod kołdrę z chipsami, lodami, popcornem, whiskey i 2-litrową coca-colą. Wzięłam laptopa i odpaliłam Netflix'a po czym zaczęłam oglądać drugi sezon "The Good Doctor". Po skończeniu sezonu położyłam się do spania.
CZYTASZ
Symbiont i ja
Bilim KurguSamantha Shelby pracuje w wojsku. Rzadko walczy na froncie lecz często szkoli nowych rekrutów, ale zdarza się jej zabezpieczać tereny po katastrofach. Pewnego dnia została wezwana na miejsce, w którym rozbił się statek kosmiczny. Czy coś się zmieni...