3. Naleśniki

684 29 0
                                    

Samantha pov.

Rano obudziłam się wtulana w coś ciepłego i dużego. Na początku myślałam, że to Gus albo duży misio, którego dostałam od chłopaków z jednostki na urodziny, ale po chwili stwierdziłam, że jest trochę za twardy. Otworzyłam oczy i spojrzałam na to, w co się wtulam. Okazało się, że to Jacob, który jeszcze śpi. Z uśmiechem poszłam do kuchni po szklankę zimnej wody i po powrocie do pokoju wylałam ją na mężczyznę. Black momentalnie się obudził piszcząc jak baba, a ja jak to ja zaczęłam się z niego śmiać nagrywając całe wydarzenie. Cały mokry zaczął się kierować w moją stronę, a ja włączyłam wsteczny i zaczęłam się wycofywać. Pobiegłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz tak by nie mógł wejść. Jacob zaczął walić w drzwi.

- Otwieraj Ty mała...

- Bo co mi zrobisz?

- Jak nie wyjdziesz w tej chwili to nie dostaniesz naleśników!

- Wyjdę jak zaczniesz je robić!

- Okey, to nie dostaniesz nawet połowy naleśnika!

- I tak zjem Ci ich tyle ile będę chciała!

- Chciałabyś!

- Zgadłeś, chcę!- chłopak mi już nie odpowiedział. Szybko poszłam się ubrać. Zdziwił mnie fakt, że brunet nie ma kaca. Przeważnie bywa tak, że ja mogę pić ile chcę i co chce i nic mi nie będzie, a on jak ma gorszy dzień to ma kaca spowodowanego dwoma piwami. Wykorzystałam to, że mam dziś wolne i ubrałam się w miętowe spodnie i czarną koszulkę. Do tego założyłam miętowe kolczyki w kształcie serduszek i dwie bransoletki (jedną miętową, a drugą czarną).

Weszłam do kuchni ubrana i zauważyłam, a raczej usłyszałam, że Jacob zaczął śpiewać podczas gotowania. Od razu rozpoznałam ten utwór, gdyż nałogowo słuchałam jeszcze miesiąc temu. Say You Won't Let Go od James'a Arthur'a. Cicho usiadłam przy stole w kuchni i przymykając oczy wysłuchałam się w głos przyjaciela. Muszę przyznać, że świetnie mu idzie i dorównuje oryginałowi.

- Widzę, że Ci się spodobało.- powiedział wesołym głosem stawiając obok mnie dwa talerze.

- Nie wiedziałam, że umiesz śpiewać.- spojrzałam na niego szczerze się uśmiechając.

- Ponoć śpiewać każdy może trochę lepiej lub trochę gorzej.- cicho się zaśmiał, a ja razem z nim.

- Smacznego.- powiedział podając mi widelec.

- Dziękuję i nawzajem.- nalałam nam soku i zaczęłam jeść- Nie dość, że ładnie śpiewasz to jeszcze dobrze gotujesz.

- Naleśniki chyba każdy umie robić.

- Scott raz prawie spalił kuchnię robiąc naleśniki.

- Jaja sobie robisz.

- Nie, serio mówię, ale jak coś to nie wiesz tego ode mnie.

- Spoko. Masz dzisiaj wolne?

- Tak. Czemu pytasz?

- Bo wiesz...- Jacob wyraźnie się zmieszał- Ja też mam dziś wolne i może byśmy gdzieś razem poszli?

- To może zadzwonię po Williams'a to byśmy poszli.

- Nie o to mi chodzi. Chciał bym pójść z Tobą. Tylko Ty i ja. Sami.- nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Pytał mnie nie raz czy gdzieś byśmy nie wyszli razem, ale wtedy było widać, że było to czysto koleżeńskie, a teraz było inaczej. Momentalnie mi się przypomniało, że w plecaku mam tego glutka ze statku.

- Możemy pójść, ale pod warunkiem, że mi pomożesz w jednej rzeczy.

- Co znowu wymyśliłaś?

- Nic.- wyciągnęłam kapsułę z glutkiem na stół, a Black spojrzał się na nią przerażony.

- Czy Ty ją ukradłaś?

- Nie powiedziała bym tak. Raczej pożyczyłam na czas nieokreślony.

- Musimy to oddać jak najszybciej.

- Nic nie musimy. Ty wziąłeś dokumenty, ja wzięłam jeden z paru. Nie skapną się. Jeśli dalej będziesz tak panikował to nigdzie nie idę.- brunet trochę się uspokoił.

- Może zrobimy tak, że ja się nie będę czepiał tego czegoś, a jak się skapną, że nie ma tego to coś wymyślę w naszej obronie.

- Okey. Niech Ci będzie.

Symbiont i jaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz