4. Wypadek

661 21 9
                                    

Shelby pov.

Ubrałam czarne szpilki by wyjść na niby randkę z Jacob'em. Nawet nie wiem czy mogę to tak nazwać bo mi się nawet przebierać nie chciało i wiem, że jestem leniwa. Te same miętowe spodnie i ta sama czarna koszulka oraz czarne szpilki do tego.

- To może gdzieś pojedziemy?- spytał chłopak.

- Twój Land-Rover stoi pod jednostką, a mojego auta Ci nie dam prowadzić.

- Czemu?

- Bo na pierwszym lepszym zakręcie wypadniesz z drogi.

- Sam no....

- Nie, to mój Mustang.- wsiadłam za kierownicę srebrnego Ford'a Shelby (zdjęcie powyżej). Jacob usiadł na miejscu pasażera ze smutną miną szczeniaczka.

- Czemu nie dasz mi nim prowadzić?

- Bo jesteś przyzwyczajony do napędu 4x4 swojego Land-Rover'a Defender'a 110. Poza tym Pasio ma swój charakter, którego nie okiełznasz.

- Jaki znowu Pasio do cholery? I jaki znowu charakter?- spojrzał na mnie jak na wariatkę.

- No moje auto to Pasio, a że każdy Mustang, nawet ten przerobiony, jest narywisty to wiesz.

- Czemu akurat Pasio?

- Bo jest w paski i Mustang to rodzaj męski. To gdzie jedziemy?

- Nie wiem. Możemy na chwilę do mnie podjechać i może pojedziemy na tą polankę nieopodal gór.

- Jestem za.- skierowałam się w stronę jego mieszkania nucąc piosenki z radia. Zaczęła lecieć piosenka z Transformers TLK (the last knight- ostatni rycerz), Torches od X Ambassadors. Zaczęłam ją cicho śpiewać stukając delikatnie palcami w kierownicę w rytm piosenki. Nawet nie wiem kiedy mój towarzysz wyłączył radio. Skończyłam śpiewać, gdy się zorientowałam, że głos wokalisty mi nie towarzyszy, czyli jakieś parę słów przed zakończeniem piosenki.

- Co Ty na to żebyśmy kiedyś zaśpiewali tylko we dwoje jakąś piosenkę?- zaproponował.

- Czemu pytasz?

- Ty ślicznie śpiewasz, ja lubię śpiewać i może nawet to jakoś spoko wyjdzie.

- A masz jakąś propozycję?- spytałam sama nie mając pomysłu co moglibyśmy zaśpiewać.

- Może "Nie zmieniajmy nic"?

- No, ale ja nie chce nic zmieniać.

- To tytuł piosenki jest.- z cichym śmiechem wyszedł z auta, gdy zaparkowałam pod jego blokiem. Wsłuchałam się w informacje lecące z radia, które ponownie włączyłam. Okazało się, że jedyna asfaltowa droga, którą moglibyśmy się dostać na polane została zablokowana z powodu wypadku. Więc albo jedziemy autem Jacob'a albo jedziemy gdzie indziej. Po jakiś 10 minutach mężczyzna wrócił z koszem.

- Dłużej się nie dało?- spytałam rozbawiona.

- Dało się, ale nie chciałem żebyś się niecierpliwiła.

- Jak słodko. Uważaj, bo zacznę rzygać tęczą.

- Masz coś do mnie?

- Tak, szacunek jak do starszej osoby i to, że powinieneś wszystko szybciej robić. Ja w 10 minut wyszukuje się do pracy po obudzeniu się.

- Jeszcze coś?

- Tak. Albo jedziemy gdzieś indziej albo bierzemy twój samochód, bo moim autem nie dojedziemy nad tą polane, gdyż był wypadek i droga jest zablokowana.

- Bierzemy moje auto. Będzie ciekawie. Zobaczysz.

- No dobrze.- skierowałam auto w stronę jednostki.

- Może dzisiaj będziesz spała u mnie, hm? Sprawdziłem grafik na jutro i się okazało, że jutro nasza jednostka ma wolne.

- Jeśli tak jest to mi to nie przeszkadza. Tak z ciekawości to wiesz, kto jutro przejmie nasze obowiązki?

- Jedna z damskich jednostek.

- Oj będzie ciekawie.- uśmiechnęłam się mimowolnie.

Symbiont i jaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz