Shelby pov.
Ubrałam czarne szpilki by wyjść na niby randkę z Jacob'em. Nawet nie wiem czy mogę to tak nazwać bo mi się nawet przebierać nie chciało i wiem, że jestem leniwa. Te same miętowe spodnie i ta sama czarna koszulka oraz czarne szpilki do tego.
- To może gdzieś pojedziemy?- spytał chłopak.
- Twój Land-Rover stoi pod jednostką, a mojego auta Ci nie dam prowadzić.
- Czemu?
- Bo na pierwszym lepszym zakręcie wypadniesz z drogi.
- Sam no....
- Nie, to mój Mustang.- wsiadłam za kierownicę srebrnego Ford'a Shelby (zdjęcie powyżej). Jacob usiadł na miejscu pasażera ze smutną miną szczeniaczka.
- Czemu nie dasz mi nim prowadzić?
- Bo jesteś przyzwyczajony do napędu 4x4 swojego Land-Rover'a Defender'a 110. Poza tym Pasio ma swój charakter, którego nie okiełznasz.
- Jaki znowu Pasio do cholery? I jaki znowu charakter?- spojrzał na mnie jak na wariatkę.
- No moje auto to Pasio, a że każdy Mustang, nawet ten przerobiony, jest narywisty to wiesz.
- Czemu akurat Pasio?
- Bo jest w paski i Mustang to rodzaj męski. To gdzie jedziemy?
- Nie wiem. Możemy na chwilę do mnie podjechać i może pojedziemy na tą polankę nieopodal gór.
- Jestem za.- skierowałam się w stronę jego mieszkania nucąc piosenki z radia. Zaczęła lecieć piosenka z Transformers TLK (the last knight- ostatni rycerz), Torches od X Ambassadors. Zaczęłam ją cicho śpiewać stukając delikatnie palcami w kierownicę w rytm piosenki. Nawet nie wiem kiedy mój towarzysz wyłączył radio. Skończyłam śpiewać, gdy się zorientowałam, że głos wokalisty mi nie towarzyszy, czyli jakieś parę słów przed zakończeniem piosenki.
- Co Ty na to żebyśmy kiedyś zaśpiewali tylko we dwoje jakąś piosenkę?- zaproponował.
- Czemu pytasz?
- Ty ślicznie śpiewasz, ja lubię śpiewać i może nawet to jakoś spoko wyjdzie.
- A masz jakąś propozycję?- spytałam sama nie mając pomysłu co moglibyśmy zaśpiewać.
- Może "Nie zmieniajmy nic"?
- No, ale ja nie chce nic zmieniać.
- To tytuł piosenki jest.- z cichym śmiechem wyszedł z auta, gdy zaparkowałam pod jego blokiem. Wsłuchałam się w informacje lecące z radia, które ponownie włączyłam. Okazało się, że jedyna asfaltowa droga, którą moglibyśmy się dostać na polane została zablokowana z powodu wypadku. Więc albo jedziemy autem Jacob'a albo jedziemy gdzie indziej. Po jakiś 10 minutach mężczyzna wrócił z koszem.
- Dłużej się nie dało?- spytałam rozbawiona.
- Dało się, ale nie chciałem żebyś się niecierpliwiła.
- Jak słodko. Uważaj, bo zacznę rzygać tęczą.
- Masz coś do mnie?
- Tak, szacunek jak do starszej osoby i to, że powinieneś wszystko szybciej robić. Ja w 10 minut wyszukuje się do pracy po obudzeniu się.
- Jeszcze coś?
- Tak. Albo jedziemy gdzieś indziej albo bierzemy twój samochód, bo moim autem nie dojedziemy nad tą polane, gdyż był wypadek i droga jest zablokowana.
- Bierzemy moje auto. Będzie ciekawie. Zobaczysz.
- No dobrze.- skierowałam auto w stronę jednostki.
- Może dzisiaj będziesz spała u mnie, hm? Sprawdziłem grafik na jutro i się okazało, że jutro nasza jednostka ma wolne.
- Jeśli tak jest to mi to nie przeszkadza. Tak z ciekawości to wiesz, kto jutro przejmie nasze obowiązki?
- Jedna z damskich jednostek.
- Oj będzie ciekawie.- uśmiechnęłam się mimowolnie.
CZYTASZ
Symbiont i ja
Fiksi IlmiahSamantha Shelby pracuje w wojsku. Rzadko walczy na froncie lecz często szkoli nowych rekrutów, ale zdarza się jej zabezpieczać tereny po katastrofach. Pewnego dnia została wezwana na miejsce, w którym rozbił się statek kosmiczny. Czy coś się zmieni...