VIII

570 35 23
                                    


Witajcie!
Wracam do Kruczej Miłości po 4 latach. Wiem, można mnie zbluzgać, obrzucić pomidorami i tak dalej. Wiele razy zapowiadałam w tamtym okresie, że wrócę do tego opowiadania. W końcu mi się udało, bo cały czas siedziało mi w głowie. Teraz ruszam na powrót z nim i mam nadzieję, że dam radę je doprowadzić do końca. Przyznaję, że w sumie ta seria jest dla mnie w pewien sposób ulubioną i na pewno ją ukończę i może wtedy poprawie początkowe rozdziały.
Zresztą chyba przez jakiś czas będę chyba wrzucać właśnie tą serię ze względu, że mam całość na laptopie i moja dalej mało sprawna ręka nie cierpi wtedy aż tak. Wszystkie zmiany planowe możecie śledzić na fp bloga.

___________________________________________________________________________



    Najmłodszy żyjący członek sławnego niegdyś klanu Uchiha leżał w rezydencji, w której mieszkał kiedyś z kompletną rodziną. Nie potrafił usnąć, więc teraz przyglądał się gładkiej strukturze sufitu. Blask księżyca padał na jego bladą twarz, wkradając się przez okno. Dużo od ostatniego spotkania z Itachim rozmyślał. Wspominał też przy tym mimowolnie czas, gdy wraz ze starszym bratem byli normalnym, szczęśliwym rodzeństwem. To wszystko utwierdzało Sasuke w przekonaniu, że gdzieś wewnątrz siebie pragnął mieć jakąś namiastkę rodziny. Czuł także, że byłby w stanie nawet wybaczyć w pewnym stopniu okropne morderstwo z przeszłości.

Pragnął odzyskać jedyną najbliższą więź rodzinną, jaka mu pozostała i spróbować odbudować ich relacje w jakimś stopniu. Wcześniej nawet bardziej zaślepiony wizją i chęcią zemsty miał takie chwile w swoim życiu, gdy pragnął, aby jego starszy brat mógł być przy nim. Zawsze jakaś część jego nie potrafiła go całkowicie skreślić, pomimo czynu jakiego się dopuścił. A teraz całkowicie przeważyła znajdującą się w nim rządzę zemsty i nienawiść. Do tego jeszcze chciał wiedzieć czy historia, którą przedstawił mu Danzou jest prawdziwa. Potwierdzić mogła to na ironię tylko osoba, co do współpracy z nim skora nie była wcale. Czuł się dosyć mocno zagubiony przez to wszystko. Miał totalny mętlik w głowie, a nawet i w sercu. Nie miał pojęcia jak powinien postępować. W co powinien wierzyć i jaki cel realizować. Chciał w końcu wiedzieć co jest prawdą.

    Przymknął oczy od niechcenia wspominając moment, w którym to Itachi zamordował ich rodziców. Miał wrażenie, jakby to działo się na jego oczach po raz kolejny. Zwykle towarzyszyły temu odczuciu nagła fala gniewu, lecz tym razem nic takiego się nie zdarzyło. Czuł się, jakby bardziej się już z tym pogodził, choć pewnie brzmiało to absurdalnie, ale tak się chyba stało.

Otworzył oczy i obrócił się na bok, w stronę okna, spoglądając na księżyc. Jego myśli nadal natrętnie krążyły wokół Itachiego. Zastanawiał się czy on także czasem o nim myśli, co robi i czy kiedykolwiek go kochał, jako młodszego brata.

Pokręcił głową i opadł znowu na plecy, stwierdzając przy tym, że jego myśli zaczynają być dosyć przygnębiające. Nie mógł jednak nic na to poradzić. Trudno było mu sobie wyobrazić, aby jego starszy brat jedynie udawał, że Sasuke jest dla niego w jakiś sposób wyjątkowy. Umysł przypomniał mu ich wspólnie spędzane chwile, gdy spędzali je na zabawie albo wspólnych treningach. Poczuł nieprzyjemne ukłucie, bo do jego głowy przeniknęła nieprzyjemna myśl – to wszystko może być nieprawdą.

Zacisnął lekko dłoń na pościeli. Dłuższą chwilę naprawdę obawiał się, że ta myśl może być prawdą. W końcu jednak zwalczył rozważanie tego i odrzucił ten scenariusz, kręcąc nieco gwałtownie głową. Nawet on nie mógłby być tak bezduszny. Ludzie, pomimo wszelkich starań nie są w stanie być całkowicie, niczym pozbawione uczuć narzędzia.

Krucza MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz