Stałem przed lustrem, przymierzając co chwilę kolejne garnitury, przy każdym krzywiąc się, bo wiecznie coś było nie tak. A to coś było za długie, a to gdzieś mnie gniotło, a jak już myślałem, że ten granatowy będzie w porządku - okazało się, że odpadł mu guzik od marynarki.
Bycie idealistą i brak umiejętności szycia, chociażby w stopniu zwykłego doszycia guzika, zdecydowanie utrudniały mi życie.
- Mam dość – stwierdziłem, patrząc na Zayna błagalnie, żeby mi jakoś pomógł, zamiast leżeć na moim łóżku i przeglądać social media, tylko raz na jakiś czas zerkając i rzucając jakimś komentarzem, gdy potrzebowałem rady.
- Przecież wyglądasz dobrze – odparł, lustrując mnie wzrokiem od góry do dołu – Tylko zawiąż krawat. Pamiętasz jeszcze, jak to się robi? – parsknął śmiechem.
Przewróciłem oczami.
- Bardzo śmieszne. To bankiet, tam będą wszyscy szefowie wszystkich jebanych korporacji w Kanadzie, jestem tego pewien.
- Dramatyzujesz – stwierdził, pisząc coś na swoim telefonie – Na pewno żaden z nich nie będzie sprawdzał, jakiej marki jest twój garniak.
- Oj, zdziwiłbyś się – prychnąłem – Mogłem zamiast ciebie zaprosić Liama, on by mi na pewno lepiej doradził – udałem obrażonego.
Zayn spojrzał na mnie, jak na idiotę.
- Przecież mogłeś zaprosić nas obu.
- Żebyście mi się zaczęli pieprzyć na moim łóżku?! – krzyknąłem oburzony – Nigdy w życiu.
- Zazdrościsz, bo przynajmniej mamy się z kim pieprzyć – zmierzył mnie wzrokiem, śmiejąc się i wrócił do pisania SMS-a.
Zacząłem grzebać w szafie głębiej. Cholera, dlaczego nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby tam posprzątać? Byłoby mi teraz o wiele łatwiej.
- A może ten? – wysunąłem głowę z szafy, trzymając w ręce wieszak z czarnym, obcisłym garniturem. Zayn spojrzał na niego z początku obojętnie, jednak po chwili zerknął jeszcze raz z podekscytowaniem.
- Ty, no – przyznał, lustrując wzrokiem satynowy materiał. Zacząłem niemal skakać z radości, że w końcu udało mi się znaleźć coś dobrego i po chwili wróciłem do środka, ubrany w to, co znalazłem.
Podszedłem do lustra i od razu zauważyłem, jak dobrze czarny garnitur na mnie leży. Podkreślał mi nie tylko talię, ale też tyłek, co było zdecydowanie na plus.
- Biorę go – zdecydowałem z zadowolonym uśmieszkiem.
I w ten sposób wylądowałem w bardzo ładnym garniturze na jeszcze ładniejszym, a raczej - luksusowym - bankiecie, na który zaprosiła mnie pani Styles po tym, jak przeprosiłem ją, że nie zjawiałem się w pracy tyle czasu.
Na szczęście Anne nie miała mi tego za złe - zrozumiała, że nie najlepiej się czułem i w dodatku zaproponowała, żebym zaszczycił ich swoją obecnością na biznesowym przyjęciu, które wyprawiali w swojej willi co roku na cześć udanych zbiorów i zysków z winiarni.
A ja oczywiście się zgodziłem - nie dlatego, że lubiłem takie imprezy. Nienawidziłem ich tak bardzo, że jakby ktoś kazał mi tam iść jeszcze kilka miesięcy temu, zaśmiałbym mu się w twarz. Jednak to była dla mnie okazja, żeby zobaczyć Harry'ego i przy okazji chociażby spróbować wszystko naprawić.
Tak więc skończyłem wałęsając się pomiędzy dostojnymi właścicielami Bóg wie jakich firm czy nieruchomości, ubranych w garnitury Toma Forda i popijających wino, które na pierwszy rzut oka wyglądało jak Moet & Chandon. Co w pewnym sensie mnie przerażało, ale tylko trochę.

CZYTASZ
For Your Eyes Only | Larry Stylinson
FanfictionLouis Tomlinson jest dwudziestojednoletnim miłośnikiem imprez, który nie potrafi się ustatkować i cały czas bawi się za pieniądze ojca, który jest słynnym lekarzem, leczącym trudne przypadki. Pewnego dnia cierpliwość jego ojca się kończy, dlatego w...