Rozdział VI

354 36 27
                                    

Mijały dni, tygodnie, aż w końcu nikt nawet nie zdążył zauważyć, jak lipiec powoli dobiegał końca. Miasteczko żyło wciąż tym samym, odwiecznym trybem - poranne promienie słońca budziły do życia hordy nastolatków, odbijały się na maskach samochodów mytych przez facetów bez koszulek, dziewczęta chodziły w tenisowych spódniczkach, a zapachy Chloe i Chanel mieszały się z wonią dymu z ich cienkich, miętowych papierosów.

Południa były upalne. Chyba żadne żyjące pokolenie nie pamiętało, żeby w Kanadzie lato było kiedykolwiek tak gorące. A przynajmniej tak mi się wydawało. Moi znajomi jeździli na wakacje, a ja spędzałem całe dnie u Harry'ego, opalając się, pływając, pijąc drinki lub po prostu rozmawiając z chłopakiem.

Z biegiem czasu nasza relacja nabrała odrobinę bardziej przyjacielskiego charakteru. Może nie była ona w żadnym stopniu podobna do przyjaźni, jaka była między mną a Zaynem, czy Liamem. Właściwie, nie potrafiłem do końca określić, jaka była. W każdym razie, przebywanie z Harrym nie nudziło mnie tak, jak na początku. Właściwie mógłbym nawet powiedzieć, że lubiłem nasze długie rozmowy o życiu, o pogodzie, o dzieciństwie, o marzeniach, czy planach na przyszłość. Opowiedziałem mu o moich znajomych, o imprezach i problemach z prawem, które miałem. O wszystkim, co kiedykolwiek mnie dręczyło, a nawet o mamie. Wydawało mi się, że nikt nigdy nie słuchał mnie z takim zapałem - z zamyśleniem i delikatnie zmarszczonymi brwiami jakby odczytując każde uczucie z ruchów mojej twarzy, każde słowo z moich ust.

On też często mówił. O życiu, o przemyśleniach, które ma, a najczęściej o pięknie świata, który go otacza. Opisując to wszystko, zdawał się nie dostrzegać w niczym wad - w świecie, w życiu, a nawet w ludziach. Nawet, jeśli dostrzegał, wszystko przyćmiewały zalety, na które zwracał uwagę o wiele bardziej, wypiętrzając je i sprawiając, że inni też zaczynali je zauważać. I choć wtedy bym się nie przyznał, prawda była taka, że ja również.

I w końcu, pewnego dnia, Harry nawet prawie przyznał mi się, dlaczego wciąż maluje pejzaż oceanu.

Leżeliśmy wtedy na trawie pod wierzbą płaczącą. Harry pokazał mi to miejsce, twierdząc, że jest jednym z jego ulubionych i zawsze przychodził tam, żeby pomyśleć. Świat wokół wydawał się nie istnieć, kiedy otaczały nas chmary opadających na ziemię gałązek z liśćmi, a między nimi przedzierały się jedynie fragmenty lazurowego nieba i promienie palącego słońca.

- Jakie jest twoje największe marzenie, Louis Tomlinson? – spytał jakby oficjalnie, tym swoim wyniosłym, marzycielskim tonem, który jednocześnie mnie fascynował, co czasem działał na nerwy.

Zmarszczyłem brwi, jakby nadto skupiając się na tym, jak szybko chmury przelatują po niebie. Zdawały się niemal pędzić, a dla mnie, jako osoby patrzącej z dołu, wydawało się to niedorzeczne. Dlaczego się tak spieszyły? Co je goniło? Czy świat, na który patrzyły z góry, nie był wystarczająco piękny, żeby zatrzymać się i podziwiać go bez reszty?

Kurwa - pomyślałem, bawiąc się liśćmi wierzby opadającymi mi niemal na twarz. - Dlaczego zaczynam gadać jak Harry? Zaraz jeszcze pomyślę, że ludzie są jak chmury. 

Odwróciłem głowę w stronę chłopaka leżącego obok mnie, zdając sobie sprawę, że zadał pytanie. I że prawdopodobnie było ono skierowane do mnie, zważywszy na fakt, że byliśmy sami. Chociaż, z drugiej strony, już nie raz złapałem Harry'ego na rozmawianiu z ptakami, czy kwiatkami. Nic szczególnie niezwykłego w jego przypadku.

- Marzenie? – powtórzyłem, mimo że doskonale usłyszałem, o co pyta. Naprawdę się wtedy zamyśliłem, bo zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy o tym nie myślałem.

Było to dziwne i dobrze o tym wiedziałem, zwłaszcza, że Harry lustrował wzrokiem moją twarz, a ja nie miałem pomysłu, co mu odpowiedzieć. Czułem się w pewnym sensie winny, wiedząc, że się rozczaruje. Nie byłem ciekawym człowiekiem, za którego mnie uważał. Żyłem chwilą i nie myślałem o takich rzeczach jak śpiew ptaków, czy marzenia. Były dla mnie odległe, raczej starałem się zawsze twardo stąpać po ziemi.

For Your Eyes Only | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz