~11~

676 45 7
                                    

Nie będąc sobą
Jesteś nikim

- Nie dam rady. - Powiedziałam patrząc na swoje odbicie w lustrze stojąc na zapleczu audytorium. Razem z Chris'em mieliśmy otwierać całą uroczystość. Dzisiaj od rana miałam wątpliwości, czy pojawić się w szkole. Bałam się, że ktoś po tym występie może mnie wyśmiać. Nie potrzebowałam być pośmiewiskiem dla całej społeczności szkolnej. Wiem, że potrafię pięknie śpiewać, jak każda syrena, ale nie chcę tego udowadniać przed całą szkołą. Lubię być cichą myszką.
W odbiciu lustra zaraz za mną pojawił się Chris. Wysoki chłopak wyglądał świetnie w białej koszuli, granatowej marynarce i ciemnych jeansach. Jego blond włosy jak zawsze były w nieładzie, ale dodawały mu elegancji i dostojności. Ja sama odwaliłam się jak na wesele. Czarna obcisła sukienka przed kolano, tego samego koloru wysokie szpilki i czerwone usta. Włosy zakręciłam w lekkie fale, przez co moja twarz wydawała się o wiele szczuplejsza.
Chłopak patrząc na moje odbicie, objął mnie za ramiona, aż przeszedł mnie dreszcz. W pierwszym momencie miałam ochotę się odsunąć, ale ten gest był dziwnie kojący. Jeszcze miesiąc temu nie pozwoliła bym, żeby ktoś w ten sposób się ze mną obchodził, ale przed te kilka tygodni, gdy spotykaliśmy się na potajemnych próbach, bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Mogłabym nawet stwierdzić, że chłopak jest moim pierwszym w życiu przyjacielem. Co prawda dalej nic o mnie nie wie, ale jako jedyny uważa, że nie jestem dziwna.
- Clary... Oczywiście, że dasz radę. Jesteś świetna, więc nie masz się czego bać. Poza tym... Nie rozpoznają cię. Mamy być niezapowiedzianą niespodzianką. - Powiedział spokojnie chłopak odwracając mnie w swoją stronę. Patrzył mi głęboko w oczy, a później delikatnie przytulił, żeby dodać otuchy. Wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się niepewnie do chłopaka.
- Masz rację... Zawiążesz maskę? - Zapytałam z uśmiechem i sięgnęłam po maskę wenecką, która leżała niedaleko na stoliku. Była cała zrobiona z czarnej koronki i w kilku miejscach miała doszyte srebrne diamenciki. W całym stroju wyglądałam jakbym szła na bal maskowy, a ten element dodawał mi tajemniczości. Na ten pomysł wpadł Chris, który stwierdził, że mamy zrobić jedynie show, a maski tylko utrudnią rozpoznanie nas. Chłopak nałożył jednolitą, matową, czarną maskę, która była dopasowana idealnie do jego twarzy.
Nerwowo poprawiłam włosy ostatni raz spoglądając w lustro i wzięłam głęboki oddech. Strasznie się stresowałam całą tą sytuacją, bo był to mój pierwszy publiczny występ na taką skalę. Chociaż mogłam mieć pewność o czystości dźwięków, które będę śpiewać, to i tak towarzyszyło mi dziwne uczucie, że ten dzień się dobrze nie skończy.
- Już czas. - Stwierdził chłopak otwierając drzwi od naszego pokoju przygotowawczego.
Wyszliśmy na korytarz, a później za kulisy sceny, gdzie czekał na nas pan Harris.
- Wyglądacie cudownie! Tylko się nie stresujcie, wdech, wydech... Tylko spokojnie... - Nie jestem pewna, kto z naszej trójki najbardziej się przejmuje występem. Ja, czy nauczyciel, który wygląda jakby miał zaraz zemdleć.
Na widowni panował gwar i głośne rozmowy. Plan był taki, że mieliśmy wyjść bez żadnej zapowiedzi i swoim występem uciszyć lekko publiczność, jednocześnie rozpoczynając całą akademię.
-No już, zaczynajcie. - Szepnął wychowawca, a ja spojrzałam na Chris'a. Ten jedynie puścił do mnie oczko i szeroko się uśmiechnął. Odwzajemniłam ten gest, a chłopak wyszedł na scenę. Gwar delikatnie ucichł, a ja patrzyłam na Chris'a zza kurtyny.
Pewnym krokiem podszedł do fortepianu stojącego na środku sceny i zaczął grać melodię "We don't talk anymore". Sala ucichła, a kiedy zaczął śpiewać, wszyscy wpatrywali się w niego jak w obrazek. Ja również.
-We don't talk anymore, we don't talk anymore/We don't talk anymore, like we used to do - Jego melodyjny głos rozchodził się po sali i mogłabym przysiąc, że hipnotyzował.
-

We don't love anymore/What was all of it for?/Oh, we don't talk anymore, like we used to do - Na swoją kwestię zaczęłam powoli wychodzić zza kurtyny i podchodzić do chłopaka, który wpatrywał się we mnie z taką intensywnością, jakbyśmy byli tu sami.
Może to głupie, ale naprawdę ten występ był dla mnie niezwykle intymny. Cały stres związany z występem, myśli, że mogę zostać wyśmiana i że właśnie występuje przed całą szkołą, nagle zniknęły. Liczyliśmy się tylko my dwoje.
Kiedy byłam zaledwie metr od chłopaka czułam dziwną energię między naszą dwójką. Podeszłam bliżej i delikatnie dotknęłam jego ramienia. Wyczułam jak jego mięśnie się spinają, ale nie byłam pewna, czy to przez mój gest, czy przez to, że wciąż grał melodię.
Ostatni wspólny fragment śpiewaliśmy patrząc sobie w oczy, a nasze twarze były zaledwie kilkanaście centymetrów od siebie, bo oparłam się łokciami o fortepian.
Gdy Chris zagrał ostatnie dźwięki, przez chwilę była wręcz idealna cisza. Miałam wrażenie, że ludzie na publiczności wstrzymali oddech, oczekując kontynuacji show.
Kiedy doszło do mnie, że wciąż jesteśmy na scenie, oderwałam zmieszana wzrok od oczu Chris'a. Delikatnie się ukloniliśmy i wtedy rozbrzmiała salwa braw. Przez światła reflektorów mogłam dostrzec jedynie, że kilka osób nawet oddawało owacje na stojąco.
Ukloniliśmy się jeszcze raz i szybkim krokiem uciekliśmy za kulisy.
- O matko! Nie mogę mogę uwierzyć, że nam się udało! - Krzyknęłam zachwycona tym, że się odważyłam.
- Byłaś świetna! Jestem z ciebie taki dumny! - Powiedział radośnie, trzymając mnie za ramiona. Byłam taka radosna, że w ostatnim momencie nie ztchórzyłam.
- Grałeś cudownie i... - Nie zdążyłam dokończyć, bo Chris zrobił coś, czego się nie spodziewałam.
Położył ręce na mojej twarzy, przyciągnął ją i złączył nasze usta. W pierwszym momencie byłam tak zaskoczona, że nie wiedziałam co robić. Jednak po chwili delikatnie zaczęłam oddawać ten gest. W tych szpilkach, mimo trochę wyższego wzrostu, chłopak wciąż musiał się nachylić.
Dopiero po kilkunastu sekundach doszło do mnie co się dzieje. Przecież nie mogę czuć nic do nikogo...
Nagle odsunęłam się jak poparzona od chłopaka i odruchowo go spoliczkowałam. Ten złapał się za policzek bardziej z zaskoczenia, niż bólu i patrzył na mnie chcąc wyczytać z twarzy o co chodzi.
- Clary ja... - Nie dokończył, bo uciekłam. Po drodze zerwałam swoją maskę i zamknęłam się w naszym pokoju przygotowawczym. Siadłam na podłodze przy drzwiach i próbowałam się uspokoić. Wiem, że normalna dziewczyna chciałaby być na moim miejscu, ale przecież ja nie jestem normalna. Jestem pół syreną i nie mogę sobie pozwolić na związek.
- Clary... Clary daj mi się wytłumaczyć. Przepraszam, nie powinienem był cię całować. Tylko... Naprawdę mi się podobasz i proszę daj mi szansę... Otwórz i porozmawiajmy... - usłyszałam słowa Chris'a zza drzwi i nie wytrzymałam. Zaczęłam płakać rzewnymi łzami, bo miałam żal do siebie. Dlaczego nie mogę być taka jak inni? Przecież gdyby wiedział całą prawdę... Nie, nie mogę sobie na to pozwolić. Muszę chronić swoją rodzinę i siebie.
Wyciągnęłam telefon i napisałam wiadomość do mamy, żeby po mnie przyjechała. Nie miałam ochoty zostawać na dalszą część akademii.
Wzięłam głęboki oddech i chusteczką trochę naprawiłam swój makijaż, który się rozmazał od łez. Szybko przebrałam się z sukienki w zwykłe jeansy i szarą bluzę. Na stopy nałożyłam czarne trampki.
Nie wychodziłam z pokoju dopóki nie dostałam wiadomości, że już czeka pod szkołą. Nie chciałam się konfrontować z Chris'em, bo nie byłabym w stanie spojrzeć mu w oczy. Chociaż wiedziałam, że wciąż czeka pod drzwiami, nie chciałam wytłumaczyć mu swojego zachwiania. Nie wiem co miałabym mu powiedzieć.
Gdy dostałam wiadomość od rodzicielki, swoje rzeczy spakowałam w torbę i naciągnęłam kaptur na głowę. Miałam złudną nadzieję, że Chris nie będzie zwracać na mnie uwagi i uda się szybko wyjść ze szkoły. Nadzieja matką głupich.
- Clary naprawdę przepraszam. Nie powinienem był... - złapał mnie za nadgarstek i obrócił w swoją stronę. Usilnie mocno wpatrywałam się w swoje buty, ale ten podniósł mój podbródek, żebym mogła na niego spojrzeć. I to był błąd.
W jego oczach zauważyłam takie poczucie winy i ból, że pękło mi serce. Nie powinien czuć się winny przez to, że nie mogę nawiązywać z nikim bliskiej relacji.
Nie mogąc znieść tego widoku, wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam w stronę wyjścia ze szkoły.
Tam na parkingu czekała już mama w samochodzie. Rzuciłam torbę na tylne siedzenie i siadłam na miejscu pasażera. Chciałam po prostu znaleźć się w domu.
- Kochanie, kto to? - Zapytała mama wskazując ruchem głowy wejście do szkoły. Spojrzałam w tamtą stronę i dopiero teraz zauważyłam panią Rossalię rozmawiającą z jakąś uczennicą, najprawdopodobniej o jej wypracowaniu, bo trzymała jakieś papiery w dłoni.
- Nasza nowa nauczycielka biologii. Możemy już jechać? Źle się czuje. - Poprosiłam zdejmując kaptur. Mama spojrzała na mnie wzrokiem, którego nie mogłam rozszyfrować i odpaliła auto.

------------------------

Chyba powinnam się wytłumaczyć, dlaczego tak długo nic nie wrzucałam...
Chciałam najpierw bardzo przeprosić za moją nieobecność, bo wiem, że wiele osób czekało na dalsze losy Clary i Chris'a.
Moja nieobecność jest spowodowana głównie studiami, bo jeśli ktoś podjął się kierunku tak wymagającego nauki jak Biotechnologia, to musi spędzać naprawdę dużo czasu na siedzenie w książkach.
Do tego dodatkowo jeszcze tańczę w zespole i trzy razy w tygodniu mam próby, koncerty i innego typu występy. Przepraszam jeszcze raz i mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
W najbliższym czasie jak tylko skończę sesję postaram się pisać bardziej regularnie, ale nic nie obiecuję, bo może wyjść różnie. Dołożę wszelkich starań, by rozdziały były jak najczęściej.
Nie spodziewałam się, że losy Clary i Chris'a będą dla was tak fascynujące, że w momencie gdy piszę tą notatkę, opowiadanie jest 1 #opowiadanie, za co wam bardzo dziękuję!

Dziękuję za wszelkie komentarze, głosy i życzę miłego dnia! :*

Moja mała, mokra tajemnicaWhere stories live. Discover now