I podpalę nawet piekło,
Żeby znów znaleźć się w twoich ramionachZ Chris'em spotykałam się dwa razy w tygodniu po szkole, żeby móc poćwiczyć. Szczerze wydawał się bardzo sympatyczny i przede wszystkim nie nachalny. Szanował moje zdanie i to, że nie chce o sobie mówić. On w sumie też nie był za bardzo wylewny, za to jego siostra kochała opowiadać o swojej szkole i przebywać z nami na próbach. Urocze dziecko, naprawdę.
Jednak w szkole nasze relacje zmieniały się nie do poznania. Mogliśmy poprzedniego dnia żartować cały wieczór, a wśród ludzi udawać, że się nie znamy. Tak było lepiej. Dla niego, bo nie był kojarzony z wariatką, a dla mnie, bo mogłam zachować swój upragniony spokój.
Był piątek. Ubrana w czarną spódniczkę i beżową koszule wysiadłam z samochodu mojego ojca, który jak zawsze podwoził mnie przed pracą.
- Powodzenia dzisiaj na sprawdzianie, skarbie. I napisz jak ci poszło. - Powiedział jeszcze uchylając okno swojego czarnego BMW.
- Uczyłam się tyle z geografii, że chyba sama popełnię harakiri, jeśli nie dostanę piątki. - Zażartowałam i pożegnałam się z ojcem.
Dzisiaj wyjątkowo od kilku dni postanowiłam się ładnie ubrać, ale to tylko dlatego, że w cieniu było jakieś trzydzieści stopni i ugotowałabym się w długich spodniach i bluzie.
Weszłam do szkoły i jak zawsze szłam w stronę swojej szafki. Przy oknie minęłam Chris'a i Alex'a, ale oni zdawali się mnie nie zauważyć. I bardzo dobrze. Chciałabym być niewidzialna w tej szkole.
- Hej mała! - Usłyszałam za sobą głos, ale zignorowałam go, tylko kurczowo zacisnęłam dłonie na pasku od torebki.
Pospiesznie otworzyłam szafkę, mając nadzieję, że wołali do kogoś innego.
Jak bardzo byłam w błędzie.
Podeszło do mnie dwóch chłopaków z ostatniej klasy i zatorowało mi drogę, opierając się po moich obu stronach.
- Tatuś podwozi do szkoły najnowszym BMW, co? To pewnie daje ci też sporo hajsu... Co ty na to, żeby się z nami podzielić? - Zapytał ten po prawej, a mi serce stanęło do gardła.
- W sumie nie tylko to możesz nam dać... - Wyszeptał do ucha drugi i złapał mnie za tyłek. Wytrzeszczyłam oczy, ale ze strachu nie mogłam się ruszyć. Nie lubię, gdy ktoś narusza moją przestrzeń osobistą, dotyka mnie, a tym bardziej w ten sposób.
- D- dajcie mi spokój. - Wyjąkałam łamiącym się głosem. Do cholery, przecież nie mogą mi nic zrobić, jesteśmy w szkole, na środku korytarza!
- O myszka w końcu coś z siebie wykrztusiła. Myślałem, że jest niemową. - Zaśmiał się ten pierwszy odgarniając mi kosmyk włosów za ucho, a mi już naleciały łzy do oczu.
- Zostawcie ją, dla waszego dobra. - Usłyszałam głos za nami, a ci dwaj na chwilę ode mnie odeszli. Zamknęłam szafkę i powoli zaczęłam obracać się na nogach jak z waty.
Na przeciwko tamtych dryblasów stał Chris. Co prawda wzrostem był wyższy, ale jednak ich było dwóch. Poza tym gdzie do cholery są nauczyciele?! Przecież powinni jakoś zareagować!
- Obrońca ucieśnionych się znalazł. Jako nowy, chyba dawno w zęby nie dostałeś. - Warknał jeden z nich i złapał chłopaka za koszulkę przyciskając go do szafek. Jednak blondyn jedynie uśmiechnął się półgębkiem i zrobił coś, czego w życiu bym się po nim nie spodziewała. Z prędkością kobry królewskiej zrzucił ręce tamtego z siebie, uderzył pięścią w brzuch i wykręcił rękę mu tak, że stał przyciśnięty twarzą do szafek i syczał z boku. Jego przyjaciel najwyraźniej nie wiedział co zrobić w takiej sytuacji, bo cofnął się kilka kroków, żeby też nie dostać.
- Teraz posłuchaj mnie uważnie. Jeśli jeszcze raz zbliżycie się do Clary, połamie wam ręce, a jestem do tego zdolny. - Wysyczał przez zęby i jeszcze bardziej wykręcił rękę napastnika. Ten aż krzyknął z bólu. - A teraz wypad i nie wkurwiajcie mnie lepiej. - Dodał i puścił go oddalając się kilka kroków.
Dopiero teraz zauważyłam, że wśród uczniów zrobiliśmy nie małe zamieszanie i zebrało się kilku gapiów. Jeszcze mocniej zacisnęłam palce na torebce. Nienawidzę być w centrum uwagi...
- Chodź. - Szepnął do mnie Chris i pociągnął za rękę w stronę innego korytarza, na którym nie było aż tak dużo ludzi.
Trochę z szoku, a trochę ze strachu, co przed chwilą się stało, nie protestowałam. Zazwyczaj nie pozwalam, żeby ktokolwiek mnie ciągnął ale tym razem za bardzo się bałam. I tych dwóch typów, którzy na mnie napadli, i po części Chris'a. Nigdy nie widziałam, żeby był wobec kogokolwiek agresywny, a teraz...
- Nic ci nie jest? - Zapytał, kiedy stanęliśmy pod schodami na piętro. Z niepokojem spojrzałam na ściskany przez niego nadgarstek i chyba zrozumiał aluzję, bo zaraz mnie pościł. Cofnęłam się kilka kroków rozmasowując miejsce, które trzymał. - Przepraszam, nie chciałem tak mocno. - Powiedział już to z pokorą i smutkiem.
- Nic mi nie jest... - Wyznałam cicho, jednak na tyle wyraźnie, by chłopak mógł usłyszeć.
Blondyn zrobił krok w moją stronę, ale ja od razu się cofnęłam. Widząc to, jego oczy pociemniały i stały się... Smutne? Chyba tak.
- Clary... Przepraszam. Nie chcę, żebyś się mnie bała. Nie mogłem pozwolić, żeby tamci dwaj zabrali ci pieniądze, albo jeszcze coś gorszego. - Mówiąc to starał się być najdelikatniejszy jak mógł. Miał rację. Przecież tylko stanął w mojej obronie, a to oni zaczęli szarpaninę. Nie powinnam bać się osoby, która tylko mi pomogła.
- Dziękuję... Za pomoc. Nie dość, że jesteś człowiekiem orkiestrą to jeszcze ninją? - Na moje pytanie chłopak jedynie się zaśmiał.
- Nie... Po prostu... W poprzedniej szkole trochę się biłem i chodziłem na boks. Nic wielkiego, ale trzeba było umieć się bronić. - Wytłumaczył z wielkim uśmiechem na twarzy. Nigdy nie sądziłam, że ktoś może mieć tak ładny i szczery uśmiech... Czekaj, co? Nie, nie... Nie zapędzaj się Clary.
- No to... Dzięki jeszcze raz, ale chyba powinniśmy pójść na historię, jeśli nie chcemy, żeby pan Morgan wziął nas na celownik do odpytywań. - Powiedziałam zauważając która jest godzina. Historyk jest w klasie jeszcze przed dzwonkiem i każdy kto nie wejdzie do sali równo z alarmem, jest pytany na lekcji.
- Tak, masz rację... Za kolejną pałę, ojciec by mnie chyba wydziedziczył. - Zażartował i oboje poszliśmy na lekcje.
YOU ARE READING
Moja mała, mokra tajemnica
Fantasía*** - Umiesz dochować tajemnicy? To sprawa życia i śmierci.- Dziewczyna była nadzwyczaj zestresowana. Nie rozumiałem dlaczego przyszliśmy na plażę, skoro panicznie boi się wody. Nigdy się do niej nawet nie zbliżała, a teraz sama ustaliła miejsce sp...