Chodziła z jednego końca korytarza do drugiego podenerwowana. Czekała aż Stephan wróci z treningu. Z każdą mijającą minutą była bliska zawału, nie wiedziała dlaczego tak robi, dlaczego się tak denerwuje, a jak Leyhe ją wyśmieje i wyrzuci z domu? Postanowiła usiąść w salonie na szarej kanapie, która była zdecydowanie jej ulubionym meblem. Rozłożyła nogi na drewnianym stoliku, przesuwając stopą pilot od telewizora. Rozglądnęła się dookoła, wszystko na swoim miejscu, telewizor, półka z ich wspólnymi zdjęciami. Greta była sentymentalna, więc ich dom był cały obsypany rodzinnymi zdjęciami. Westchnęła cicho i sprawdziła godzinę, cholera Leyhe jest 17:15, a ty miałeś być przed siedemnastą. Nie mogła usiedzieć w miejscu, energicznie wstała i powędrowała do kuchni. Nalała sobie wody do przeźroczystego kubka i wypiła jednym zamachem. Oparta o blat przyglądała się swoim kolorowym skarpetkom, które wydawały się być wyjątkowo interesujące niż zazwyczaj. Drzwi się otworzyły, a ona niemalże podskoczyła ze strachu.
- Kochanie przepraszam, że tak długo, ale trener mnie zatrzymał- wszedł do kuchni i przywitał się buziakiem. Stephan jak po każdym treningu miał pomierzwione włosy, a na jego twarzy gościły czerwone poliki z przegrzania. Uśmiech praktycznie nie schodził mu z twarzy, a ona miękła na jego widok.
- Czy coś się stało?- skoczek był lekko zdezorientowany.
- Nie... znaczy tak- rzekła- może usiądziemy w salonie?
Oboje przenieśli się na tą samą kanapę, gdzie wcześniej brunetka oczekiwała ukochanego. Nie wiedziała od czego zacząć, nigdy nie była w takiej sytuacji, bała się cholernie reakcji chłopaka.
- Słuchaj...- ciężko miało jej to przejść przez gardło.
- Jesteś chora? Ktoś umarł?- Stephan wiedział, że ciężko będzie to z niej wydusić, więc starał się zgadnąć. Złapał jej delikatne dłonie, by okazać jej wsparcie. Patrzyła mu prosto w oczy, łzy cisnęły się z niej pod wpływem emocji.
- Greta powiesz mi do cholery co się stało?- zareagował może trochę zbyt ostro, zdał sobie sprawę po chwili, gdy przestraszona kobieta uciekła wzrokiem na skarpetki, które znowu były wyjątkowo interesujące. Wzięła głęboki oddech by się trochę uspokoić, spojrzała jeszcze raz w jego czekoladowe oczy, widziała niepewność.
- Jestem w ciąży- wydusiła to z siebie, w końcu. Leyhe mierzył dokładnie ją wzrokiem, widział, że się niecierpliwi, czeka na reakcję. Przysunął się bliżej, tak, że dzieliły ich centymetry. Otarł łzy, które niepotrzebnie ujrzały światło dzienne. Greta drżała, nie wiedziała jak się zachować, on nic nie powiedział. Przybliżył się do jej ucha.
- Zdajesz sobie sprawę, że dzięki tobie jestem najszczęśliwszym facetem na świecie?- szepnął jej do ucha, na co ona uśmiechnęła się.
- A ty zdajesz sobie sprawę, że cię kocham- odpowiedziała.
- Ja was kocham- podniósł ją i obrócił wokół własnej osi- Greta kocham ciebie, kocham ją/ jego. Nawet nie masz pojęcia jak o tym marzyłem.
- A ja głupia się bałam, że mnie z domu wyrzucisz...
- Zwariowałaś?- pocałował jej czoło.
- Na twoim punkcie? Już dwa lata- mocno wtuliła się w jego tors, czuła w nim wsparcie.
- Ja tez ma coś do powiedzenia- odparł- trener chce mnie wysłać na tydzień do Norwegii, żebym tam trenował, ale w tej sytuacji chyba muszę odmówić- zmieszał się, bardzo chciał jechać, ale jednocześnie nie mógł zostawić Grety samej, szczególnie teraz.
- Jedź, przecież doskonale wiesz, że póki co się nic nie dzieje, a po za tym to tylko tydzień- uśmiechnęła się ciepło w jego stronę- jeśli te siedem dni ma pozytywnie wpłynąć na twoją karierę to jestem gotowa się poświęcić.
- Anioł mi ciebie zesłał Greto- zobaczyła w jego oczach iskierki szczęścia, wiedziała ile satysfakcji daje mu skakanie, zawsze go wspierała, pomimo że nie było to łatwe. Stephan należy do osób, które łatwo załamują się psychicznie, on stale wymaga opieki psychologa. Nieraz Greta siedziała z nim godzinami i próbowała mu przegadać, że jest najlepszym skoczkiem i jeden słaby skok tego nie zmieni. Leyhe nie lubił ją zostawiać na dłużej niż dwa dni. Czuł się wtedy taki pusty, opróżniony, jakby ktoś wyrwał cząstkę z jego duszy i kazał zostać w Dortmundzie w pewnym sensie tak było. Oboje usiedli do kolacji, gdzie Greta przygotowała specjalnie przyrządzonego kurczaka w sosie słodko-kwaśnym. Z chęcią napiła by się teraz słodkiego szampana z okazji ich szczęścia, jednak żadne z nich aktualnie nie może pić trunków.
- Mówiłaś już rodzicom?- zapytał.- Może na razie im nic nie mówmy, wiesz poczekajmy do bezpieczniejszych miesięcy, jak już wszystko będzie pewne- chciała postąpić rozsądnie, życie przynosi różne niespodzianki. Reszta posiłku przebiegła w ciszy, oboje delektowali się delikatnie przypieczonym drobiem. Stephan uważał za ogromną zaletę Grety to, że potrafiła niesamowicie gotować, jej posiłki nawet niejadki jedli z ochotą, a on był tym farciarzem, który zajadał się prawie codziennie takimi pysznościami.
- Musisz sobie wszystko w pracy ułożyć, wziąć urlop- skoczek bardzo poważnie wszystko potraktował, na końcu jego głowy chodziła myśl o oświadczynach, które swoją drogą planował dawno, jednak sam nie był pewien czy nie za wcześnie. Teraz jest pewny, że to czas idealny. Chciałby, żeby ich dziecko Greta przywitała z nazwiskiem Leyhe, a nie Greta Langer. Ich tradycją po kolacji było oglądniecie jakiegoś filmu, chyba, że Greta przynosiła jakieś papiery z pracy, które musiała uzupełnić, jednakże tym razem uniknęła pracy po godzinach. Oboje wybrali film sensacyjny, a Stephan rozłożył koc. Uwielbiali spędzać czas tylko we dwójkę, co prawda przyjaciół też mieli jak Andreas czy Carla, ale jednak ze sobą było lepiej. Greta zawsze wtulała się mocno w skoczka, czuła ulubione perfumy, które sama mu kupiła na urodziny. Tym zapachem mogła się naćpać i tyle zupełnie by jej wystarczyło. Zaś Stephan niemalże za każdym razem bawił się jej włosami, kręcił wokół palca i puszczał jakby z prostych chciał nagle zrobić falowane, jej włosy zawsze pachniały tym samym malinowym szamponem niezmiennie od dwóch lat. Często nie zwracał uwagi na film, tylko wpatrywał się w ukochaną, doskonale wiedział w którym momencie zasypiała, niezmiennie w dokładnej połowie filmu zależnie od długości. Tym razem nie było inaczej, wiedział, że czeka go zanoszenie jej do pokoju, jednak nigdy mu to nie przeszkadzało, lubił się o nią troszczyć. Dla niej mógłby ukraść księżyc czy z bardziej realnych rzeczy rzucić skoki i rozpocząć normalne życie. Greta nawet nie chce o tym słyszeć, za każdym razem zakazuje mu tak mówić. Gdy już ułożył ją wygodnie pod pościelą, postanowił chwilę się poprzyglądać brunetce, zawsze to robił. Oddychała bardzo spokojnie, a po jej mimice twarzy stwierdził, że ma miły sen. Pocałował ją w czoło i odszedł wziąć kąpiel. "Cholera, kocham tą kobietę"- pomyślał....
CZYTASZ
Zawsze i na zawsze
FanfictionStephan jest w wieloletnim związku z Gretą. Dowiaduje się, że zostanie ojcem. Jest szczęśliwy, ale czy jego radość będzie wieczna? Co złego może się wydarzyć? Zachęcam do przeczytania ;)