6.

397 50 14
                                    

Spojrzenia obu dziewczyn skrzyżowały się lecz blondynka natychmiast odwróciła wzrok.

Luna stała tak jeszcze przez chwilę, szukając miejsca, w które mogłaby wbić wzrok.

A najlepiej swoją głowę, przez którą przepływała teraz masa myśli na temat pięknej Smith.

Jedną z tych myśli była ta, czy widziała jej nagie ciało.

Sama myśl, kiedy wreszcie dotarła do młodszej wstrząsnęła nią tak bardzo, że poczuła jak się czerwieni.

-Usiądź sobie, Luna i dokończ śniadanie - odparł po chwili ojciec Ambar. -Musisz mieć siłę, gdyż o 10:00 zaczynamy przesłuchanie.

-O 10:00? - spytała zszokowana brunetka.

-Tak.

Luna spojrzała na zegarek wiszący na ścianie i ze strachem zdała sobie sprawę z faktu, że jest już 9:25.

Czyli czasu coraz mniej, pomyślała dziewczyna i usiadła z powrotem do stołu.

-Musimy poszukać nowego lokaja - odezwał się po chwili pan Smith. -Rey przeszedł do mnie i powiedział, że rezygnuję. Buc jeden, nawet słowem nie wyjaśnił swojej decyzji.

Blondynka spojrzała porozumiewawczo w kierunku Luny, która poraz kolejny zrobiła się czerwona na twarzy i wzruszyła ramionami.

-Ah tak? - spytała sztucznie zdziwionym głosem. -Według mnie to lepiej. Wydawał się... dziwny.

-Co masz na myśli? - zainteresował się pan Smith.

Luna wbiła wystarszony wzrok w blondynkę a ta lekko się uśmiechnęła i spojrzała w kierunku swojego ojca.

-Źle mu z oczu patrzyło, tak poprostu - odparła lekko i dolała sobie soku pomarańczowego. -Bardzo dobry ten sok.

-Prosto z kartonu - zaśmiał się pan Smith i wszyscy zebrani przy stole się wybuchneli śmiechem.

Luna wreszcie poczuła się, jak wśród swoich.

Po chwili jednak znów wyłapała wzrok Ambar na sobie i uśmiechnęła się pod nosem, co blondynka o dziwo odwzajemniła.

Przez głowę brunetki przeszła myśl, że ten dzień może nie będzie do końca taki do dupy jak myślała z początku.

-Dobra, muszę iść zadzwonić do faceta od kamer i mikrofonów - odparł pan Smith i podniósł się z krzesła.

Valente momentalnie obleciał strach, który nie wiadomo czemu obleciał ją na myśl samotnego pobytu z blondynką w jednym pomieszczeniu.

W końcu wczoraj nie była dla niej miła a to co powiedziała, uraziło ją bardziej niż jakakolwiek inna rzecz.

Teraz jednak dziewczyna siedziała szeroko uśmiechnięta na krześle i popijała swój sok, który rzeczywiście był smaczny i obie wchłaniały go hektolitrami.

Kiedy pan Smith wyszedł z jadalni, w pomieszczeniu zapanowała cisza.

Brunetka szykowała się na atak, ewentualnie na pogawędkę jej kosztem.

Blondynka jednak spoglądała na meksykankę z zaciekawieniem a jej oczy wydawały się błyszczeć.

Brunetka pochyliła twarz nad swoją szklanką, gdyż czuła następne rumieńcę na swojej twarzy.

-Jak się czujesz z faktem, że zaraz będziesz śpiewać najlepszemu producentowi w mieście? - spytała po chwili Ambar i posłała młodszej wielki uśmiech.

-Czuję się, jakby serce miało mi zaraz wyskoczyć z nerwów - odparła szczerze brunetka i uśmiechła się lekko pod nosem.

-Z nerwów? - podłapała blondynka i spojrzała Valente prosto w oczy.

-Um tak mi się wydaję - odparła speszona, na co Smith wyprostowała się na swoim krześle.

-Spokojnie, zaśpiewasz i jak się spodobasz to zrobisz karierę a jak nie - zawiesiła głos i wbiła wzrok w młodszą, która wstrzymała oddech - to wrócisz do Meksyku.

-Zabawne - zaśmiała się Luna. -Pocieszać to Ty nie potrafisz, wiesz?

-Próbowałam Cię rozluźnić, młoda - odparła blondynka, zaśpiewając się do łez.

-Wyszło Ci - odparła dużo poważniej brunetka i spojrzała na zegar, który wskazywał już 9:56. -Gdzie ma odbyć się to przesłuchanie?

-W sali kinowej, tam mamy scenę - odparła beznamiętnie Ambar i podniosła się ze swojego krzesła.

Ze śmiechem odkryła, że meksykanka wbija w nią zdziwiony wzrok.

-Macie tutaj salę kinową?

-Pewnie, mamy tu wiele rzeczy, Lunita - zaśmiała się Smith i podeszła bliżej brunetki. -Dla każdego znajdzie się tu coś, co mu w zupełności odpowiada - mówiąc to, przybliżyła swoją twarz do twarzy Luny.

Ta wstrzymała oddech, czując parę niebieskich oczu, które nie odrywały od niej wzroku.

Dzieliły je centymetry a blondynka wciąż zmniejszała między nimi odległość.

Kiedy czuły swoje oddechy, brunetka przemknęła powieki i kierując się Bóg wie czym, nachyliła się do przodu.

Poczuła jednak, że tam, gdzie przed chwilą znajdowała się twarz Ambar, teraz jest pusto.

Otworzyła oczy, czerwieniąc się jeszcze bardziej i zauważyła, że blondynka wbija w nią wzrok, który stał się nieprzyjemny.

-Czy Ty myślałaś, że chcę Cię pocałować? - spytała Smith, krzyżując ręce na piersi.

-Nie, to nie tak, nachyliłam się bo straciłam równowagę - zaczęła się tłumaczyć lecz blondynka uniosła kącik ust w górę.

-Chyba głowę - zaśmiała się i ruszyła w kierunku drzwi. -Jeśli nie chcesz się spóźnić to choć.

Brunetka z milionem myśli w głowie, ruszyła za blondynką.

Kiedy stanęły przed drzwiami pokoju, blondynka gwałtownie szarpnęła za nie i weszła do środka.

Zajęła miejsce obok swojego ojca i przewertowała kartki, jakie pan Smith podsunął jej pod nos.

Luna głośno wypuściła powietrze z ust i ruszyła w kierunku sceny, na której aktualnie stał jeszcze jeden chłopak.

Uśmiechał się do Ambar, która odpowiedziała mu tym samym, zaraz jednak skierowała swój wzrok z powrotem na zestresowaną Lunę.

-Zaczynamy, jesteś gotowa? - spytał pan Smith a Luna zadała sobie to samo pytanie, patrząc w twarz zadowolonej z siebie Ambar.

gινє υѕ α ¢нαη¢є - ℓυηα × αмвαя ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz