Spojrzenia obu dziewczyn skrzyżowały się lecz blondynka natychmiast odwróciła wzrok.
Luna stała tak jeszcze przez chwilę, szukając miejsca, w które mogłaby wbić wzrok.
A najlepiej swoją głowę, przez którą przepływała teraz masa myśli na temat pięknej Smith.
Jedną z tych myśli była ta, czy widziała jej nagie ciało.
Sama myśl, kiedy wreszcie dotarła do młodszej wstrząsnęła nią tak bardzo, że poczuła jak się czerwieni.
-Usiądź sobie, Luna i dokończ śniadanie - odparł po chwili ojciec Ambar. -Musisz mieć siłę, gdyż o 10:00 zaczynamy przesłuchanie.
-O 10:00? - spytała zszokowana brunetka.
-Tak.
Luna spojrzała na zegarek wiszący na ścianie i ze strachem zdała sobie sprawę z faktu, że jest już 9:25.
Czyli czasu coraz mniej, pomyślała dziewczyna i usiadła z powrotem do stołu.
-Musimy poszukać nowego lokaja - odezwał się po chwili pan Smith. -Rey przeszedł do mnie i powiedział, że rezygnuję. Buc jeden, nawet słowem nie wyjaśnił swojej decyzji.
Blondynka spojrzała porozumiewawczo w kierunku Luny, która poraz kolejny zrobiła się czerwona na twarzy i wzruszyła ramionami.
-Ah tak? - spytała sztucznie zdziwionym głosem. -Według mnie to lepiej. Wydawał się... dziwny.
-Co masz na myśli? - zainteresował się pan Smith.
Luna wbiła wystarszony wzrok w blondynkę a ta lekko się uśmiechnęła i spojrzała w kierunku swojego ojca.
-Źle mu z oczu patrzyło, tak poprostu - odparła lekko i dolała sobie soku pomarańczowego. -Bardzo dobry ten sok.
-Prosto z kartonu - zaśmiał się pan Smith i wszyscy zebrani przy stole się wybuchneli śmiechem.
Luna wreszcie poczuła się, jak wśród swoich.
Po chwili jednak znów wyłapała wzrok Ambar na sobie i uśmiechnęła się pod nosem, co blondynka o dziwo odwzajemniła.
Przez głowę brunetki przeszła myśl, że ten dzień może nie będzie do końca taki do dupy jak myślała z początku.
-Dobra, muszę iść zadzwonić do faceta od kamer i mikrofonów - odparł pan Smith i podniósł się z krzesła.
Valente momentalnie obleciał strach, który nie wiadomo czemu obleciał ją na myśl samotnego pobytu z blondynką w jednym pomieszczeniu.
W końcu wczoraj nie była dla niej miła a to co powiedziała, uraziło ją bardziej niż jakakolwiek inna rzecz.
Teraz jednak dziewczyna siedziała szeroko uśmiechnięta na krześle i popijała swój sok, który rzeczywiście był smaczny i obie wchłaniały go hektolitrami.
Kiedy pan Smith wyszedł z jadalni, w pomieszczeniu zapanowała cisza.
Brunetka szykowała się na atak, ewentualnie na pogawędkę jej kosztem.
Blondynka jednak spoglądała na meksykankę z zaciekawieniem a jej oczy wydawały się błyszczeć.
Brunetka pochyliła twarz nad swoją szklanką, gdyż czuła następne rumieńcę na swojej twarzy.
-Jak się czujesz z faktem, że zaraz będziesz śpiewać najlepszemu producentowi w mieście? - spytała po chwili Ambar i posłała młodszej wielki uśmiech.
-Czuję się, jakby serce miało mi zaraz wyskoczyć z nerwów - odparła szczerze brunetka i uśmiechła się lekko pod nosem.
-Z nerwów? - podłapała blondynka i spojrzała Valente prosto w oczy.
-Um tak mi się wydaję - odparła speszona, na co Smith wyprostowała się na swoim krześle.
-Spokojnie, zaśpiewasz i jak się spodobasz to zrobisz karierę a jak nie - zawiesiła głos i wbiła wzrok w młodszą, która wstrzymała oddech - to wrócisz do Meksyku.
-Zabawne - zaśmiała się Luna. -Pocieszać to Ty nie potrafisz, wiesz?
-Próbowałam Cię rozluźnić, młoda - odparła blondynka, zaśpiewając się do łez.
-Wyszło Ci - odparła dużo poważniej brunetka i spojrzała na zegar, który wskazywał już 9:56. -Gdzie ma odbyć się to przesłuchanie?
-W sali kinowej, tam mamy scenę - odparła beznamiętnie Ambar i podniosła się ze swojego krzesła.
Ze śmiechem odkryła, że meksykanka wbija w nią zdziwiony wzrok.
-Macie tutaj salę kinową?
-Pewnie, mamy tu wiele rzeczy, Lunita - zaśmiała się Smith i podeszła bliżej brunetki. -Dla każdego znajdzie się tu coś, co mu w zupełności odpowiada - mówiąc to, przybliżyła swoją twarz do twarzy Luny.
Ta wstrzymała oddech, czując parę niebieskich oczu, które nie odrywały od niej wzroku.
Dzieliły je centymetry a blondynka wciąż zmniejszała między nimi odległość.
Kiedy czuły swoje oddechy, brunetka przemknęła powieki i kierując się Bóg wie czym, nachyliła się do przodu.
Poczuła jednak, że tam, gdzie przed chwilą znajdowała się twarz Ambar, teraz jest pusto.
Otworzyła oczy, czerwieniąc się jeszcze bardziej i zauważyła, że blondynka wbija w nią wzrok, który stał się nieprzyjemny.
-Czy Ty myślałaś, że chcę Cię pocałować? - spytała Smith, krzyżując ręce na piersi.
-Nie, to nie tak, nachyliłam się bo straciłam równowagę - zaczęła się tłumaczyć lecz blondynka uniosła kącik ust w górę.
-Chyba głowę - zaśmiała się i ruszyła w kierunku drzwi. -Jeśli nie chcesz się spóźnić to choć.
Brunetka z milionem myśli w głowie, ruszyła za blondynką.
Kiedy stanęły przed drzwiami pokoju, blondynka gwałtownie szarpnęła za nie i weszła do środka.
Zajęła miejsce obok swojego ojca i przewertowała kartki, jakie pan Smith podsunął jej pod nos.
Luna głośno wypuściła powietrze z ust i ruszyła w kierunku sceny, na której aktualnie stał jeszcze jeden chłopak.
Uśmiechał się do Ambar, która odpowiedziała mu tym samym, zaraz jednak skierowała swój wzrok z powrotem na zestresowaną Lunę.
-Zaczynamy, jesteś gotowa? - spytał pan Smith a Luna zadała sobie to samo pytanie, patrząc w twarz zadowolonej z siebie Ambar.
CZYTASZ
gινє υѕ α ¢нαη¢є - ℓυηα × αмвαя ✔
FanficLuna - 17-letnia meksykanka, która przyjeżdża do Argentyny, aby spełnić marzenia. Ambar - 20-letnia córka najbardziej wpływowego producenta muzycznego. Co się stanie, jak te dwie dziewczyny staną na swojej drodzę? Dowiecie się, czytając "Give us a...