23.

288 29 6
                                    

-Niby jakie uczucia skoro nic do mnie nie czułaś? - prychnęła brunetka, spoglądając na Ambar, która wolno odwróciła się w jej stronę.

-No właśnie, dobrze to powiedziałaś, nic do Ciebie nie czułam - odparła i zrugała brunetkę chłodnym spojrzeniem. -Zmieniło się to ale tak szybko jak to się pojawiło, tak szybko znikło także gratuluję!

-Jasne, gdyby się zmieniło to byś mi o tym powiedziała wcześniej a nie zgrywała twardą sukę - rzuciła brunetka i poczuła, że kolejny raz przegięła.

Blondynka otworzyła szerzej oczy lecz szybko na jej twarz wrócił spokój a sama wyprostowała się jak tyczka, wolno podchodząc do młodszej.

-Gdyby nie Twój Simonek to wiedziałabyś o tym już wczoraj, złotko - odparła oschle, przysuwając twarz jeszcze bliżej brunetki. -A tak to on wyznał Ci swoje uczucia więc śmiało, leć do niego i spierdalaj od tej udającej twardej suki - syknęła jej prosto w twarz i odwróciła się na pięcie, opuszczając kuchnię.

Luna jednak nie uważała tego za koniec rozmowy i ruszyła za blondynką, która dumnie kroczyła do swojego pokoju.

-Gdybyś słyszała całą naszą rozmowę to wiedziałabyś, że powiedziałam mu o tym, że jestem zakochana w kimś innym. Ale nie, Ty usłyszałaś tyle Ci samej się chciało a resztę sobie dopowiedziałaś, prawda? - spytała, spoglądając w niebieskie oczy blondynki, w których mieszała się złość i smutek.

-Nie zamierzam z Tobą dłużej rozmawiać - westchnęła Ambar i ruszyła w stronę pokoju, jednak silny uścisk dłoni Luny na jej przegubie szybko ją zatrzymał.

-A ja zamierzam przynajmniej raz dokończyć rozmowę - odezwała się brunetka, spoglądając na starszą ze złością.

-Nasza rozmowa dobiegła końca, kiedy stwierdziłaś, że mam lepiej bo nie znałam swojej matki a to gówno prawda - syknęła Smith ponownie zbliżając się do meksykanki. -Wymawiając to jedno zdanie straciłaś jakąkolwiek szanse na związek.

-Ambar - wyszeptała brunetka, czując jak łzy napływają do jej oczu. -Proszę Cię, wysłuchaj mnie.

-Nie, Luna - krzyknęła Smith i odepchnęła od siebie Valente. -Mogłaś od początku pomyśleć nad konsekwencjami swoich czynów ale tego nie zrobiłaś także teraz to już Twój problem. Dla mnie nie istniejesz.

-Tylko dlatego, że w złości powiedziałam, że masz lepiej bo jej nie znałaś? - spytała Luna, starając się zrozumieć o co dokładnie wkurza się Ambar.

-Dlatego, że nie zdajesz sobie sprawy jak trudno było mi dorastać bez matki i ojca przy sobie - odparła szczerze blondynka a w jej oczach brunetka zauważyła łzy. -Matka oddała za mnie swoje życie a ojciec żeby zapomnieć o bólu, pracował jeszcze więcej zostawiając mnie pod opieką niani - westchnęła i szybko otarła łzę, która wolno toczyła się po jej policzku.

Luna wstrzymała powietrze bo nie takiej odpowiedzi się spodziewała.

Myślałam, że ona nieco przesadza ze złością przy temacie matki, jednak okazało się, że Ambar naprawdę miała trudne dzieciństwo, pomyślała brunetka i natychmiast pożałowała swoich ostrych słów.

-Ale Ty tego nie zrozumiesz - kontynuowała, kiedy nieco się uspokoiła - bo widzisz tylko czubek własnego nosa i to, że Ty straciłaś rodziców. Ale dorastałaś pod ich okiem a ja musiałam sama zmierzyć się ze stratą. A wiesz skąd dowiedziałam się o śmierci mamy? - spytała po chwili, patrząc na Lunę.

-Nie - brunetka pokręciła głową.

-Z telewizji się dowiedziałam, że moja matka poświęciła życie dla córki - wysyczała i wciągnęła  głośno powietrze. -A teraz daj mi spokój bo muszę się spakować.

-Jak to spakować? - spytała zdumiona Luna.

-Wracam do Buenos Aireys - wzruszyła ramionami i odeszła, zostawiając brunetkę samą.

gινє υѕ α ¢нαη¢є - ℓυηα × αмвαя ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz