Hyuna, uśmiechając się firmowo, rozdawała przy wejściu do autobusu arkusze wraz z długopisami, przydzielając przy okazji miejsca. Pierwszym przystankiem była mała wioska w górach, a Taehyung już dostawał drgawki na myśl o spędzeniu kilku godzin koło Jungkooka w tym pieprzonym autokarze.
Człapał razem ze swoją ciężką torbą wzdłuż korytarza, obrywając ze trzy razy z łokcia, co jednak w ogóle go nie rozproszyło. Skupiał wzrok na regulaminie programu, który został dołączony do formularzy. Oprzytomniał dopiero wtedy, kiedy zderzył się z czyjąś klatką piersiową. Podniósł głowę do góry z zamiarem przeprosin, ale widząc marszczącego brwi Jungkooka, od razu przeszła mu ochota na przeprosiny.
– Tarasujesz przejście, baranie – syknął, spoglądając mężczyźnie prosto w oczy.
– Czekałem na ciebie, żebyś siadł pod oknem – wyjaśnił, wywracając oczami.
Taehyung nie chciał myśleć, że Jungkook po prostu pamiętał o jego małej miłości, jaką było obserwowanie w trakcie jazdy zmieniającego się krajobrazu. Wolał ubzdurać w tej swojej przemądrzałej główce, iż były mąż nie lubi siedzieć przy szybie.
– Daj torbę, pomogę ci – dodał, kiedy Tae wciąż milczał, tworząc z ust dzióbek. W jego głowie zachodziły setki tysięcy procesów myślowych jednocześnie, wcale nie zawiesił się celowo.
Jungkook pokręcił głową i bez słowa więcej wyrwał z rąk Kima jego bagaż.
Lecz wtedy Taehyung się odwiesił i w momencie, w którym blondyn stał z wystawionymi w górę rękoma, bezceremonialnie uderzył go w brzuch.
– Popierdoliło cię?! – wrzasnął, ignorując ciekawskie spojrzenia reszty uczestników.
– A prosiłem o pomoc z torbą? No właśnie, nie. Więc daruj sobie udawanie miłego, bo i tak się nie zakolegujemy – fuknął, wciskając się pod okno. Odsłonił zasłonkę i wyjął z mniejszej torby termos z kawą, który położył na stoliku. Pod głowę wsadził małego jaśka, nie zapominając oczywiście o zapięciu pasów.
Jungkook obserwował to wszystko z widocznym rozbawieniem, bo po tylu miesiącach ten wcale się nie zmienił. Nadal był przewrażliwionym domatorem z rozplanowaną każdą minutą życia. Nadal był tym zbzikowanym na punkcie bezpieczeństwa kawoszem i pewnie nadal dostawał wysypki na buzi, gdy ktoś w pobliżu jadł orzeszki ziemne.
Dlatego absolutnie nie rozumiał, co ktoś taki robi w tym konkretnym programie. Tu wszystkie zadania były spontaniczne i wymagały ryzyka czy pobrudzenia rączek, czyli dwóch rzeczy, których Taehyung nienawidził najbardziej na świecie.
No, poza byłym mężem, oczywiście.
– Mam pytanie.
– Spieprzaj, próbuję zasnąć – mruknął czarnowłosy, lecz Jungkooka ani trochę to nie zniechęciło.
CZYTASZ
i hate u express ﻬ taekook
FanficJungkook i Taehyung są od kilku miesięcy rozwiedzeni. I kiedy wszystko zaczyna się powoli układać, los splata ich drogi ponownie w popularnym programie rozrywkowym. mocny fluff i trochę angstu; raczej komedia, ale mimo przewijającego się raka, to o...