śniadanie mistrzów (27)

26.3K 2.9K 5.6K
                                    

(A/n druga część rozdziału jest disgusting także radzę wtedy nic nie jeść ewentualnie pominąć XD ale ogólnie jest fluffy, bo za dużo angstu przewinęło się w ostatnim czasie. aha! no i na dole ważne pytanko do Was!💋)

          Równo z wybiciem godziny ósmej, w hangarze rozległ się ten iście wkurwiający dźwięk trąbki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

          Równo z wybiciem godziny ósmej, w hangarze rozległ się ten iście wkurwiający dźwięk trąbki. Taehyung, nawet jeśli po swojej histerii nie sądził, że uda mu się zasnąć, teraz leżał zwinięty w kłębek, wtulony plecami w tors byłego męża, który chętnie i stuprocentowo świadomie owijał wokół jego talii ramiona. Jungkook wiedział, że ta bajka prędko się skończy i jego eks, gdy tylko otworzy oczy, zacznie się na niego drzeć i kazać mu spieprzać w buraki, choć dwie godziny wcześniej bez żadnych oporów dawał się miziać.

Jungkook czuł się po prostu dumny, bowiem zastał Taehyunga w tak okropnym stanie, całego roztrzęsionego i zapłakanego, a już niedługo po tym udało mu się go jakoś rozweselić, uspokoić, a i nawet ululać do snu. Co prawda nadal nie znał powodu łez Kima, ani dlaczego ostatnimi czasy ten był taki wstydliwy, ale postanowił, że małymi kroczkami wyciągnie z niego w końcu całą prawdę. Na tym etapie mógł się jedynie domyślać i to było tak strasznie denerwujące, bo oczywiście do głowy przychodziły mu same czarne scenariusze i możliwości, a w każdej z nich obwiniał za to wszystko samego siebie. Jego mózg non stop pracował na najwyższych obrotach, dokładnie analizując każdą ich rozmowę, czy aby przypadkiem to on nie palnął czegoś głupiego, przez co teraz Taehyung zachowywał się tak dziwnie i często płakał.

– Wstawaj, lala – mruknął rozbudzony, kiedy Hyuna energicznym krokiem przechadzała się między stertami siana, drąc się tak, że trzeba było być jakimś kamieniem, by się przez to choćby nie ocknąć.

Dlatego też Jimin szturchał Yoongiego przez dobre pięć minut, aż ten wreszcie raczył otworzyć jedno oko. Jednak prędko zamknął je z powrotem i gdy podirytowany różowowłosy już szykował burzę wyzwisk w stronę partnera, Min tak zwyczajnie złapał go za nadgarstek i pociągnął na siano, bełkocząc, że jeszcze tylko pięć minut, no ewentualnie pięćdziesiąt. Jimin sapnął głośno i zacisnął szczęki, mimo wszystko kładąc się znów koło partnera. I nie rozumiał tego wszechogarniającego ciepła w jego sercu, kiedy powędrował wzrokiem do swojego nadgarstka, wciąż kurczowo trzymanego przez starszego.

– Halo, śpiąca królewno – kontynuował Jungkook, dmuchając na kark lekko wiercącego się Kima.

– Masz, umm... prawo zachować m-milczenie, śmieciu – wymamrotał przez sen Taehyung, przez co Jungkook musiał dłuższą chwilę zastanawiać się, czy to aby na pewno było do niego.

– Taeś, co ty gadasz?

– Masz prawo do adwokata, a jeśli cię nie stać... – bredził dalej, nieumyślnie zaciskając palce na dłoni nieco skołowanego Jungkooka.

– Jeśli mnie nie stać, to co? – zapytał, kiedy tylko podniósł głowę i zlustrował uroczą buźkę byłego męża. I wtedy już wiedział, że Taehyung nadal śpi, a wszystko co aktualnie robi i mówi, jest jedynie nadal trwającym snem.

i hate u express ﻬ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz