24. cz. 1

3.8K 183 128
                                    

                 Siedemnasty stycznia...

MARINETTE

Okej... Zacznę od tego, że się źle czuję i serio...

Emma, kurwa córko najdroższa... Wyłaź z tamtąd!!

A po drugie... Wracamy do punktu wyjścia... Czyli.

Mieszkam za Paryżem.

Alya ma syna o imieniu, Alex.

Alya i Nino są szczęśliwi.

I opowiadam jakbym pisała jakiś elementarz.

Adrien ciągle dzwoni, ale nie odbieram bo mam mętlik w głowie.

Alya i Nino zajęli tą firmę modową co miałam z nimi i z Adrienem prowadzić, ale prowadzi ją tylko ta dwójka i nosi nazwę ,,Lahiffe Company".

Chcę urodzić.

I kurwa ktoś dzwoni do drzwi!

Chwila?!

Ktoś dzwoni do drzwi!

Wstałam z krzesła i poszłam otworzyć.

Ale jak otworzyłam... Żałowałam.

- Adrien?

- Wyjdź za mnie.

Spojrzałam na niego jak na debila.

- C-co?

- Kocham cię...

- Adrien... Ja...

- Wiem, że to nie moje dziecko, ale... Wszystko okej?

---

- Jedź szybciej! Kurwa! Ja tu rodzę!- krzyczałam na Adriena, który prowadził auto.

- Kurwa już wiem co przechodził Nino.- szepnął.

- Nie szeptaj bo to mnie wkurwia!

- Okej!- krzyknął.

- Nie krzycz bo to mnie wkurwia!

Już się nie odezwał a ja oddychałam głęboko. ,,Leżałam" na tylnych siedzeniach.

- Już jest... O kurwa!

- Co?!- krzyknęłam spanikowana.

- Dziennikarze!

Otworzyłam szerzej oczy. Serio Teraz?! Pod szpitalem?!

- Pojadę od tyłu!- powiedział.

- Nie! Tam nigdy nie ma miejsca!

- To co teraz!

- Chuj! Powiemy prawdę.

- Czyli... Że jesteś w ciąży z Nathanielem.

- Kurwa! Idziemy!

Wysiadłam z auta a Adrien szybko podszedł i mi pomógł.

Dziennikarze nas zobaczyli.

Byli tak w szoku, że jestem w ciąży, że nawet zdjęcia nie zrobili, ale niestety... Obudzili się i zaczęły się pytania.

- Jak?

- Od kiedy?

- Czemu pani to ukrywała?

I to pytanie...

- Kto jest ojcem?

Zatrzymałam się.

- Jak? No tak jak się dzieci robi.

Zaczęłam iść dalej.

- A kto jest ojcem?!

- Adrien do cholery!- krzyknęłam.

UPS... Wydało się.

Adrien się zatrzymał a pielęgniarka zabrała mnie na badania.

---

- Rozwarcie: 10/10, skurcze co minutę. Pani Marinette gotowa do porodu?

Tylko dynamicznie pokiwałam na tak.

- A pan Adrien ma być przy porodzie?

Chwilę się zastanawiałam, ale się zgodziłam.

W końcu i tak zna prawdę...

Wywieźli mnie na korytarz. Alya, Nino i Adrien stali na korytarzu.

- Panie Agreste.- zaczął lekarz.

- Tak?

- Proszę z nami.

Ten nie wiedział co zrobić, ale poszedł z nami...

---

Rozłożyłam nogi (bez skojarzeń) i zaczęłam przeć. Poczułam, że Adrien łapię mnie za rękę.

- Przyj!- krzyknął lekarz.

- Przepraszam... AAAAA!

Czułam wzrok Adriena na sobie.

- Jeszcze raz!

- Dlaczego mi nie powiedziałaś?- zapytał i zacisną mnie za rękę.

- AAAA! bałam się...- powiedziałam bez sił.

- Dobrze... Ostatni raz!

- AAAAA!!!

Usłyszałam płacz dziecka.

Uścisnęłam dłoń mężczyzny.

- Proszę Państwa... To dziewczynka.

- Kurwa śniło mi się to... I to najlepszy sen na świecie.- powiedział Adrien.

...

Hejooo!

Ale maratonik co? To co jeszcze dwa rozdziały i... Epilog?

Kosiam 💗

Relacje porozwodowe na rok / ❤️ ADRIENNETTE ❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz